Nadchodzi dramat milionów Polaków. Nieszczęście może dotknąć każdego
Choć wykresy wyglądają kojąco, wielu ludzi rynku pracy tego spokoju nie czuje. Za oficjalnymi wskaźnikami kryją się wypalone ogłoszenia, ciche zwolnienia, umowy bez parasola ochronnego i miejscowości, gdzie praca jest dalej towarem deficytowym. Coś się poprawia — ale nie wszędzie i nie dla wszystkich.

Fot. Warszawa w Pigułce
Co mówią liczby, a co mówi życie
W maju 2025 r. stopa bezrobocia wyniosła 5,1 proc. — wynik, którym można się pochwalić na tle UE. Problem w tym, że Polska nie jest jednolita: metropolie faktycznie ssą pracowników, a powiaty na wschodzie i północnym wschodzie wciąż balansują powyżej 10 proc. Na mapie rynku pracy mamy więc równocześnie zielone wyspy i szare plamy.
Ukryte bezrobocie, którego nie widać w tabelkach
Statystyki nie łapią wszystkich. Część osób wycofała się z rejestrów po serii nieudanych rekrutacji. Inni żyją z dorywczych zleceń, pracy „na czarno” albo wsparcia rodziny. Formalnie nie są bezrobotni, ale do stabilnej pracy im daleko. Do tego dochodzi rosnąca grupa zatrudnionych na umowach cywilnoprawnych — pracują, lecz bez kodu ochronnego z Kodeksu pracy, bez pewności jutra i często bez zdolności kredytowej.
Dwa pokolenia na zakręcie: młodzi i 50+
Młodzi do 25. roku życia częściej trafiają w „śmieciówki” albo do branż zupełnie niezwiązanych z kierunkiem studiów. Z kolei osoby 50+ zbyt często słyszą, że „nie pasują” do kultury firmy. Jedni i drudzy czują się wypchnięci na margines, mimo że statystyka mówi: „rynek pracy mamy mocny”.
Rewolucja technologiczna przyspiesza
Automatyzacja, AI i cyfryzacja wyciągają z firm całe segmenty zadań. Kasy samoobsługowe, chatboty w obsłudze klienta, algorytmy w finansach i administracji — to już codzienność. Zapotrzebowanie na część etatów maleje, a nowe kompetencje nie rodzą się z dnia na dzień. Jeśli programy przekwalifikowania nie będą szybkie, praktyczne i dostępne lokalnie, fala „technologicznego bezrobocia” uderzy w najwrażliwsze regiony.
Geografia szans i barier
Miasta wojewódzkie dają więcej ofert i lepsze płace, ale też wymagają droższych dojazdów i mieszkań. Mniejsze ośrodki cierpią na niedobór inwestycji, kursów i doradców zawodowych. Bez transportu publicznego i opieki nad dziećmi nawet dobra oferta pracy zostaje poza zasięgiem.
Dlaczego nastroje są nerwowe, mimo dobrych wskaźników?
-
Niepewność umów: zlecenia i B2B dają elastyczność firmom, nie ludziom.
-
Koszty życia: podwyżki czynszów i usług „zjadają” podwyżki płac.
-
Rozjazd kwalifikacji: popyt na kompetencje cyfrowe rośnie szybciej niż podaż.
-
Lokalne pustynie pracy: w części powiatów firmy wciąż zwalniają, a nie zatrudniają.
Co można zrobić tu i teraz — praktyczna checklista
-
Krótki, intensywny reskilling: 6–12-tygodniowe kursy (analiza danych, obsługa systemów ERP/CRM, podstawy AI, cyberbezpieczeństwo) z gwarantowanym stażem.
-
Bony szkoleniowe powiązane z ofertą: finansowanie kursu tylko wtedy, gdy jest konkretna rekrutacja na końcu.
-
Tanie żłobki i elastyczne grafiki: to realnie przywraca do pracy młode matki i opiekunów.
-
Transport do pracy: dopłaty do linii dojazdowych w gminach, gdzie bez auta nie ma jak dojechać.
-
Konwersja „śmieciówek”: ulgi dla firm, które przechodzą na etaty w zawodach o wysokiej rotacji.
-
Regionalne centra kariery 50+: doradztwo, certyfikacja umiejętności i szybkie szkolenia „na stanowisko”.
-
Wspólne programy firm: klastry branżowe, które zamawiają szkolenia pod wspólne potrzeby i dzielą koszty.
W którą stronę to zmierza?
GUS nie pokazuje wyraźnego wzrostu bezrobocia, ale nastroje pozostają kruche. Młodzi mówią o braku perspektyw, osoby 50+ o braku drugiej szansy, a pracujący na zleceniach o braku bezpieczeństwa. Jeśli inwestycje w kompetencje i infrastrukturę nie przyspieszą, „niewidzialne bezrobocie” będzie tylko rosło — a wraz z nim frustracja.
Stabilny rynek pracy nie jest dany „z automatu”. To efekt inwestycji w ludzi i miejsca: w kursy, dojazdy, opiekę, zdrowie i mieszkania. Dopóki ten fundament nie będzie równy w całym kraju, piękne liczby pozostaną tylko liczbami.

Z zawodu językoznawca i tłumacz języka angielskiego. W redakcji od samego początku.