Nowa moda w Polsce. Coraz więcej osób rezygnuje z Internetu na urlopie – o co chodzi?
Coraz więcej Polaków celowo odcina się od sieci podczas wakacji. Rezygnują z Wi-Fi, social mediów i smartfonów. Szukają miejsc, gdzie „nikt nie dzwoni, nikt nie pisze i nic nie miga”. Skąd ten trend i gdzie można naprawdę odpocząć offline?

Fot. Warszawa w Pigułce
Cisza, brak powiadomień i zero zasięgu. To nie kara – to luksus
Wakacje bez internetu jeszcze kilka lat temu wydawały się dziwne. Dziś są synonimem luksusu. Polacy mają dość hałasu, powiadomień, scrollowania bez końca.
Zamiast pakować powerbank, szukają miejsc, gdzie telefon przestaje być potrzebny.
Psycholodzy nie mają wątpliwości: przeciążenie informacyjne i ciągła dostępność prowadzą do zmęczenia, wypalenia i problemów z koncentracją. A urlop miał przecież leczyć, a nie dokładać stresu.
Wyszukiwarka Google potwierdza trend:
-
fraza „wakacje bez Wi-Fi” wzrosła w czerwcu o 54%,
-
„cisza + urlop” – wzrost o 39%,
-
„jak się odciąć od telefonu” – 28% więcej zapytań niż rok temu.
Jak wygląda taki urlop offline w praktyce?
Turyści wybierają np. domki w lesie, agroturystyki w górach, stare chaty w Bieszczadach czy Roztoczu. Warunek jest jeden: brak zasięgu, brak Wi-Fi, brak telewizora.
To miejsca, gdzie:
-
nie da się scrollować TikToka przed snem,
-
nie dzwonią powiadomienia z Messengera,
-
nikt nie wrzuca relacji z obiadu.
Zamiast tego – książki, ogień, rozmowa, śpiew ptaków. I sen, który przychodzi naturalnie.
Gdzie jechać, by naprawdę się wyłączyć?
Oto 3 lokalizacje polecane przez fanów „urlopu bez internetu”:
-
Pogórze Przemyskie – stare chaty, bez asfaltu i zasięgu.
-
Puszcza Romincka (Mazury Garbate) – dzikość, która uspokaja.
-
Roztocze Wschodnie – gdzie sąsiadem jest tylko las.
Często można znaleźć oferty w stylu:
„U nas nie ma internetu. Jest cisza. I to wystarczy.”
Czy to pomaga? Odpowiedź jest prosta: tak
Po 2–3 dniach offline wielu turystów zgłasza:
-
poprawę snu,
-
mniejszy niepokój,
-
większy spokój wewnętrzny,
-
większą radość z małych rzeczy.
To naturalny detoks, który nie wymaga kosztownych terapii czy wyjazdu do Azji. Tylko decyzji, by przez chwilę być bez sieci – i być bardziej ze sobą.

Z zawodu językoznawca i tłumacz języka angielskiego. W redakcji od samego początku.