Jak Pigularze odwiedzili ferajnę w Kici Koci

Na Grochowie mieszkam od 10 lat, w przeciwieństwie do Ani, która mieszka tu od urodzenia. Tak czy owak o kawiarni Kicia-Kocia słyszeliśmy tylko tyle, że istnieje, założona przez byłego (jak się później okazało również obecnego) dziennikarza. Wczoraj, na kilka minut przed umieszczeniem zajawki o tymże przybytku na fejsie, dowiedzieliśmy się, że organizowane jest tam wydarzenie dotyczące gwary. Początkowo sceptycznie nastawiony podreptałem wraz z miłością mojego życia przeklinając zimę i fakt, że musiałem ruszać się spod ciepłej pierzyny. Lokal sam w sobie wygląda bardzo interesująco, choć z zewnątrz nie wygląda wcale i szczerze mówiąc nie wiedzieliśmy czy to ten budynek, mimo, że w akcie desperacji użyliśmy nawet GPS-a. Na szczęście bogaty wybór piw wynagrodził mi wkrótce wszystkie niedogodności podróży.

 

Ferajna w osobach Panów Przemysława Śmiecha i Henryka Małolepszego oraz Grzegorza Domańskiego znanego również jako Alvaro czekała aż wszyscy się zbiorą. Panowie grali i śpiewali znane warszawskie przeboje, jak np. „Warszawa da się lubić”, a także odczytywali fragmenty z książki „Mowa z Grochowa” Pana Śmiecha. Sam autor w zabawny sposób grał zawarte w nich postaci, oczywiście zręcznie naśladując gwarę i głosy. Sam nazywa siebie „flancowanym Warszawiakiem” i z Warszawy nie jest. Jest za to przewodnikiem, znawcą gwary, autorem licznych publikacji i… kocha Warszawę. Razem z Panem Henrykiem Małolepszym stworzył jedną z lepszych kapel jakich miałem okazję oglądać. A trochę ich było.

Trochę dziwi mnie tylko brak promocji książki przy tej okazji. Jest to naprawdę godna polecenia pozycja nie tylko ze względu na zawartą w niej gwarę, ale pełne humoru dialogi i historię jaką tworzy wokół Pragi autor. Ponieważ jeden obraz wart jest 1000 słów, umieszczam poniżej wideo z tego wydarzenia. Obejrzyjcie sami i zobaczcie na co ich stać!