Pracownicy skarbówek domagają się podwyżek. „W Biedronce więcej się zarabia”
Pracownicy skarbówek domagają się minimalnej płacy w wysokości 5 tysięcy złotych brutto. Zwrócili się z apelem do Mateusza Morawieckiego, który objął funkcję ministra finansów. Jak tłumaczą, więcej zarabia się teraz w supermarketach.

Fot. Pixabay
Działające w skarbówce związki zawodowe ekspresowo zareagowały po dymisji byłego już ministra finansów, Tadeusza Kościńskiego. Przypomnijmy, obecnie tę rolę sprawuje premier Mateusz Morawiecki. I to właśnie do niego zwrócili się związkowcy fiskusa.
„Bardzo liczymy na to, że pan premier odblokuje podwyżki zatrzymane przez poprzedniego ministra. Tadeusz Kościński podpisał z nami porozumienie płacowe, ale się nie wywiązał. Sytuacja w służbach skarbowych jest coraz trudniejsza. Dokłada się nam coraz więcej pracy, jak ostatnio np. przy objaśnianiu ludziom tzw. Polskiego Ładu, ale nie dostajemy obiecanych podwyżek”
-wyjaśniają, zaznaczając, że inne służby uzyskały satysfakcjonujące podwyżki wynagrodzeń. Jak dodaje „Puls Biznesu”, minimalna płaca, jakiej domagają się pracownicy skarbówek to 5 tysięcy złotych brutto. Obecnie kwoty te wynoszą około 3300 złotych. A to, jak tłumaczą, jest mniej niż zarabia się w Biedronce.
Od 2022 roku w życie weszła reforma podatkowa w ramach tzw. Polskiego Ładu. Jednak szybko okazało się, że zmiany nie działają tak, jak początkowo zapowiadano. Wiele grup zawodowych, takich jak służby mundurowe czy nauczyciele, dostało niższe wypłaty.