Skandal w Los Angeles! Trump wysłał wojsko na ulice, alarm w całych Stanach
Katastrofa demokracji w USA? Trump wysyła wojsko na ulice Los Angeles, a kraj staje w ogniu! Takiej eskalacji Ameryka nie widziała od dekad. W odpowiedzi na gwałtowne protesty przeciwko nalotom ICE, prezydent Donald Trump wprowadził do Los Angeles aż 4 800 żołnierzy! Wśród nich – 700 marines i ponad 4 000 członków Gwardii Narodowej.

Fot. DALL·E 3 / Warszawa w Pigułce
To największa mobilizacja wojsk na terytorium USA od czasu zamieszek z 1992 roku. Koszt? 134 miliony dolarów. Stawka? Przyszłość amerykańskiej demokracji.
Skandaliczna mobilizacja: wojsko przeciw obywatelom
Wszystko zaczęło się od pokojowych demonstracji przeciwko kontrowersyjnym nalotom służb imigracyjnych ICE, które brutalnie rozbiły społeczności imigrantów w Kalifornii. Jednak protesty w Los Angeles szybko przerodziły się w chaos – uliczne walki, podpalenia, akty wandalizmu. Zamiast dialogu, prezydent Trump odpowiedział… militarną siłą.
„Atak na wolność obywatelską” – grzmią organizacje praw człowieka, a eksperci ostrzegają: takie działania mogą naruszać konstytucyjne prawa i otworzyć niebezpieczny precedens użycia armii wobec własnych obywateli.
Alarm konstytucyjny: Kalifornia kontra Biały Dom
Gubernator Kalifornii Gavin Newsom i burmistrz Los Angeles Karen Bass oskarżają Trumpa o naruszenie suwerenności stanowej. Władze złożyły pilny wniosek do sądu federalnego, domagając się natychmiastowego zakazu dalszej militaryzacji. Prawnicy mówią wprost: to może być początek konstytucyjnego kryzysu.
W międzyczasie Pentagon potwierdził: operacja wojskowa potrwa co najmniej dwa miesiące. Koszty? Szacowane na 134 miliony dolarów. A mieszkańcy LA pytają: kto za to zapłaci? Gdzie granica między bezpieczeństwem a totalną kontrolą?
Przełom czy tragedia?
Opozycja i komentatorzy są zgodni – to największy test dla amerykańskiej demokracji od lat. Czy prezydent ma prawo rozstawiać wojsko w cywilnym mieście bez zgody władz stanowych? Czy protestujący zostaną potraktowani jak wrogowie państwa?
„To nie walka z przestępczością – to pokaz siły, który może skończyć się katastrofą” – ostrzegają politolodzy.
USA na granicy nowej ery?
Sytuacja w Los Angeles to coś więcej niż lokalny kryzys. To polityczny i społeczny wstrząs, który może wywołać efekt domina w całym kraju. Jeśli dziś prezydent może wysłać marines na protestujących, to co zrobi jutro? Czy kolejny prezydent – niezależnie od partii – nie sięgnie po podobne środki?
Jedno jest pewne: Ameryka obudziła się w nowej rzeczywistości, w której granica między porządkiem publicznym a państwem policyjnym staje się coraz bardziej niewyraźna. A historia właśnie zapisywana w Los Angeles może wstrząsnąć nie tylko Stanami Zjednoczonymi, ale i całym demokratycznym światem.
Źródło: forsal.pl/warszawawpigulce.pl

Ekspert ds. ekonomii i tematów społecznych. Kocha Warszawę i nowe technologie.