Nowy podatek dla tych osób. Jest nowy projekt ustawy

Lewica zgłosiła projekt ustawy, który ma ograniczyć „flipping”. Praktyka ta polegaja na nabywaniu nieruchomości po niskiej cenie i ich szybkiej odsprzedaży z znacznym przebiciem. Zjawisko to często dotyczy mieszkań wymagających remontu, lub takich, które sprzedawane są w sytuacji przymusowej przez dłużników lub właścicieli nieświadomych faktycznych wartości rynkowych.

Kluczowym elementem proponowanych zmian jest powiązanie wysokości podatku od czynności cywilnoprawnych (PCC) z okresem, w jakim nieruchomość zostanie odsprzedana przez kupującego. Projekt zakłada, że stawka podatku wyniesie:

• 10% podatku, jeśli mieszkanie zostanie sprzedane w ciągu roku od zakupu,
• 6% podatku, jeśli sprzedaż nastąpi w ciągu dwóch lat,
• 4% podatku, jeśli sprzedaż nastąpi w ciągu trzech lat.

Wicemarszałkini Senatu, Magdalena Biejat, przekonuje, że takie rozwiązanie ma na celu stabilizację rynku mieszkaniowego poprzez zniechęcenie do spekulacyjnego handlu nieruchomościami. Argumentuje ona, że praktyki spekulacyjne, które są zakazane w innych sektorach gospodarki, powinny zostać ograniczone również na rynku nieruchomości.

Nie wszyscy jednak podzielają ten entuzjazm. Bankier.pl podaje, że krytycy nowych przepisów, jak Dominika Podsiadło z agencji nieruchomości Fidom, zwracają uwagę na potencjalne negatywne konsekwencje takiego rozwiązania. Wskazuje ona, że zwiększone obciążenia podatkowe mogą nie tylko odstraszać spekulantów, ale również zaszkodzić uczciwym nabywcom, którzy nie kierują się chęcią szybkiego zysku. Eksperci obawiają się, że wyższe podatki mogą ograniczyć dostępność mieszkań dla osób, które faktycznie poszukują własnego lokum na rynku.

Niezależnie od ostatecznego kształtu ustawy, jasne jest, że rynek nieruchomości w Polsce wymaga przemyślanych i wyważonych rozwiązań. Problemem jest nie tylko zjawisko „flippingu”, ale przede wszystkim brak regulacji chroniących wynajmujących przed nieuczciwym zajęciem mieszkania. To głównie dlatego ceny najmu w ostatnim czasie zaczęły rosnąć. Wynajmujący, obawiając się o własne mienie nie wynajmują mieszkań w ogóle, co doprowadza do zmniejszenia liczby możliwych do wynajęcia lokali i zwiększenia cen tych, które pozostają na rynku.