Napaść na stacji metra Natolin. Pokrzywdzona: „Rzucił się w naszą stronę. Krzyczałam, żeby ktoś wezwał policję”
Ostatnio pisaliśmy o ataku na dwie kobiety na stacji metra Natolin. Wyraźnie pobudzony mężczyzna zaczął zaczepiać jedną z nich, a gdy chciała odejść zaczął się agresywnie zachowywać. Odezwała się do nas sama pokrzywdzona. Zgłosiła sprawę na policję i napisała do nas, by ostrzec inne kobiety.
Fot. Shutterstock / screen z maila, który przyszedł na adres redakcji
„Chciałabym potwierdzić informacje, które pojawiały się na portalu 14.09 w sprawie napaści w metrze” – pisze nasza Czytelniczka – „O
koło 18, wracałyśmy z pracy z koleżanką. Na stacji metro Natolin zaczepił nas jakiś facet. Powiedział mojej koleżance, żeby nas zostawiła, bo chce ze mną porozmawiać. Nie chciał odpuścić. Był natarczywy. Znajoma odsunęła się na 2 metry dalej- wtedy typ powiedział, że nazywa się Rafał i chce mnie poznać, czy jestem z Warszawy. W tym momencie zapaliła mi się czerwona lampeczka, powiedziałam mu, że go nie znam i nie mamy o czym rozmawiać. Gdy się odwracałam do koleżanki, rzucił, że mężczyzna może poznawać kobietę i mam mu tego nie utrudniać. Razem z koleżanką, która była świadkiem sytuacji podeszłyśmy do ochrony metra z prośbą o interwencję. Kontem oka zobaczyłam go nadal przy bramkach wejściowych. Robił nam zdjęcia. Gdy i my wyjęłyśmy telefony, rzucił się w naszą stronę. Krzyczałam, żeby ktoś wezwał policję. Krzyczał, że gówno mu zrobimy, bo nawet mnie nie dotknął. Kilka osób zareagowało. Sekundę później nadjechał pociąg, wskoczyłyśmy do niego, a jakiś Pan pilnował, żeby ten gość za nami nie wsiadł. Sprawa została zgłoszona na policję.
O podobnych sytuacjach słyszałam w ostatnich dniach w metrze. Nie myślałam, że coś takiego spotka mnie. Ale mam informacje dla tego gościa. Nie jesteś niewidzialny, w końcu Cię znajdziemy”.
Redaktor naczelny portalu. Absolwent Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego.