Kultowa polska marka odzieżowa zamyka sklep. Trwa ogromna wyprzedaż
Jeden z najpopularniejszych polskich brandów odzieżowych właśnie ogłosił zamknięcie krakowskiego sklepu. Decyzja właścicieli marki Pan tu nie stał zaskoczyła fanów, ale jednocześnie odsłoniła bolesną prawdę o sytuacji małych polskich producentów. Firma znana z charakterystycznych koszulek z napisami w stylistyce PRL i akcesoriów nawiązujących do polskiego wzornictwa lat siedemdziesiątych prowadzi walkę, którą przegrywają setki podobnych przedsiębiorstw. W samym 2024 roku z polskiego rynku zniknęło ponad pięćset firm odzieżowych, a statystyki pokazują, że najciężej przychodzi właśnie tym najmniejszym.

Fot. Warszawa w Pigułce
Gdy koszt produkcji dorównuje cenie z dekady temu
Właściciel marki nie ukrywa dramatycznej sytuacji finansowej. Dziesięć lat temu koszulka w ich sklepie kosztowała pięćdziesiąt dziewięć złotych dla klienta detalicznego. Dziś sam koszt jej wyprodukowania zbliża się do tej kwoty. Firma zatrudnia prawie czterdzieści osób i utrzymuje cztery fizyczne placówki oraz sklep internetowy. Do tego dochodzą coraz wyższe opłaty za wynajem, media, składki i pozostałe koszty stałe, które rosną niezależnie od tego, ile produktów uda się sprzedać.
Według danych Polskiej Izby Odzieżowo-Tekstylnej głównym problemem jest wzrost kosztów pracy, który w ciągu ostatnich pięciu do siedmiu lat wyniósł około sześćdziesięciu procent. Jednocześnie drastycznie podrożały energia i transport. Portal brandly360.com wskazuje, że średnia płaca w sektorze odzieżowym jest o trzydzieści procent niższa niż w innych branżach, co utrudnia pozyskiwanie i zatrzymywanie wykwalifikowanych specjalistów. Firmy muszą podnosić wynagrodzenia, jednocześnie borykając się z presją kosztową na każdym etapie produkcji.
Pan tu nie stał to łódzkie przedsiębiorstwo rodzinne założone przez Justynę Burzyńską i Macieja Lebiedowicza. Wszystko zaczęło się od bloga o polskim wzornictwie w 2006 roku, później przyszły garażowa produkcja koszulek i stopniowy rozwój. Pierwszy sklep stacjonarny otworzyli w Łodzi w 2009 roku, później przyszły kolejne lokale w Warszawie i Krakowie. Marka specjalizuje się w odzieży i akcesoriach z przymrużeniem oka, wykorzystujących proste grafiki, stonowane kolory i hasła rodem z czasów Polski Ludowej – dziadostwo, sprawunki dla domu czy osa.
Sieciówki sprzedają poniżej polskich kosztów produkcji
Właściciel marki otwarcie mówi o problemie, z którym nie potrafi sobie poradzić żaden mały producent. Kiedy sieci handlowe są w stanie oferować produkty poniżej kosztów, które ponosi polski producent, małe lokalne marki muszą doliczyć marżę niezbędną do opłacenia całego przedsiębiorstwa. Firma w stu procentach finansowana jest z bieżącej sprzedaży i nie może liczyć na zewnętrzne dotacje czy wsparcie państwa.
Portal dlahandlu.pl opisuje sytuację, w której kilkanaście lat temu Polska była stosunkowo tanią opcją produkcji odzieży dla firm z całego świata. Gdy koszty wzrosły i przestało być już tak tanio, polskie szwalnie zaczęły masowo znikać z rynku. Produkcja przeniosła się do Azji, Turcji, a obecnie jeszcze dalej. Dla lokalnych marek oznacza to niemożliwą konkurencję cenową z gigantami typu H&M, Zara czy Shein, które dysponują ogromnymi budżetami reklamowymi i możliwością szycia na masową skalę w najtańszych lokalizacjach świata.
Wielka wyprzedaż i powrót do Łodzi
Krakowski sklep na ulicy Nadwiślańskiej będzie czynny do dwudziestego trzeciego grudnia. Od piętnastego grudnia wszystkie produkty można kupić dwadzieścia pięć procent taniej bez wyjątków. Właściciele proszą fanów o pomoc w opróżnieniu lokalu przed ostatecznym zamknięciem. Dodatkowo wiele mebli i elementów wyposażenia będzie do oddania za darmo dla osób, które je odbiorą między dwudziestym ósmym a trzydziestym grudnia podczas inwentaryzacji i pakowania.
Marka nie kończy działalności, ale poważnie ją ogranicza. Po zamknięciu krakowskiego lokalu pozostaną dwa miejsca – sklep w Warszawie na ulicy Koszykowej oraz przestrzeń kulturalno-kawiarniowo-sklepowa w Łodzi. To drastyczna redukcja z czterech placówek do dwóch, ale właściciele podkreślają, że jest to konieczne dla przetrwania całego przedsiębiorstwa.
Co to oznacza dla ciebie?
Jeśli cenisz polskie marki z lokalną produkcją i oryginalnym designem, warto przemyśleć swoje zakupowe wybory. Każda złotówka wydana na produkty sieciówek to wsparcie dla gigantów korzystających z taniej azjatyckiej produkcji. Każda złotówka wydana w małej polskiej firmie to szansa na przetrwanie lokalnego przedsiębiorstwa i zachowanie miejsc pracy w kraju.
Wyprzedaż w krakowskim sklepie Pan tu nie stał to okazja do kupienia charakterystycznych produktów z dwudziestopięcioprocentową zniżką. Jeśli jesteś w Krakowie lub planujesz wizytę przed świętami, warto zajrzeć na ulicę Nadwiślańską przed dwudziestym trzecim grudnia. Dla osób zainteresowanych meblami i wyposażeniem istnieje możliwość darmowego odbioru między dwudziestym ósmym a trzydziestym grudnia – trzeba wcześniej przyjść do sklepu, wybrać rzeczy i zapisać się na listę.
Pamiętaj jednak, że problem dotyczy nie tylko jednej marki. Portal pkb24.pl alarmuje, że w samym 2024 roku z rynku zniknęło ponad pięćset polskich firm odzieżowych, w tym czterysta dwadzieścia trzy mikroprzedsiębiorstwa. Jeśli nie chcesz, żeby ulubione polskie marki znikały kolejno, głosuj portfelem. Świadome wybory zakupowe mają realny wpływ na to, czy małe przedsiębiorstwa przetrwają nadchodzące lata.
Redaktor naczelny portalu. Absolwent Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Zawodowo interesuje się prawem i ekonomią.