Dostałeś taki prezent i nie pasuje? Kasjerka cię wyśmieje. Zwrot prezentu kupionego w sklepie nie zawsze możliwy
Święta minęły, emocje opadły, a na dnie szafy wylądował on – nietrafiony prezent. Sweter w gryzącym kolorze, gra na konsolę, którą już masz, albo perfumy, od których boli cię głowa. „Spokojnie, mam paragon, pójdę do galerii i oddam” – myślisz, planując odzyskanie gotówki, by kupić coś sensownego. I tu czeka cię zderzenie ze ścianą, twardszą niż wigilijny piernik. Podchodzisz do punktu obsługi klienta, kładziesz towar na ladzie, a pracownik z kamienną twarzą wskazuje na małą tabliczkę: „Zwrotów nie przyjmujemy”. Jak to? Przecież mam prawo do 14 dni na namysł! Przecież w telewizji mówili! Niestety, jesteś ofiarą najpowszechniejszego mitu konsumenckiego w Polsce. Prawo do zwrotu towaru bez podania przyczyny w sklepie stacjonarnym NIE ISTNIEJE. To, co bierzesz za pewnik, jest w rzeczywistości aktem łaski sprzedawcy, który w okresie wyprzedaży często zostaje cofnięty.

Fot. Warszawa w Pigułce
W dzisiejszych czasach przyzwyczailiśmy się do standardów e-commerce. Kupując na Allegro czy Zalando, traktujemy dom jak przymierzalnię. Zamawiamy trzy rozmiary, odsyłamy dwa, pieniądze wracają na konto. Ten komfort przenieśliśmy mentalnie na zakupy w sklepach fizycznych (stacjonarnych). To błąd, który kosztuje Polaków miliony złotych rocznie w nietrafionych zakupach, z którymi muszą zostać na zawsze. Polska ustawa o prawach konsumenta wyraźnie rozróżnia te dwa światy. W świecie „offline” (sklep tradycyjny) obowiązuje stara rzymska zasada: pacta sunt servanda (umów należy dotrzymywać). Skoro widziałeś towar, mogłeś go dotknąć i przymierzyć, a mimo to zapłaciłeś – umowa została zawarta i nie ma „odwidzi mi się”.
Mit 14 dni: Gdzie leży granica prawa?
Skąd wzięło się przekonanie o magicznych 14 dniach? Z Ustawy o prawach konsumenta, która daje przywilej odstąpienia od umowy zawartej na odległość lub poza lokalem przedsiębiorstwa. Kluczowe jest tu słowo „na odległość”.
- Kupujesz przez Internet (nawet z odbiorem w sklepie): Masz 14 dni na zwrot bez podania przyczyny. To dlatego, że nie widziałeś towaru na żywo, mogłeś sugerować się tylko zdjęciem. Prawo cię chroni.
- Kupujesz w sklepie stacjonarnym (przy kasie): Widzisz towar, dotykasz go, wąchasz. Twoja decyzja jest uznawana za świadomą i ostateczną. Prawo nie narzuca sprzedawcy obowiązku przyjęcia zwrotu tylko dlatego, że zmieniłeś zdanie, prezent się nie spodobał albo babcia kupiła taki sam.
Jeśli sklep stacjonarny (np. popularne sieciówki odzieżowe jak H&M, Zara, Reserved) przyjmuje zwroty w ciągu 30 dni – robi to wyłącznie ze swojej dobrej woli. To element ich polityki marketingowej, a nie obowiązek ustawowy. Mały butik z bielizną czy sklep z zabawkami na osiedlu może mieć na drzwiach napis „Zwrotów nie przyjmujemy” i jest to w 100% legalne.
Pułapka „zerwanej folii”. Kiedy gra staje się śmieciem?
Nawet jeśli kupiłeś prezent przez Internet i masz ustawowe prawo zwrotu, istnieją wyjątki, które w okresie świątecznym stają się polem minowym. Dotyczy to głównie prezentów multimedialnych i higienicznych. Wyobraź sobie: Dostałeś najnowszą grę na PS5. Z radości zrywasz folię, otwierasz pudełko, patrzysz na płytę… i orientujesz się, że to wersja na Xboxa. Za późno. Zgodnie z prawem, nagrania dźwiękowe, wizualne oraz programy komputerowe dostarczane w zapieczętowanym opakowaniu nie podlegają zwrotowi po otwarciu (zerwaniu plomby/folii). Sklep (nawet internetowy!) odmówi przyjęcia takiej gry. Dlaczego? Bo istnieje ryzyko, że skopiowałeś płytę lub wykorzystałeś kod licencyjny, a teraz oddajesz nośnik. Rozfoliowana gra, film czy płyta CD stają się dla ciebie towarem bezzwrotnym w sekundę po otwarciu.
To samo dotyczy rzeczy dostarczanych w zapieczętowanym opakowaniu, których po otwarciu nie można zwrócić ze względu na ochronę zdrowia lub ze względów higienicznych. Przykłady „pułapek”:
- Douszne słuchawki (jeśli otworzyłeś pudełko).
- Szczoteczka elektryczna.
- Golarka.
- Bielizna (wiele sklepów odmawia przyjęcia majtek, nawet jeśli były tylko przymierzone na ubranie, choć tu orzecznictwo bywa różne – jednak w praktyce sklep odmówi).
- Szminka, krem, perfumy (jeśli zerwano folię zabezpieczającą).
Promocja i Wyprzedaż: „Towar przeceniony nie podlega zwrotowi”
Zaraz po Świętach ruszają wyprzedaże. Często widzisz przy kasie kartkę: „Towar przeceniony nie podlega zwrotowi”. Czy to legalne? W sklepie stacjonarnym – TAK, ABSOLUTNIE LEGALNE. Sklep może ustalić własne zasady:
- Kolekcja nowa: Zwrot do 30 dni.
- Kolekcja z wyprzedaży: Brak możliwości zwrotu. Mogą to zrobić i robią to nagminnie. Jeśli kupiłeś tacie koszulę na wyprzedaży za -50%, a ona nie pasuje – zostajesz z koszulą. Dlatego kupując na „sale”, musisz być pewien rozmiaru.
Ważne rozróżnienie: Napis „Towar przeceniony nie podlega reklamacji” jest NIELEGALNY. Mylenie zwrotu (widzimisię) z reklamacją (wada towaru) to grzech główny sprzedawców i klientów. Nawet jeśli kupiłeś buty za 10 zł na wyprzedaży, a odpadnie im podeszwa – masz prawo złożyć reklamację z tytułu niezgodności towaru z umową. Sklep nie może wyłączyć tego prawa tylko dlatego, że była promocja (chyba że przecena wynikała z konkretnej wady, o której zostałeś poinformowany przy zakupie, np. „buty tańsze, bo mają rysę”).
Paragon Prezentowy: Czy to gwarancja gotówki?
Wielu przezornych kupujących prosi o tzw. paragon prezentowy (bez ceny). Obdarowany idzie z nim do sklepu, myśląc, że wymieni go na gotówkę. Rozczarowanie bywa bolesne. Większość sieciówek, nawet jeśli przyjmuje zwroty, w przypadku braku oryginalnego środka płatniczego (karty, którą płacił darczyńca) oferuje jedynie:
Wymianę na inny towar w tej samej lub wyższej cenie.
Kartę podarunkową ważną np. rok. Gotówka do ręki to rzadkość. Sklepy robią to celowo – pieniądze mają zostać w firmie. Jeśli liczysz na to, że „spieniężysz” nietrafiony sweter za 300 zł i opłacisz nim rachunki – zapomnij. Dostaniesz plastikową kartę, którą musisz wydać w tym samym sklepie.
Usunięta metka = koniec rozmowy
Nawet w sklepach o bardzo liberalnej polityce zwrotów (np. Zalando, H&M), podstawowym warunkiem jest: towar w stanie niezmienionym. Oderwałeś papierową metkę, bo „gryzła” przy przymierzaniu? Wyrzuciłeś pudełko po butach? Prezent był w folii, którą rozerwałeś? W większości przypadków zamyka to drogę do zwrotu w sklepie stacjonarnym. Sklep musi mieć możliwość wystawienia tego towaru ponownie na półkę. Koszula bez metki, pognieciona, ze śladami pudru czy antyperspirantu jest dla nich towarem uszkodzonym (stratą). Kasjerka dokładnie ogląda ubrania pod światło. Jeden włos kota czy zapach perfum obdarowanego dyskwalifikuje zwrot.
Reklamacja to nie zwrot – nie daj się zbyć
Co jeśli prezent jest wadliwy? Np. zabawka nie działa, a ekspres do kawy przecieka? Wtedy nie interesuje cię „polityka zwrotów” sklepu. Korzystasz z prawa do reklamacji z tytułu niezgodności towaru z umową (dawna rękojmia). To prawo ustawowe, obowiązujące 2 lata. Sklep NIE MOŻE odmówić przyjęcia reklamacji, mówiąc „u nas nie ma zwrotów”. Ale uwaga: Reklamacja nie oznacza automatycznie „pieniądze na stół”. Od 2023 roku zmieniła się hierarchia żądań: Najpierw sklep ma prawo towar naprawić lub wymienić.
Dopiero gdy to niemożliwe lub kosztowne – możesz żądać obniżenia ceny lub zwrotu pieniędzy (odstąpienia od umowy). Więc jeśli dostaniesz zepsutego drona – sklep go wyśle do serwisu. Nie dostaniesz gotówki od ręki, by kupić nowego.
Co to oznacza dla ciebie? Jak nie zostać z problemem?
Zanim ruszysz do galerii z reklamówką pełną niechcianych prezentów, przygotuj się do batalii. Oto twoja strategia:
Co to oznacza dla Ciebie? Poradnik poświątecznego zwrotu
1. Sprawdź regulamin sklepu w Internecie
Zanim zmarnujesz paliwo i czas, wejdź na stronę konkretnej marki i poszukaj zakładki „Zwroty w sklepach stacjonarnych”. Tam często jest napisane wprost: „Przyjmujemy w ciągu 30 dni” lub „Tylko wymiana na kartę podarunkową”. Wiedza to oszczędność nerwów przy kasie.
2. Nie odrywaj metek do ostatniej chwili
Przymierzasz w domu? Rób to ostrożnie. Nie używaj perfum przed przymierzaniem bluzki. Zachowaj oryginalne folie i pudełka. Kasjer ma prawo odmówić przyjęcia towaru, który nosi jakiekolwiek ślady użytkowania. W sklepie stacjonarnym to sprzedawca jest sędzią.
3. Pamiętaj o „furtce Click & Collect”
Jeśli kupujesz prezent w przyszłości i nie jesteś pewien, czy się spodoba – kup go przez Internet z odbiorem w sklepie. To prawny „lifehack”. Choć odbierasz towar fizycznie w sklepie, umowa została zawarta na odległość. Dzięki temu zyskujesz ustawowe 14 dni na zwrot bez łaski sprzedawcy. Jeśli kupisz ten sam towar zdejmując go z półki – prawa nie masz.
4. Masz tylko paragon z karty? To wystarczy (do reklamacji)
Zgubiłeś papierowy paragon, ale masz potwierdzenie płatności kartą w aplikacji bankowej? Przy reklamacji (wada towaru) to wystarczy. Przy zwrocie (widzimisię) – sklep może wymagać papierowego paragonu, bo taki ma regulamin wewnętrzny (skoro zwrot jest dobrowolny, mogą stawiać warunki).
5. Prawo często stoi po stronie sklepów
Sklepy mają zazwyczaj liberalną politykę, ale niektóre sztywno trzymają się braku obowiązku zwrotów. Najczęściej prawo stoi po ich stronie. Grzeczna prośba o wymianę na inny towar ma większe szanse powodzenia niż żądanie gotówki.
Zwrot nietrafionego prezentu to nie formalność, to przywilej. Wchodząc do sklepu stacjonarnego, grasz na zasadach właściciela. Warto o tym pamiętać nie tylko przy zwrotach, ale przede wszystkim – robiąc zakupy.
Redaktor naczelny portalu. Absolwent Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Zawodowo interesuje się prawem i ekonomią.