Gdyby hakerzy wygrali: Scenariusz katastrofy, która mogła sparaliżować polskie miasta na tygodnie
Gdyby polskim służbom cyberbezpieczeństwa nie udało się powstrzymać cyberataku na infrastrukturę wodociągową w ostatniej chwili, Polska mogłaby doświadczyć bezprecedensowej katastrofy humanitarnej, która prawdopodobnie sparaliżowałaby jedno z największych miast w kraju na wiele tygodni oraz wywołała efekt domina prowadzący do systemowego załamania się porządku społecznego, gospodarczego oraz administracyjnego w skali, której współczesne polskie społeczeństwo nigdy wcześniej nie doświadczyło. Ten czarny scenariusz, choć na szczęście pozostał jedynie hipotetyczną możliwością, ujawnia dramatyczną kruchość nowoczesnej cywilizacji miejskiej oraz pokazuje, jak pojedynczy udany cyberatak może w ciągu godzin przekształcić prosperujące miasto w strefę kryzysu humanitarnego przypominającą obszary dotknięte klęskami żywiołowymi lub działaniami wojennymi.

Fot. Warszawa w Pigułce
Pierwsze godziny po udanym cyberataku na systemy wodociągowe prawdopodobnie przebiegałyby stosunkowo spokojnie, ponieważ większość mieszkańców nie zdawałaby sobie początkowo sprawy z powagi sytuacji, zakładając, że chwilowy brak wody w kranach to jedynie typowa awaria techniczna, która zostanie szybko naprawiona przez służby komunalne. Dopiero gdy informacje o skali problemu zaczęłyby się rozprzestrzeniać przez media społecznościowe oraz tradycyjne kanały informacyjne, mieszkańcy zaczęliby zdawać sobie sprawę, że nie mają do czynienia ze zwykłą usterką, lecz z celowym sabotażem infrastruktury krytycznej, co prawdopodobnie wywołałoby pierwszą falę niepokoju społecznego oraz panicznych zachowań.
W ciągu pierwszych sześciu do dwunastu godzin od rozpoczęcia kryzysu wodnego, mieszkańcy dotkniętego miasta prawdopodobnie rusziliby masowo do sklepów w poszukiwaniu butelkowanej wody, szybko wyczerpując dostępne zapasy w supermarketach, małych sklepach oraz stacjach benzynowych, co mogłoby prowadzić do pierwszych konfliktów między klientami walczącymi o ostatnie butelki oraz dramatycznego wzrostu cen wody oferowanej przez mniej skrupulatnych sprzedawców wykorzystujących sytuację kryzysową. Kolejki przed sklepami prawdopodobnie rozciągałyby się na setki metrów, a atmosfera stopniowo stawałaby się coraz bardziej napięta w miarę jak zapasy się kurczyły, a perspektywa ich uzupełnienia stawała się coraz bardziej niepewna.
Szpitale oraz placówki medyczne znalazłyby się w szczególnie dramatycznej sytuacji, ponieważ woda jest absolutnie niezbędna nie tylko do spożycia przez pacjentów oraz personel, ale również do podstawowych procedur medycznych, sterylizacji sprzętu, przygotowywania leków oraz utrzymania minimalnych standardów higieny niezbędnych w środowisku medycznym. Prawdopodobnie w ciągu pierwszej doby placówki medyczne musiałyby wprowadzić drastyczne ograniczenia w zakresie wykonywanych procedur, odkładając wszystkie nie najbardziej pilne operacje oraz koncentrując się wyłącznie na ratowaniu życia w najbardziej krytycznych przypadkach, co mogłoby prowadzić do dodatkowych ofiar śmiertelnych wśród pacjentów, którzy w normalnych warunkach mogliby być skutecznie leczeni.
Przedszkola, szkoły oraz uczelnie prawdopodobnie zostałyby zamknięte już pierwszego dnia kryzysu, ponieważ zapewnienie bezpiecznych warunków sanitarnych dla dzieci oraz młodzieży bez dostępu do wody bieżącej byłoby praktycznie niemożliwe, co z kolei zmusiłoby tysiące rodziców do pozostania w domach w celu opieki nad dziećmi, dodatkowo paraliżując funkcjonowanie lokalnej gospodarki oraz usług publicznych. System edukacji prawdopodobnie zostałby sparaliżowany na wiele tygodni, co mogłoby mieć długoterminowe konsekwencje dla rozwoju edukacyjnego młodego pokolenia oraz dla funkcjonowania rodzin zależnych od instytucjonalnej opieki nad dziećmi.
Restauracje, kawiarnie, hotele oraz inne przedsiębiorstwa usługowe zależne od dostępu do wody prawdopodobnie zostałyby zmuszone do czasowego zamknięcia już w pierwszych dniach kryzysu, ponieważ prowadzenie działalności gastronomicznej czy hotelarskiej bez dostępu do wody bieżącej byłoby niemożliwe ze względów sanitarnych oraz prawnych. Ten masowy paraliż sektora usług prawdopodobnie doprowadziłby do natychmiastowego zwolnienia lub czasowego bezrobocia dla dziesiątek tysięcy pracowników, co dodatkowo pogorszyłoby sytuację społeczną oraz ekonomiczną w dotkniętym kryzysem mieście.
Systemy kanalizacyjne prawdopodobnie również zostałyby poważnie naruszone w wyniku cyberataku, ponieważ nowoczesne oczyszczalnie ścieków są w znacznej mierze zautomatyzowane oraz zależne od tych samych systemów komputerowych, które zarządzają dostawami wody pitnej. Gdyby systemy kanalizacyjne przestały funkcjonować jednocześnie z systemami wodociągowymi, miasto mogłoby stanąć w obliczu podwójnej katastrofy sanitarnej, gdzie brak dostępu do czystej wody łączyłby się z niemożnością odprowadzania ścieków, tworząc idealne warunki do wybuchu epidemii chorób zakaźnych oraz drastycznego pogorszenia warunków sanitarnych.
Po trzech do pięciu dniach bez dostępu do wody bieżącej, sytuacja humanitarna w mieście prawdopodobnie stałaby się krytyczna, szczególnie dla najsłabszych grup społecznych, w tym osób starszych, przewlekle chorych, małych dzieci oraz osób w trudnej sytuacji ekonomicznej, które mogłyby nie mieć środków finansowych na zakup drogiej butelkowanej wody ani możliwości transportu do ewentualnych punktów dystrybucji pomocy humanitarnej. Pierwsze przypadki odwodnienia oraz związanych z tym powikłań zdrowotnych prawdopodobnie zaczęłyby pojawiać się wśród najbardziej wrażliwych mieszkańców, zwiększając obciążenie już przeciążonego systemu opieki medycznej.
Władze miejskie oraz krajowe prawdopodobnie zostałyby zmuszone do wprowadzenia stanu klęski żywiołowej oraz uruchomienia systemów pomocy humanitarnej na niespotykaną dotąd skalę, włączając sprowadzenie cystern z wodą pitną z innych regionów kraju, utworzenie tymczasowych punktów dystrybucji wody oraz ewentualnie ewakuację najbardziej wrażliwych grup ludności do innych miast. Jednak logistyka dostarczania wody dla kilkuset tysięcy czy nawet miliona mieszkańców dużego miasta prawdopodobnie przewyższyłaby możliwości krajowych służb ratunkowych oraz wymagałaby międzynarodowej pomocy humanitarnej na skalę porównywalną z działaniami podejmowanymi podczas wielkich katastrof naturalnych.
Porządek społeczny prawdopodobnie zacząłby się rozpadać po około tygodniu intensywnego kryzysu wodnego, gdy desperacja mieszkańców osiągnęłaby punkt krytyczny, a oficjalne kanały pomocy okazałyby się niewystarczające do zaspokojenia podstawowych potrzeb wszystkich potrzebujących. Prawdopodobnie doszłoby do pierwszych przypadków przemocy związanej z walką o dostęp do wody, kradzieży zapasów oraz konfliktów społecznych między różnymi grupami mieszkańców, co mogłoby wymusić wprowadzenie godziny policyjnej oraz użycie sił wojskowych do utrzymania elementarnego porządku publicznego.
Systemy transportu publicznego prawdopodobnie zostałyby poważnie zakłócone nie tylko przez bezpośrednie skutki kryzysu wodnego, ale również przez masowe przemieszczenia ludności próbującej opuścić dotknięte miasto oraz przez problemy z zapewnieniem podstawowych warunków sanitarnych dla pracowników transportu publicznego. Korki drogowe prawdopodobnie osiągnęłyby rozmiary kryzysu, gdy tysiące mieszkańców próbowałyby jednocześnie opuścić miasto samochodami, tworząc gigantyczne zatory na wszystkich głównych trasach wylotowych oraz prowadząc do dodatkowych problemów z dostawami pomocy humanitarnej.
Ekonomiczne skutki przedłużającego się kryzysu wodnego prawdopodobnie byłyby katastrofalne nie tylko dla lokalnej gospodarki, ale również dla całego kraju, ponieważ sparaliżowanie jednego z największych polskich miast oznaczałoby przerwanie łańcuchów dostaw, zatrzymanie produkcji w licznych przedsiębiorstwach oraz masowe zwolnienia pracowników niezdolnych do dotarcia do pracy lub pracujących w firmach zmuszonych do czasowego zamknięcia. Straty ekonomiczne prawdopodobnie sięgałyby miliardów złotych już w pierwszych tygodniach kryzysu, a długoterminowe skutki mogłyby wpływać na polską gospodarkę przez lata.
Międzynarodowe konsekwencje takiej katastrofy prawdopodobnie byłyby równie poważne, ponieważ udany cyberatak na polską infrastrukturę krytyczną mógłby być interpretowany przez sojuszników jako test możliwości destabilizacji krajów NATO oraz Unii Europejskiej, co prawdopodobnie doprowadziłoby do zaostrzenia międzynarodowych środków cyberbezpieczeństwa oraz mogłoby wywołać dyplomatyczny kryzys, jeśli udałoby się zidentyfikować państwowego sponsora ataku. Wizerunek Polski jako stabilnego oraz bezpiecznego kraju prawdopodobnie doznałby poważnego uszczerbku, co mogłoby wpłynąć na inwestycje zagraniczne oraz pozycję międzynarodową przez wiele lat.
Proces odbudowy normalnego funkcjonowania systemów wodociągowych po udanym cyberataku prawdopodobnie trwałby wiele miesięcy, ponieważ przywrócenie pełnej funkcjonalności wymagałoby nie tylko naprawy zniszczonych systemów komputerowych, ale również fizycznej kontroli oraz testowania całej infrastruktury wodnej w celu upewnienia się, że nie doszło do trwałych uszkodzeń sprzętu czy skażenia systemów dystrybucji. Mieszkańcy prawdopodobnie długo nie ufaliby w pełni przywróconej wodzie z kranu, co mogłoby prowadzić do trwałych zmian w zachowaniach konsumenckich oraz zwiększonego popytu na butelkowaną wodę nawet po oficjalnym zakończeniu kryzysu.
Społeczne traumy wynikające z doświadczenia takiej katastrofy prawdopodobnie wpływałyby na dotknięte społeczności przez całe pokolenia, podobnie jak wydarzenia historyczne takie jak wojny czy wielkie klęski żywiołowe pozostawiają trwały ślad w zbiorowej pamięci narodów. Prawdopodobnie doszłoby do fundamentalnej zmiany postaw społecznych wobec kwestii przygotowania na sytuacje kryzysowe, cyberbezpieczeństwa oraz zaufania do systemów technologicznych, co mogłoby prowadzić do długoterminowych zmian w sposobie życia oraz planowania przyszłości przez miliony Polaków.
Polityczne konsekwencje takiej katastrofy prawdopodobnie obejmowałyby całkowitą reorganizację krajowych systemów cyberbezpieczeństwa, masowe inwestycje w ochronę infrastruktury krytycznej oraz prawdopodobnie dymisje wysokich urzędników odpowiedzialnych za bezpieczeństwo narodowe. Prawdopodobnie doszłoby również do zaostrzenia przepisów dotyczących cyberbezpieczeństwa, wprowadzenia nowych procedur awaryjnych oraz utworzenia dodatkowych agencji rządowych specjalizujących się w ochronie przed cyberatakami na infrastrukturę krytyczną.
Ten hipotetyczny czarny scenariusz, choć na szczęście nie został zrealizowany dzięki skuteczności polskich służb cyberbezpieczeństwa, pokazuje jak dramatycznie kruchą jest nowoczesna cywilizacja miejska oraz jak ważne jest utrzymywanie najwyższych standardów ochrony infrastruktury krytycznej przed cyberatakami. Świadomość tego, że taki scenariusz był całkowicie możliwy oraz został powstrzymany dosłownie w ostatnich momentach, powinna skłonić wszystkich obywateli do poważnego przemyślenia własnych przygotowań na sytuacje kryzysowe oraz do większego doceniania pracy służb odpowiedzialnych za nasze bezpieczeństwo cybernetyczne.

Z zawodu językoznawca i tłumacz języka angielskiego. W redakcji od samego początku.