Stało się. Kontrole domów bez zapowiedzi. Urzędnicy mogą wejść o każdej porze, a właściciele muszą mieć dokumenty
Dwa miliony polskich domów musi zostać sprawdzona. Dla ich właścicieli rozpoczął się okres intensywnych kontroli, które nie wymagają wcześniejszego uprzedzenia. Inspektorzy mają prawo pojawić się na posesji w dowolnym momencie, a brak odpowiednich dokumentów może oznaczać karę sięgającą kilku tysięcy złotych.

Fot. Shutterstock / Warszawa w Pigułce
Sytuacja dotyka sporej części polskiego społeczeństwa, szczególnie mieszkańców obszarów wiejskich i przedmieść, gdzie infrastruktura kanalizacyjna wciąż nie dotarła. Problem ma jednak znacznie głębszy wymiar niż jedynie kwestia wygody właścicieli nieruchomości. Raport Najwyższej Izby Kontroli z 2021 roku ujawnił zatrważające dane – ponad 80 procent nieczystości komunalnych z gospodarstw domowych niepodłączonych do sieci kanalizacyjnej trafia do środowiska bez jakiegokolwiek oczyszczenia. W przypadku nieruchomości wyposażonych w zbiorniki bezodpływowe, czyli tradycyjne szamba, odsetek ten wynosi nawet 90 procent. Te liczby zmuszają władze do zdecydowanych działań, a kontrole stają się coraz bardziej rygorystyczne.
Wizyta bez ostrzeżenia – nowa rzeczywistość dla właścicieli posesji
Przepisy przewidują, że kontrole gospodarki ściekowej powinny odbywać się co najmniej raz na dwa lata w każdej nieruchomości niepodłączonej do kanalizacji. Kluczową zmianą w podejściu władz jest jednak sposób przeprowadzania tych inspekcji. Inspektorzy gminni nie mają obowiązku wcześniejszego informowania właścicieli o planowanej wizycie. Mogą pojawić się na posesji o każdej porze dnia roboczego, a w przypadku działalności gospodarczej prowadzonej na danej nieruchomości – nawet późnym wieczorem. Ta procedura ma wymierny cel. Kontrole bez zapowiedzi znacznie utrudniają przygotowanie się do nich osobom, które mogą nie przestrzegać przepisów.
Podczas wizyty kontrolnej inspektorzy dokładnie sprawdzają kilka kluczowych aspektów związanych z gospodarką ściekową. Pierwszym elementem jest weryfikacja, czy szambo lub przydomowa oczyszczalnia ścieków zostały zgłoszone do gminnej ewidencji. Brak takiego wpisu sam w sobie stanowi już uchybienie. Następnie kontrolerzy wymagają okazania aktualnej umowy z firmą asenizacyjną, która posiada odpowiednie zezwolenia na wywóz nieczystości płynnych. Samo posiadanie umowy to jednak nie wszystko. Właściciel musi również przedstawić dowody regularnych płatności za usługi wywozu ścieków – faktury lub rachunki z ostatnich dwóch, a najlepiej trzech lat. Ta dokumentacja stanowi dowód na to, że zbiornik jest rzeczywiście regularnie opróżniany, a nie tylko formalnie objęty umową.
Techniczny aspekt kontroli i problem szczelności zbiorników
Inspektorzy podczas wizyty zwracają również szczególną uwagę na stan techniczny instalacji. Szczelność zbiornika to zagadnienie, które może decydować o wysokości ewentualnej kary. Nieszczelne szambo bowiem powoduje bezpośrednie przedostawanie się nieczystości do gleby i wód gruntowych, co stanowi poważne zagrożenie dla środowiska naturalnego. W przypadku nowych zbiorników, wybudowanych po 2023 roku, właściciele powinni posiadać protokoły badania szczelności wykonane przez uprawnionych specjalistów. Starsze szamba, jeśli budzą wątpliwości inspektorów, mogą zostać objęte nakazem przeprowadzenia badań szczelności na koszt właściciela.
Dla typowego gospodarstwa domowego czteroosobowego posiadającego zbiornik o pojemności 10 metrów sześciennych zalecana częstotliwość wywozu to raz na 2-3 miesiące. Rzadsze opróżnianie automatycznie wzbudza podejrzenia kontrolerów, że nieczystości mogą być odprowadzane w sposób nielegalny. Praktyka pokazuje, że niektórzy właściciele, chcąc zaoszczędzić na kosztach wywozu, decydują się na nielegalne rozwiązania. Mogą to być ukryte odpływy do rowów melioracyjnych, podłączenia do cieków wodnych, a nawet bezpośrednie odprowadzanie ścieków na pola lub do lasu. Takie działania są nie tylko nielegalne, ale również niezwykle szkodliwe dla środowiska i zdrowia publicznego.
System kar – od mandatów po postępowania sądowe
Konsekwencje finansowe nieprzestrzegania przepisów dotyczących gospodarki ściekowej są znaczące i mają charakter progresywny. Za najprostsze uchybienia, takie jak brak aktualnej dokumentacji przy jednoczesnym posiadaniu umowy i regularnym wywozie ścieków, grozi mandat w wysokości około 500 złotych. Sytuacja komplikuje się, gdy właściciel nie posiada w ogóle umowy z firmą asenizacyjną. W takim przypadku sprawa może trafić do sądu, który może nałożyć grzywnę do 5000 złotych. To już znaczące obciążenie dla domowego budżetu, które stanowi wyraźny sygnał, że przepisy są egzekwowane z pełną surowością.
Najpoważniejsze konsekwencje czekają jednak na tych, którzy dopuszczają się nielegalnego zrzutu ścieków bezpośrednio do środowiska. Gdy kontrola wykryje, że nieczystości trafiają do rowów, cieków wodnych lub są wywożone w nieznane miejsce, kara administracyjna może wynieść nawet 50000 złotych. W przypadkach rażącego naruszenia przepisów, które prowadzą do poważnego zanieczyszczenia środowiska, możliwe są również postępowania karne. Warto podkreślić, że odpowiedzialność ponoszą nie tylko właściciele nieruchomości. Same gminy również mogą być karane za niedopełnienie obowiązków nadzorczych. Brak systematycznych kontroli gospodarki ściekowej może skutkować dla samorządu karą w identycznej wysokości – do 50000 złotych.
Dlaczego problem narasta i co ujawniła Najwyższa Izba Kontroli
Kontrola przeprowadzona przez Najwyższą Izbę Kontroli w latach 2019-2021 objęła 28 gmin, w których co najmniej jedna piąta mieszkańców nie miała dostępu do kanalizacji. Wnioski z tego badania są alarmujące i tłumaczą, dlaczego obecnie władze tak intensywnie zaostrzają kontrole. Okazało się, że żadna z kontrolowanych gmin nie prowadziła rzetelnej ewidencji zbiorników bezodpływowych i przydomowych oczyszczalni ścieków. Brakowało pełnych danych o obowiązkowych umowach na wywóz nieczystości oraz o faktycznej częstotliwości przeprowadzanych wywozów. W niektórych gminach nawet 90 procent nieruchomości nie figurowało w oficjalnej ewidencji.
Jeszcze bardziej szokujące są dane dotyczące zawieranych umów na wywóz nieczystości. Z ustaleń Najwyższej Izby Kontroli wynika, że spośród ponad 41000 nieruchomości niepodłączonych do sieci kanalizacyjnych w kontrolowanych gminach, aż 32000, czyli 77,4 procenta, nie było objętych żadnymi umowami na wywóz nieczystości. Mimo że przepisy zobowiązują gminy do organizowania zastępczego opróżniania zbiorników w takich przypadkach, praktycznie nigdy tego nie robiono. W ciągu dwóch lat we wszystkich kontrolowanych gminach wydano zaledwie jedną decyzję o zastępczym wywozie ścieków. Taki stan rzeczy oznacza faktyczne przyzwolenie na nielegalne praktyki i daje nieuczciwym właścicielom nieuzasadnione korzyści finansowe kosztem tych, którzy przestrzegają przepisów.
Słabości systemu i problemy gmin z egzekwowaniem prawa
Kontrola Najwyższej Izby Kontroli ujawniła również poważne problemy organizacyjne po stronie samorządów. Gminy nie były przygotowane do sprawowania skutecznego nadzoru nad gospodarką ściekową, a głównym powodem okazały się dramatyczne braki kadrowe. W 12 kontrolowanych gminach całą gospodarką ściekową zajmował się zaledwie jeden pracownik, w 10 gminach dwóch pracowników, a w pozostałych trzech. Trzeba przy tym pamiętać, że te osoby nie zajmowały się wyłącznie kontrolą szamb. W zakres ich obowiązków wchodziło również prowadzenie ewidencji zbiorników bezodpływowych, wydawanie zezwoleń firmom asenizacyjnym, prowadzenie postępowań administracyjnych oraz szereg innych zadań związanych z funkcjonowaniem gminy.
Skuteczne egzekwowanie obowiązków od właścicieli nieruchomości niepodłączonych do kanalizacji okazało się dla wielu gmin zadaniem przekraczającym ich możliwości. Sytuację pogarsza fakt, że inwestycje w infrastrukturę niezbędną do przyjęcia i oczyszczenia ścieków dowożonych wymagają ogromnych nakładów finansowych, często przekraczających możliwości budżetowe mniejszych samorządów. Tylko sześć spośród 28 kontrolowanych gmin dysponowało stacjami zlewnymi i oczyszczalniami zdolnymi przyjąć wszystkie ścieki z nieruchomości pozbawionych dostępu do kanalizacji. W dwóch gminach takich urządzeń w ogóle nie było. Mimo to, w żadnej z kontrolowanych jednostek nie odnotowano przypadku odmowy przyjęcia nieczystości przez stację zlewną, co paradoksalnie świadczy o skali problemu – większość ścieków po prostu nie trafiała do oczyszczalni, tylko była nielegalnie wywożona lub przeciekała przez nieszczelne zbiorniki.
Jak przygotować się do kontroli i uniknąć problemów
W obliczu zaostrzonych kontroli właściciele nieruchomości z szambami lub przydomowymi oczyszczalniami powinni podjąć konkretne kroki, aby uniknąć kłopotów. Pierwszym i najważniejszym elementem jest podpisanie umowy z firmą asenizacyjną posiadającą wszystkie wymagane zezwolenia. Nie wystarczy ustne porozumienie czy nieformalny układ z lokalnym przedsiębiorcą – dokumentacja musi być kompletna i aktualna. Równie istotne jest systematyczne gromadzenie wszystkich faktur i rachunków za wywóz ścieków. Dokumenty te powinny być przechowywane przez co najmniej trzy lata i być łatwo dostępne na wypadek kontroli.
Warto również zadbać o regularność wywozów. Dla standardowego gospodarstwa domowego czteroosobowego optymalnym rozwiązaniem jest opróżnianie zbiornika co 2-3 miesiące. Rzadsze wywozy nie tylko narażają na podejrzenia podczas kontroli, ale również zwiększają ryzyko awarii i nieszczelności zbiornika. Właściciele starszych szamb powinni rozważyć przeprowadzenie badań szczelności przez uprawnionych specjalistów. Taki protokół może okazać się bezcenny podczas kontroli, udowadniając, że instalacja spełnia wymogi techniczne. Niektóre gminy, takie jak Poświętne, publikują harmonogramy kontroli nawet z dwuletnim wyprzedzeniem. Warto śledzić stronę internetową swojej gminy, aby być przygotowanym na ewentualną wizytę inspektorów, choć trzeba pamiętać, że kontrole mogą również odbyć się poza oficjalnym harmonogramem.
Szerszy kontekst ekologiczny i przyszłość polskiej wsi
Problem nielegalnego odprowadzania ścieków to nie tylko kwestia formalnego przestrzegania przepisów. Jego konsekwencje dla środowiska naturalnego i zdrowia publicznego są poważne i długofalowe. Nieczystości przedostające się do gleby i wód gruntowych powodują skażenie zasobów wodnych, z których korzystają studnie i ujęcia wody. Zanieczyszczenie to ma charakter kumulatywny – przez wiele lat może być niewidoczne, ale stopniowo degraduje środowisko naturalne. Substancje zawarte w ściekach osadzają się w glebie, następnie przechodzą do wód gruntowych, a stamtąd trafiają do studni, strumieni i rzek. Proces ten trwa od 5 do 10 lat, po czym w ujęciach wody zaczynają pojawiać się substancje wcześniej tam nieobecne.
Polska jako członek Unii Europejskiej musi sprostać rygorystycznym wymogom dyrektywy ściekowej. Zaniedbania w tym obszarze mogą skutkować dla państwa karami liczonymi w milionach euro, które ostatecznie obciążą wszystkich podatników. Dlatego intensyfikacja kontroli i zaostrzenie kar to nie tylko wewnętrzna polityka państwa, ale również odpowiedź na presję ze strony instytucji unijnych. Dla milionów Polaków mieszkających na terenach nieskanalizowanych nadchodzi czas, w którym przestrzeganie przepisów dotyczących gospodarki ściekowej nie będzie już kwestią wyboru, ale koniecznością egzekwowaną z pełną stanowczością prawa.
Redaktor naczelny portalu. Absolwent Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego.