Wielkie kontrole. Policjanci na nartach. Mandat to pikuś, prawdziwy dramat zaczyna się w szpitalu

Słońce, skrzący się śnieg, idealnie przygotowany sztruks na trasie i… bar na szczycie góry. Scenariusz znany każdemu narciarzowi: „Zjazd był męczący, chodźmy na jednego grzańca, żeby się rozgrzać”. Zamawiasz aromatyczne wino z korzeniami albo „bombardino” z bitą śmietaną. Wypijasz, czujesz przyjemne ciepło, zapinasz narty i ruszasz w dół. Czujesz się pewnie, wręcz doskonale. Nagle, na muldzie, tracisz równowagę. Wpadasz na innego narciarza. Oboje leżycie, krew na śniegu, ból w kolanie. Po chwili zjawia się GOPR, a zaraz za nimi… patrol policji na nartach. „Dzień dobry, rutynowa kontrola trzeźwości uczestników zdarzenia” – słyszysz, widząc zbliżający się ustnik alkomatu. W tym momencie twoje wakacje zmieniają się w koszmar prawno-finansowy. Bo na stoku obowiązują te same limity alkoholu, co na rowerze, a twoja super-polisa ubezpieczeniowa właśnie przestała działać.

Fot. Shutterstock

Polska kultura narciarska jest mocno zakrapiana alkoholem. Bary „Après-ski” pękają w szwach nie tylko po zamknięciu wyciągów, ale przez cały dzień. Wielu narciarzy i snowboardzistów żyje w błędnym przekonaniu, że stok to teren prywatny ośrodka, swoisty plac zabaw dla dorosłych, gdzie kodeks drogowy nie sięga. To mit, który co roku kosztuje Polaków dziesiątki tysięcy złotych i masę problemów prawnych. Od 2010 roku w Polsce obowiązuje Ustawa o bezpieczeństwie i ratownictwie w górach i na zorganizowanych terenach narciarskich. Ten akt prawny zrównał narciarza „pod wpływem” z pijanym rowerzystą, a policji dał narzędzia do egzekwowania trzeźwości na wysokości 2000 metrów n.p.m.

0,2 promila – granica między zabawą a wykroczeniem

Zapomnij o „jednym piwie na odwagę”. Ustawa jest bezlitosna. Zgodnie z art. 30 ust. 1 pkt 1 wspomnianej ustawy: „Zabrania się uprawiania narciarstwa lub snowboardingu na zorganizowanym terenie narciarskim w stanie nietrzeźwości lub w stanie po użyciu alkoholu”.

Co to oznacza w liczbach?

  • Stan po użyciu alkoholu: od 0,2 do 0,5 promila we krwi (lub 0,1-0,25 mg/l w wydychanym powietrzu). To często efekt jednego mocniejszego grzańca lub dużego piwa wypitego na pusty żołądek na wysokości, gdzie alkohol działa szybciej.
  • Stan nietrzeźwości: powyżej 0,5 promila.

Jeśli „wydmuchasz” 0,21 promila, popełniasz wykroczenie. Nie ma taryfy ulgowej.

Policyjny patrol na „deskach”. Co mogą ci zrobić?

Widok policjanta w mundurze na nartach nie powinien nikogo dziwić, zwłaszcza w dużych ośrodkach (Białka Tatrzańska, Szczyrk, Zieleniec) podczas ferii. Patrole narciarskie mają pełne uprawnienia:

Legitymowanie: Mogą sprawdzić twoje dokumenty.

Badanie trzeźwości: Mają przenośne alkomaty i mogą badać wyrywkowo lub (co częstsze) każdego uczestnika kolizji na stoku.

Usunięcie ze stoku: To pierwsza i natychmiastowa sankcja. Policjant (lub zarządzający stokiem) ma prawo odebrać ci karnet (skipass) i nakazać opuszczenie trasy. Nikt nie zwróci ci pieniędzy za niewykorzystany dzień.

Mandat karny: Za jazdę w stanie po użyciu alkoholu (do 0,5 promila) grozi mandat od 300 do 1000 zł. Za jazdę w stanie nietrzeźwości (powyżej 0,5 promila) – mandat może być wyższy, a sprawa może trafić do sądu, który nałoży grzywnę do 5000 zł.

Ważne: W przeciwieństwie do jazdy samochodem, za jazdę na nartach po alkoholu nie tracisz prawa jazdy. To „tylko” wykroczenie, nie przestępstwo (chyba że spowodujesz ciężki wypadek – wtedy wchodzi Kodeks Karny).

Ubezpieczyciel mówi „Sprawdzam”. Klauzula alkoholowa

Mandat 500 zł to jednak najmniejszy problem pijanego narciarza. Prawdziwa katastrofa finansowa czai się w Ogólnych Warunkach Ubezpieczenia (OWU) twojej polisy turystycznej (NNW i OC w życiu prywatnym). Niemal każda polisa zawiera tzw. klauzulę alkoholową (wyłączenie odpowiedzialności). Brzmi ona mniej więcej tak: „Ubezpieczyciel nie ponosi odpowiedzialności za szkody powstałe, gdy Ubezpieczony znajdował się w stanie po użyciu alkoholu, w stanie nietrzeźwości (…) chyba że nie miało to wpływu na powstanie szkody”.

W praktyce: Jeśli jadąc „po grzańcu” złamiesz nogę i wezwiesz GOPR/TOPR:

W Polsce: Akcja ratunkowa jest darmowa (finansowana z budżetu państwa), więc za helikopter nie zapłacisz. Ale jeśli będziesz chciał odszkodowania z NNW za złamaną nogę – ubezpieczyciel odmówi wypłaty, widząc w notatce policyjnej „stan po użyciu alkoholu”.

Za granicą (Alpy): Tu zaczyna się dramat. Akcje ratunkowe są płatne. Przelot helikopterem w Austrii czy Włoszech to koszt 5 000 – 15 000 euro. Jeśli jesteś trzeźwy, pokrywa to ubezpieczenie. Jeśli jesteś pijany – płacisz z własnej kieszeni. Szpital wystawi ci rachunek za operację, a ubezpieczyciel umyje ręce.

Spowodowałeś wypadek po pijaku? Zapłacisz rentę do końca życia

Najczarniejszy scenariusz: będąc pod wpływem, wpadasz na inną osobę (np. dziecko) i powodujesz u niej ciężki uszczerbek na zdrowiu (skomplikowane złamanie, uraz kręgosłupa). Normalnie zadziałałoby twoje OC w życiu prywatnym (często dodawane do polisy mieszkaniowej lub turystycznej). Ubezpieczyciel zapłaciłby za leczenie ofiary, rehabilitację i zadośćuczynienie. Ale jeśli byłeś pijany, OC nie działa (lub działa, ale ubezpieczyciel zastosuje regres – wypłaci ofierze, a potem zażąda zwrotu od ciebie). Możesz zostać obciążony kosztami leczenia idącymi w setki tysięcy złotych, a w skrajnych przypadkach – obowiązkiem płacenia dożywotniej renty poszkodowanemu. To finansowy wyrok śmierci dla przeciętnej rodziny.

Włochy i Austria – tam nie ma żartów

Jeśli wybierasz się w Alpy, musisz wiedzieć, że tam przepisy są jeszcze bardziej restrykcyjne, a policja („Carabinieri” na nartach we Włoszech) bezwzględna.

Włochy: Od 2022 roku obowiązują nowe, zaostrzone przepisy. Limit to 0,5 promila. Kary za jego przekroczenie sięgają od 250 do 1000 euro. Powyżej 0,8 promila sprawa trafia do sądu, a kara może wynieść nawet 3000 euro. Dodatkowo we Włoszech obowiązkowe jest posiadanie OC narciarskiego – jazda bez niego to kolejny mandat.

Austria: Policja „Alpinpolizei” regularnie patroluje stoki. Kary za jazdę pod wpływem są wysokie, a utrata skipassu jest natychmiastowa.

Co to oznacza dla ciebie? HCU: Jak bezpiecznie korzystać ze stoku?

Narty to wspaniały sport, a góry to miejsce relaksu. Ale relaks nie może oznaczać wyłączenia myślenia. Oto zasady przetrwania ferii:

Co to oznacza dla Ciebie? Dekalog trzeźwego narciarza

1. Zasada „Zero tolerancji” do ostatniego zjazdu

Umów się sam ze sobą: piję dopiero wtedy, gdy narty są już w „narciarni” lub bagażniku samochodu. Bar na stoku jest kuszący, ale traktuj go jak bar dla kierowców – kawa, herbata, gorąca czekolada. Grzaniec smakuje najlepiej, gdy już nie musisz niczego kontrolować. To najprostsza i najskuteczniejsza zasada.

2. Sprawdź swoją polisę (sekcja „Wyłączenia”)

Przed wyjazdem przeczytaj OWU. Szukaj „klauzuli alkoholowej”. Niektóre bardzo drogie polisy „premium” mają tę klauzulę złagodzoną, ale to rzadkość. Upewnij się, że wiesz, co ci grozi. Świadomość, że jeden drink może kosztować cię 50 tys. zł za helikopter, działa otrzeźwiająco.

3. Uważaj na „wczorajszych” narciarzy

Nawet jeśli ty jesteś trzeźwy, inni mogą nie być. Jeśli widzisz na stoku osobę jadącą brawurowo, agresywnie, chwiejącą się – trzymaj dystans. Jeśli dojdzie do kolizji z jej winy, natychmiast wzywaj obsługę stoku i policję, żądając badania trzeźwości sprawcy. To kluczowe dla uzyskania odszkodowania z jego winy.

4. Wysokość wzmacnia działanie alkoholu

Pamiętaj, że na wysokości 2000-3000 m n.p.m., przy mniejszej ilości tlenu i zmęczeniu fizycznym, alkohol „uderza do głowy” szybciej i mocniej. Jedno piwo wypite na szczycie może dać efekt dwóch wypitych na nizinach. Twój organizm może cię oszukać.

Białe szaleństwo nie powinno zamienić się w pijane szaleństwo. Stok narciarski to miejsce, gdzie poruszasz się z prędkością samochodu w terenie zabudowanym (50-60 km/h), mając na nogach dwie deski i zerowe strefy zgniotu. Dodawanie do tego alkoholu to proszenie się o tragedię.

Obserwuj nas w Google News
Obserwuj
Capital Media S.C. ul. Grzybowska 87, 00-844 Warszawa
Kontakt z redakcją: Kontakt@warszawawpigulce.pl

Copyright © 2023 Niezależny portal warszawawpigulce.pl  ∗  Wydawca i właściciel: Capital Media S.C. ul. Grzybowska 87, 00-844 Warszawa
Kontakt z redakcją: Kontakt@warszawawpigulce.pl