Od 2026 roku ruszają masowe kontrole, a kary sięgają 5000 zł [24.12.2025]
Dla setek tysięcy właścicieli domów jednorodzinnych nadchodzący rok zacznie się wyjątkowo nieprzyjemnie. Z dniem 1 stycznia 2026 kończą się okresy przejściowe przewidziane w wojewódzkich uchwałach antysmogowych. Oznacza to jedno: tolerancja dla niespełniających norm kominków i pieców definitywnie się kończy. Straż miejska, inspektorzy ochrony środowiska oraz nadzór budowlany zapowiadają zmasowane kontrole, w których kluczowe znaczenie będzie miała dokumentacja, a nie deklaracje właściciela.

Fot. Warszawa w Pigułce
Kominek może być estetyczny, nowoczesny i używany sporadycznie, ale jeśli właściciel nie potrafi udowodnić, że urządzenie spełnia normy ekoprojektu albo osiąga co najmniej 80 procent sprawności, musi liczyć się z mandatem do 500 zł lub grzywną sięgającą 5 tysięcy złotych. To jednak dopiero początek problemów. Braki w dokumentach, w tym brak aktualnego wpisu w Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków, mogą skutkować również problemami z ubezpieczeniem nieruchomości po pożarze.
W Polsce działa około 3,5 miliona miejscowych ogrzewaczy pomieszczeń, z których korzysta nawet 8 milionów osób. Duża część tych urządzeń została zamontowana przed 2018 rokiem, czyli przed wejściem w życie wymagań ekoprojektu.
Jakie kominki można legalnie użytkować od 2026 roku
Od początku 2026 roku prawo dopuszcza użytkowanie wyłącznie urządzeń, które spełniają wymagania ekoprojektu albo wykazują sprawność cieplną na poziomie minimum 80 procent. Ekoprojekt to unijne regulacje wprowadzające ostre limity emisji pyłów i tlenku węgla oraz wymuszające stosowanie nowoczesnych technologii spalania.
W praktyce oznacza to, że znaczna część starszych kominków, popularnych kóz i wkładów kominkowych starszego typu nie spełnia tych kryteriów. Co ważne, nie ma znaczenia sposób użytkowania. Kominek używany okazjonalnie, rekreacyjnie czy wyłącznie w okresie świątecznym podlega dokładnie tym samym przepisom, co urządzenie będące głównym źródłem ogrzewania.
Najostrzejsze regulacje obowiązują już w części województw, a kolejne regiony, w tym województwo łódzkie i wielkopolskie, wchodzą w pełny reżim właśnie 1 stycznia 2026 roku. Trend jest jednoznaczny: zaostrzenie norm i zwiększenie liczby kontroli.
Co sprawdzają kontrolerzy
Podczas kontroli nie liczą się zapewnienia właściciela ani wygląd urządzenia. Decydują wyłącznie dokumenty. Kontrolerzy żądają certyfikatu ekoprojektu lub karty produktu z dokładnymi parametrami emisyjnymi i sprawnością cieplną. Istotna jest również instrukcja obsługi oraz tabliczka znamionowa umieszczona na urządzeniu.
W przypadku starszych kominków, które nie posiadają certyfikatu ekoprojektu, jedyną możliwością jest przedstawienie dokumentu potwierdzającego sprawność minimum 80 procent. Taki dokument można uzyskać wyłącznie w wyniku badań wykonanych przez uprawnione laboratorium. Koszt badań to zazwyczaj od kilkuset do ponad tysiąca złotych, a wynik nie zawsze jest pozytywny.
Brak któregokolwiek z wymaganych dokumentów oznacza automatyczne uznanie urządzenia za niezgodne z przepisami.
Fałszywe „obejścia” prawa mogą pogorszyć sytuację
Na rynku pojawiają się oferty różnych nakładek, filtrów czy daszków kominowych, które rzekomo mają „dostosować” stary kominek do nowych norm. W rzeczywistości takie rozwiązania nie zmieniają klasy urządzenia i nie posiadają certyfikatów potwierdzających zgodność z uchwałami antysmogowymi.
Podczas kontroli takie dodatki mogą zostać uznane za próbę obejścia przepisów, co często kończy się surowszym potraktowaniem właściciela. Co więcej, nieautoryzowane modyfikacje mogą prowadzić do problemów technicznych, a nawet cofania się spalin do pomieszczeń.
Jedyną legalną alternatywą dla wymiany jest certyfikowany system filtracji spalin, jednak jego koszt często dorównuje cenie nowego kominka spełniającego normy ekoprojektu.
Kto kontroluje i jakie są konsekwencje
Kontrole prowadzą straż miejska, Inspekcja Ochrony Środowiska oraz nadzór budowlany. Straż miejska może nałożyć mandat do 500 zł. Inspekcja Ochrony Środowiska może skierować sprawę do postępowania administracyjnego zakończonego grzywną do 5 tysięcy złotych. Nadzór budowlany ma prawo nakazać zaprzestanie użytkowania urządzenia lub jego demontaż.
Jedna kontrola często uruchamia kolejne. Mandaty mogą być nakładane wielokrotnie, a kara finansowa nie zwalnia z obowiązku dostosowania się do przepisów.
Przeglądy kominiarskie i CEEB to drugi front kontroli
Każdy kominek podłączony do komina musi przechodzić regularne przeglądy. Przewody dymowe i spalinowe wymagają kontroli co najmniej raz w roku, a przy spalaniu drewna także regularnego czyszczenia. Od kilku lat protokoły z przeglądów są obowiązkowo wpisywane do Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków.
Ten elektroniczny wpis jest dziś kluczowy. Po pożarze lub zadymieniu ubezpieczyciel niemal zawsze sprawdza, czy przeglądy były wykonane i zarejestrowane. Brak aktualnego wpisu w CEEB może skutkować odmową wypłaty odszkodowania, nawet jeśli przyczyna zdarzenia była inna.
Co to oznacza dla ciebie
Jeżeli masz w domu kominek, 2025 rok jest ostatnim momentem na uporządkowanie dokumentów i stanu technicznego urządzenia. W pierwszej kolejności sprawdź, czy posiadasz certyfikat ekoprojektu lub dokument potwierdzający sprawność minimum 80 procent. Jeśli kominek został zamontowany przed 2018 rokiem i nie masz dokumentów, musisz liczyć się z koniecznością wymiany albo kosztownych badań.
Równie ważne jest sprawdzenie aktualności przeglądu kominiarskiego i obecności wpisu w CEEB. Braki w systemie mogą okazać się znacznie droższe niż sam mandat.
Lista kontrolna przed 1 stycznia 2026
Sprawdź punkt po punkcie:
-
Czy posiadasz certyfikat ekoprojektu lub dokument potwierdzający sprawność minimum 80 procent.
-
Czy na kominku znajduje się czytelna tabliczka znamionowa.
-
Czy masz aktualną instrukcję obsługi i kartę produktu.
-
Czy przegląd kominiarski był wykonany w ostatnich 12 miesiącach.
-
Czy protokół z przeglądu widnieje w systemie CEEB.
-
Czy paliwo, którego używasz, spełnia wymagania jakościowe.
-
Czy nie korzystasz z niecertyfikowanych „dodatków”, które mają rzekomo omijać przepisy.
Jeśli na którekolwiek pytanie odpowiadasz „nie”, ryzyko mandatu lub poważniejszych konsekwencji jest realne. Lepiej zareagować teraz niż tłumaczyć się podczas kontroli w środku sezonu grzewczego.
Redaktor naczelny portalu. Absolwent Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Zawodowo interesuje się prawem i ekonomią.