Rak zabiera wzrok i życie… Walka Lenego wciąż trwa!

Rok temu daliście naszemu synkowi szansę na ocalenie wzroku i życia. Siatkówczak jednak atakuje szybko i podstępnie… To, że jednego dnia jest dobrze, nie oznacza, że pokonaliśmy go raz na zawsze. Przed nami jeszcze długie i kosztowne leczenie, a właśnie dostaliśmy wiadomość z kliniki w USA, że skończyły się nam środki. Dlatego z całego serca prosimy – bądźcie z nami w walce o życie i zdrowie Leonarda, naszego ukochanego synka… https://www.siepomaga.pl/leny?fbclid=IwAR2zyr6K30oytDYz9XXsBtgRVl_mHkYLJl6lO7tRBr-yryu01JKn8a9YeK0

Fot. siepomaga.pl

Miniony rok był niezwykle ciężki, wyczerpujący i niepewny. Jednak dzięki Waszemu wsparciu Leny jest na właściwej drodze ku pokonaniu nowotworu! Aby to szczęśliwe zakończenie mogło nastąpić, przed nami co najmniej pięcioletni okres nieopisanego strachu i ciągłej walki. Tu nie ma miejsca na żadne opóźnienia i zaniedbania…

Leonard Ociepka

Wszystkie badania muszą odbywać się z dokładnością co do godziny, bo ta kolejna sekunda może być krytyczną. Przerzuty siatkówczaka są nieuleczalne, nie ma na nie żadnych terapii, są po prostu śmiertelne! Dlatego cały czas musimy trzymać rękę na pulsie i dmuchać na zimne. Nie możemy opuścić żadnej wizyty kontrolnej. Za każdym razem, gdy latamy do USA, cały personel jest w pogotowiu. Gdyby jakiekolwiek wyniki zaniepokoiły lekarzy, walka o życie rozpocznie się od razu.

Z jednej strony jesteśmy szczęśliwi – ostatnie badania nie wykazało wznowy. Jednak każdy dzień do strach i będzie tak aż do dnia, w którym ryzyko minie całkowicie. Jednak żeby tak się stało, żeby rak nie wrócił niepostrzeżenie po to, co dla nas najcenniejsze – po życie naszego synka – musimy kontynuować leczenie.

Dlatego ponownie stajemy przed Wami, wiedząc, że sami nic nie zdziałamy. Prosimy, pomóżcie Leonardowi, by mógł cieszyć się tym, że widzi otaczający go świat, że nadal na nim jest… Naszym największym i jedynym marzeniem jest ocalić Lenego, ale żeby tak się stało, musimy rzetelnie przestrzegać całego planu leczenia, aż do ukończenia przez naszego synka 8 roku życia.

Trafiliśmy do doktora Abramsona, do kliniki w USA właściwie w ostatniej chwili. Wcześniejsze leczenie w Polsce odebrało naszemu Lenemu i nam godność i poczucie bezpieczeństwa. To była wręcz katastrofa: źle wykonywane procedury medyczne, nieopisany strach, nieinformowanie nas, rodziców o niczym. To sprawiło, że wiara w polski system ochrony zdrowia, która przecież należy się każdemu Polakowi, bezpowrotnie umarła. Nie wiemy, gdzie dziś byśmy byli, gdyby nie zbiórka i ratunek w USA…

Leonard Ociepka

13 września 2018 rok – to wtedy wszystko się zaczęło. Po badaniu okulistycznym usłyszeliśmy rozpoznanie: zmiana w plamce żółtej – podejrzenie nowotworu. Jak to możliwe? Leo nie miał jeszcze dwóch latek, skąd rak?! Niestety, badanie pod narkozą w klinice onkologii IPCZD potwierdziła diagnozę. Wtedy poznaliśmy imię tego potwora: siatkówczak, nowotwór oka złośliwy obuoczny.

Dwa podania agresywnej chemii nie przyniosły żadnych rezultatów, poza skutkami ubocznymi. Guzy w oczach nie zmniejszyły się ani o milimetr. Lekarze podjęli decyzję o podaniu leku przez tętnicę udową wprost do guza. Mieliśmy nadzieję, którą szybko zabiły wyniki – nie się nie zmieniło. Leny ma genetycznie bardzo trudną budowę tętnic, przez co utrudniony jest dostęp do guza. Mimo tego lekarze postanowili spróbować jeszcze raz. Nie udało się, nastąpiły krwotoki, synek był na granicy życia i śmierci…

Tego obrazu nigdy nie pozbędę się z głowy… Leny leży uśpiony po zabiegu, taki spokojny. Taki przynajmniej miał być, dlaczego więc się ruszał? Coś mnie tknęło, podniosłem kołderkę, a tam… mnóstwo krwi! Mój syn się wykrwawiał. Zapanował chaos, wszyscy byli w szoku. Dwa krwotoki z tętnicy udowej jednego dnia – to rezultat nieudanej próby podania leku. Ten lek miał dojść tętnicami do guza w oczku, by go zniszczyć. Wszystko jednak szło nie tak…

Leonard Ociepka

W międzyczasie była krioterapia, która zadziałała tylko na guza w lewym oczku. Ten w prawym cały czas rósł. Był bardzo blisko nerwu, synek w każdej chwili mógł stracić wzrok! Jednak chyba bardziej boimy się przerzutów do mózgu. To będzie oznaczało, że rak wygra, a do tego nie możemy dopuścić!

Została ostatnia nadzieja: leczenia za granicą, w klinice doktora Abramsona, gdzie mają największe na świecie doświadczenie w terapii siatkówczaków. Wybór był tylko jeden… Leczenie się rozpoczęło i co najważniejsze – zaczęło działać!

Przeżyliśmy dramat, ale dzięki wsparciu waszych dobrych serc odzyskaliśmy wiarę w istnienie dobra i w to, że dla naszego dziecka jest nadzieja. Właśnie dlatego, choć nie jest to łatwe, ponownie z całego serca prosimy o pomoc. Uratujmy Lenego, razem nam się uda, przecież nie może być inaczej…

Capital Media S.C. ul. Grzybowska 87, 00-844 Warszawa
Kontakt z redakcją: [email protected]

Copyright © 2023 Niezależny portal warszawawpigulce.pl  ∗  Wydawca i właściciel: Capital Media S.C. ul. Grzybowska 87, 00-844 Warszawa
Kontakt z redakcją: [email protected]