Znak STOP i 300 zł mandatu. Popełniasz ten błąd codziennie! Kierowcy w szoku
Z pozoru niewinne zwolnienie przed znakiem „STOP” może dziś skończyć się mandatem i punktami karnymi. Nowoczesne technologie, takie jak drony, pozwalają policji rejestrować każde wykroczenie, nawet jeśli kierowca zwolnił tylko do 1 km/h. Przepisy są bezlitosne – zatrzymanie musi być całkowite, a kara może być znacznie wyższa, niż wielu kierowców się spodziewa.

Fot. Warszawa w Pigułce
Mandat za 1 km/h? Znak „STOP” nie wybacza. Policja ma nowe narzędzia i nie zawaha się ich użyć
Zatrzymanie się do zera nie jest już wyborem – to obowiązek. Choć może się wydawać, że lekkie zwolnienie przed znakiem „STOP” wystarczy, policja coraz częściej udowadnia, że nawet 1 km/h może oznaczać wykroczenie. Wszystko dzięki nowoczesnym technologiom i coraz surowszemu podejściu do przepisów. Kierowcy muszą być przygotowani na mandaty i punkty karne, nawet jeśli są przekonani, że „przejechali ostrożnie”.
Znak B-20: gdzie go znajdziesz i co oznacza?
Znak „STOP” (B-20) pojawia się w miejscach szczególnie niebezpiecznych – na skrzyżowaniach o ograniczonej widoczności, przy przecięciach ruchliwych dróg, a także tam, gdzie wymagane jest bezwzględne ustąpienie pierwszeństwa. Jego obecność oznacza jedno: bezwarunkowy obowiązek zatrzymania pojazdu. Kierowca musi zatrzymać się w wyznaczonym miejscu – przy linii P-12 lub, jeśli jej nie ma, w punkcie gwarantującym bezpieczny ogląd drogi z pierwszeństwem.
Co grozi za złamanie tego przepisu?
W 2025 roku niezatrzymanie się przed znakiem „STOP” skutkuje mandatem w wysokości 300 zł i 6 punktami karnymi. W praktyce oznacza to, że nawet minimalna prędkość – np. 1–2 km/h – może zostać uznana za naruszenie. Jeżeli dodatkowo kierowca wymusi pierwszeństwo lub stworzy zagrożenie, policjant może sięgnąć po znacznie surowsze środki. Na podstawie art. 86 Kodeksu wykroczeń kara może wzrosnąć nawet do 1500 zł.
Nie widzisz patrolu? To nie znaczy, że jesteś bezpieczny
Coraz częściej kontrola nie odbywa się z radiowozu – w grę wchodzą drony. Nowoczesne bezzałogowce wyposażone w kamery obserwują skrzyżowania i rejestrują każde naruszenie. Policjanci dysponują zapisem wideo, który stanowi niepodważalny dowód wykroczenia. Wystarczy chwila, by funkcjonariusz zatrzymał pojazd i wręczył mandat poparty konkretnym nagraniem.
Zielona strzałka? Też trzeba się zatrzymać
Problemem nie jest tylko sam znak „STOP”. Podobne obowiązki wynikają z warunkowej strzałki do skrętu w prawo (S-2). Wielu kierowców błędnie sądzi, że można przez nią przejechać bez zatrzymania. Tymczasem przepisy mówią wyraźnie – pełne zatrzymanie i ustąpienie wszystkim uczestnikom ruchu są obowiązkowe. Mandat wynosi 100 zł i 6 punktów karnych. A jeśli strzałka zgaśnie, a kierowca mimo to wjedzie na skrzyżowanie – kara rośnie do 500 zł.
Uwaga: prawo działa bez wyjątku
Znak „STOP” nie wybacza i nie pozwala na interpretacje. Bez względu na to, czy jedziesz szybko, czy bardzo wolno – jeśli nie zatrzymasz pojazdu całkowicie, ryzykujesz mandat i punkty. W dobie monitoringu z powietrza oraz zaostrzonych przepisów, nawet chwilowe zlekceważenie zasad może słono kosztować. A policja nie musi już stać tuż obok. Wystarczy, że patrzy z góry.

Kocham Warszawę, podróże i gastronomię i to właśnie o nich najczęściej piszę.