Dramat milionów Polaków. Prezydent obiecał zwrot 800 złotych ale minister mówi wprost
Od 1 stycznia 2026 roku przestają obowiązywać mechanizmy zamrażające ceny energii elektrycznej i chociaż zniknie niewielka opłata przejściowa, rekordowe wzrosty opłaty mocowej i opłaty kogeneracyjnej sprawią że przeciętne gospodarstwo domowe zużywające około 1800 kilowatogodzin rocznie zapłaci około 7,40 złotych więcej miesięcznie, co daje blisko 90 złotych w skali roku. Prezydent Karol Nawrocki już w listopadzie 2025 roku podpisał inicjatywę ustawodawczą o nazwie Tani prąd minus 33 procent, która zakładała trwałe obniżenie VAT na prąd z obecnych 23 procent do zaledwie 5 procent i miała przynieść polskim rodzinom oszczędności ponad 800 złotych rocznie finansowane z systemu handlu uprawnieniami do emisji CO2.

Fot. Warszawa w Pigułce
Problem w tym że projekt trafił do Sejmu 7 listopada i od tego czasu nie został poddany pod obrady, a obecny minister energii Miłosz Motyka ocenił go jako niedopracowany i wprost stwierdził że prezydencki projekt nie uzyska większości w Sejmie i tym samym nie wejdzie w życie, co oznacza że od stycznia zapłacisz więcej za prąd i nie dostaniesz żadnej rekompensaty. Najbardziej uderzą podwyżki w przedsiębiorców i rolników rozliczających się w taryfie C, gdzie nowa stawka opłaty mocowej wyniesie aż 0,2194 złotych za kilowatogodzinę co stanowi wzrost o niemal 55 procent i dla większych zakładów produkcyjnych oznacza setki lub tysiące złotych dodatkowych kosztów operacyjnych każdego miesiąca, które prawdopodobnie przełożą się na wyższe ceny towarów i usług dla zwykłych konsumentów.
Dlaczego kończy się zamrożenie cen i kto zapłaci najwięcej
Mechanizm zamrażający ceny energii wprowadzony w okresie kryzysu energetycznego miał chronić gospodarstwa domowe przed drastycznymi podwyżkami wynikającymi z gwałtownych wzrostów cen gazu i energii na rynkach międzynarodowych. Od stycznia 2026 roku ta osłona znika, a jej miejsce zajmują dwie opłaty które znacząco podniosą całkowity koszt prądu. Opłata mocowa służy finansowaniu rezerwy energetycznej kraju, czyli utrzymywaniu bloków energetycznych gotowych do uruchomienia w momencie gdy zapotrzebowanie gwałtownie wzrośnie albo kiedy inne źródła zawodzą, natomiast opłata kogeneracyjna wspiera efektywną produkcję ciepła i energii jednocześnie w elektrociepłowniach.
Według analiz portalu Forsal, dla typowego gospodarstwa domowego wzrost wyniesie około 90 złotych rocznie co brzmi niegroźnie, ale ta kwota to tylko część prawdy. Prawdziwa rewolucja dotknie przedsiębiorców szczególnie tych którzy używają dużo energii w godzinach szczytu, bo tarifa C naliczana od każdej zużytej kilowatogodziny w tych godzinach podskoczy o 55 procent. Portal biznesinfo cytuje wyliczenia pokazujące że dla średniej wielkości zakładu produkcyjnego może to oznaczać kilka tysięcy złotych dodatkowych kosztów miesięcznie, które firma najprawdopodobniej przerzuci na ceny swoich produktów. W efekcie chociaż bezpośrednio twój rachunek wzrośnie tylko o 90 złotych rocznie, pośrednio zapłacisz więcej za chleb, usługi rzemieślnicze, koszty wynajmu lokali użytkowych i wszystko inne co produkują lub świadczą firmy płacące wyższe rachunki za prąd.
Co dokładnie obiecał prezydent i dlaczego to się nie wydarzy
Karol Nawrocki w listopadzie przedstawił projekt który miał być jego kluczową obietnicą wyborczą i realnym sposobem na obniżenie kosztów życia Polaków. Na stronie prezydenta można przeczytać że proponuje on jako prezydent Polski realny miecz do wycięcia z rachunków Polaków na energię elektryczną tych obciążeń których Polacy nie powinni ponosić. Głównym elementem projektu jest przywrócenie stawki 5 procent VAT za prąd zamiast obecnych 23 procent, co miałoby dać oszczędności ponad 800 złotych rocznie dla przeciętnej rodziny, stąd niektórzy już nazywali tę propozycję nowym 800 plus.
Prezydent zapewniał że budżet państwa nie ucierpi na tej zmianie ponieważ środki na ten cel miałyby pochodzić z systemu handlu uprawnieniami do emisji CO2 znanego jako ETS, który zgodnie z polityką Unii Europejskiej powinien służyć finansowaniu transformacji energetycznej. Problem w tym że według szacunków Ministerstwa Finansów przytaczanych przez portal gramwzielone, sama obniżka VAT za prąd kosztowałaby budżet państwa aż 14 miliardów złotych, choć doradczyni prezydenta twierdzi że byłoby to tylko około 3,5 miliarda złotych, co pokazuje że nawet podstawowe wyliczenia są sporne.
Minister energii Miłosz Motyka ocenił projekt jako niedopracowany wskazując że obóz prezydencki powinien jasno określić skąd dokładnie zamierza pozyskać te środki, pytając retorycznie czy ze służby zdrowia, z edukacji czy z obronności. Co więcej minister podkreślił że likwidacja opłaty mocowej wiąże się z brakiem finansowania tych bloków węglowych które są kluczowe dla zabezpieczenia mocy w elektrowniach, a to z kolei zagraża bezpieczeństwu energetycznemu kraju. Najważniejsze jest jednak to że minister Motyka wprost stwierdził że prezydencki projekt nie uzyska większości w Sejmie, co w praktyce oznacza polityczny wyrok śmierci dla tej inicjatywy.
Co to oznacza dla ciebie
Jeśli jesteś właścicielem mieszkania lub domu i płacisz rachunki za prąd, przygotuj się na wzrost o około 7,40 złotych miesięcznie od stycznia 2026 roku, co w skali roku da ci dodatkowe 90 złotych wydatków które musisz uwzględnić w swoim budżecie domowym. To może nie brzmi jak dużo, ale w połączeniu z innymi rosnącymi kosztami życia takimi jak jedzenie, paliwo czy leki, każda taka podwyżka ma znaczenie szczególnie dla rodzin o niskich dochodach. Nie licz na obiecaną ulgę 800 złotych rocznie z projektu prezydenckiego, bo wszystko wskazuje na to że projekt utknął w Sejmie i nie zostanie wdrożony, więc te oszczędności pozostaną tylko na papierze.
Jeśli prowadzisz własną działalność gospodarczą lub rolniczą i rozliczasz się w taryfie C, czyli płacisz za prąd zużywany w godzinach szczytu, twoja sytuacja jest znacznie gorsza. Podwyżka opłaty mocowej o 55 procent może oznaczać dla ciebie setki lub tysiące złotych dodatkowych kosztów miesięcznie zależnie od skali działalności. Musisz zdecydować czy przerzucisz te koszty na klientów podnosząc ceny swoich produktów lub usług, czy spróbujesz je zaabsorbować obniżając swoją marżę, albo czy zainwestujesz w optymalizację zużycia energii przesuwając część produkcji poza godziny szczytu co wymaga reorganizacji pracy i często dodatkowych inwestycji w automatyzację.
Jeśli pracujesz w sektorze produkcyjnym lub usługowym, przygotuj się na możliwe zmiany grafików pracy, bo twój pracodawca może próbować przesunąć część działalności na wieczory lub noce kiedy energia jest tańsza. Może to oznaczać pracę zmianową, mniej przewidywalne godziny lub presję na większą wydajność w skróconym czasie. Jednocześnie bądź świadomy że rosnące koszty energii dla twojego pracodawcy mogą wpłynąć na jego decyzje dotyczące zatrudnienia, inwestycji w nowy sprzęt lub rozbudowy firmy, co pośrednio dotyka stabilności twojego miejsca pracy.
Redaktor naczelny portalu. Absolwent Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Zawodowo interesuje się prawem i ekonomią.