Nie wpuszczasz kontrolera? W 2026 to nie pomoże. Nowa opłata ściągnie się sama za Twoją zgodą lub bez niej
Z jednej strony mamy jasne deklaracje rządu: obecny system abonamentowy jest archaiczny, nieskuteczny i musi zostać zlikwidowany. Z drugiej strony pojawia się koncepcja powszechnej opłaty audiowizualnej, która miałaby być pobierana automatycznie, bez wizyt listonosza i kontroli odbiorników. Jednak na drodze tej rewolucji stoi wielki znak zapytania. Jest nim stanowisko Pałacu Prezydenckiego. Czy Prezydent Karol Nawrocki złoży podpis pod ustawą, która wyzwoli obywateli od uciążliwego obowiązku? Jak dotąd, głowa państwa nie zajęła jednoznacznego stanowiska.

Fot. Warszawa w Pigułce
Większość Polaków od lat traktuje abonament RTV jako „martwy przepis”. Płaci go zaledwie garstka zobowiązanych gospodarstw domowych, a Poczta Polska, mimo prób uszczelnienia systemu, nie jest w stanie wyegzekwować należności od milionów obywateli. Rządząca koalicja od dawna zapowiadała „opcję zerową” – likwidację abonamentu w obecnej formie. Rok 2026 miał być momentem końca abonamentu jednak sytuacja jest znacznie bardziej skomplikowana, niż mogłoby się wydawać. Tu na scenę wchodzi projekt opłaty audiowizualnej. Czy jeżeli Prezydent odrzuci projekt likwidacji abonamentu, rząd będzie próbował zmienić model finansowania?
Czym różni się opłata audiowizualna od abonamentu?
Aby zrozumieć, co może nas czekać w 2026 roku, należy rozróżnić dwa pojęcia. Obecny abonament RTV jest opłatą powiązaną z posiadaniem urządzenia (telewizora lub radia), które jest zdolne do natychmiastowego odbioru programu. Wymaga to rejestracji odbiornika na Poczcie. Jeśli nie zarejestrowałeś telewizora, w teorii nie płacisz – chyba że kontrola udowodni ci, że go masz.
Proponowana opłata audiowizualna odwraca tę logikę. Jest to opłata powiązana z możliwością odbioru treści, niezależnie od urządzenia. W dobie smartfonów, tabletów i laptopów każdy ma dostęp do mediów publicznych. Projekt zakłada więc powszechność opłaty. Miałaby ona wynosić np. kilka lub kilkanaście złotych miesięcznie od każdego gospodarstwa domowego (lub podatnika), pobieranych automatycznie.
Rozważane są dwa główne mechanizmy poboru, o których dyskutuje się w kuluarach ministerstwa:
- Doliczenie do rachunku za prąd: To model znany z innych krajów. Każdy, kto ma licznik energii elektrycznej, jest uznawany za gospodarstwo domowe korzystające z mediów. Operatorzy energetyczni przekazywaliby opłatę do budżetu.
- Pobór przez system podatkowy (PIT/CIT): Opłata byłaby automatycznie ściągana przez Urząd Skarbowy przy rozliczeniu rocznym lub miesięcznym zaliczkach.
Dla obywatela oznacza to jedno: koniec możliwości „wypisania się” z systemu. Jeśli ustawa wejdzie w życie, płacić będą wszyscy – bez względu na to, czy oglądają TVP, czy tylko Netflixa.
Prezydent Nawrocki – kluczowy gracz w 2026 roku
Tu jednak dochodzimy do sedna problemu, który może zablokować zmiany w 2026 roku. Każda ustawa, w tym ta zmieniająca finansowanie mediów, musi zostać podpisana przez Prezydenta RP. Po wyborach prezydenckich w 2025 roku, urząd ten sprawuje Karol Nawrocki. Jego relacje z obecnym rządem są – delikatnie mówiąc – chłodne, co jest naturalnym elementem kohabitacji.
Do tej pory Prezydent Nawrocki nie wyraził jasnego stanowiska w sprawie nowej ustawy medialnej. Brak jego „zielonego światła” stawia cały projekt pod znakiem zapytania. Możliwe są trzy scenariusze na 2026 rok:
- Podpisanie ustawy: Prezydent uznaje, że stabilne finansowanie mediów jest konieczne i akceptuje zwolnienie z abonamentu RTV. Wtedy ustawa opłata audiowizualna nie jest wprowadzona, a media finansowane są z budżetu państwa
- Veto prezydenckie: Prezydent może zablokować ustawę. Wówczas stary system abonamentowy pozostaje w mocy, choć jest niewydolny. Rząd może próbować wdrożyć opłatę audiowizualną, ale żeby to zrobić również potrzebna jest zgoda Prezydenta.
- Skierowanie do Trybunału Konstytucyjnego: To scenariusz „zamrażarki”. Ustawa trafia do TK w celu zbadania zgodności z Konstytucją, co odwleka zmiany na wiele miesięcy lub lat. Wtedy scenariusz opłaty audiowizualnej również jest możliwy.
Niepewność ta sprawia, że obywatele w 2026 roku żyją w zawieszeniu. Z jednej strony słyszą o końcu abonamentu, z drugiej – nie wiedzą, czy nowa opłata faktycznie wejdzie w życie.
Domniemanie posiadania – co to oznacza w praktyce?
Niezależnie od decyzji politycznych, warto przygotować się na mechanizm, który jest sercem proponowanych zmian. Jest to tzw. domniemanie posiadania. W obecnym stanie prawnym (stary abonament) ciężar dowodu spoczywa na kontrolerze – musi on wejść do domu lub w inny sposób udowodnić, że masz telewizor.
W przypadku opłaty audiowizualnej sytuacja się odwraca. Państwo zakłada, że masz dostęp do mediów, ponieważ:
- Masz prąd w mieszkaniu.
- Masz dostęp do Internetu.
- Rozliczasz podatki jako osoba dorosła.
Uwolnienie się od tej opłaty (o ile wejdzie ona w życie) wymagałoby od obywatela złożenia oświadczenia (pod rygorem odpowiedzialności karnej), że nie posiada żadnego urządzenia umożliwiającego odbiór treści cyfrowych. Mało tego, nie wiadomo czy nowa ustawa przewiduje w ogóle taką możliwość. W dzisiejszych czasach, gdy nawet lodówki mają ekrany, a każdy ma smartfona, byłoby to niezwykle trudne do udowodnienia. To sprawia, że system staje się szczelny „z automatu”.
Co ze starymi długami? Widmo abolicji lub windykacji
Największe emocje w 2026 roku budzi kwestia zaległości. Miliony Polaków nie płaciły abonamentu przez lata. Czy zakończenie pobierania abonamentu lub wprowadzenie nowej opłaty audiowizualnej oznacza „grubą kreskę” i umorzenie starych długów? Rządzący często sugerują abolicję jako element zachęty do zaakceptowania nowego systemu.
Jednak bez decyzji Prezydenta pod ustawą, stary system wciąż obowiązuje. To oznacza, że Poczta Polska i Urząd Skarbowy nadal mają prawo (a nawet obowiązek) ścigać dłużników na podstawie starych przepisów. W 2026 roku możemy mieć do czynienia z paradoksem: obywatele czekają na umorzenie długów w ramach nowej ustawy, która utknęła w kancelarii Prezydenta, a w międzyczasie komornik zajmuje im zwrot podatku za niezapłacony stary abonament.
Co to oznacza dla Ciebie? – Strategia na niepewny rok 2026
Sytuacja jest dynamiczna, a brak stanowiska Prezydenta Nawrockiego tylko podsyca spekulacje. Co powinieneś zrobić w 2026 roku?
Po pierwsze: Nie ignoruj pism urzędowych.
Dopóki nowa ustawa nie wejdzie w życie, stary abonament obowiązuje. Jeśli otrzymasz upomnienie z Poczty Polskiej, nie wyrzucaj go do kosza z myślą „zaraz to zlikwidują”. Procedura egzekucyjna toczy się niezależnie od politycznych obietnic.
Po drugie: Śledź wiadomości z Pałacu Prezydenckiego.
Losy abonamentu zależą od jednego podpisu. Jeśli usłyszysz, że Prezydent zawetował ustawę, oznacza to, że w Twoim portfelu na razie nic się nie zmienia (poza ryzykiem kontroli na starych zasadach), a rząd być może będzie próbował wprowadzić opłatę audiowizualną. Jeśli podpisze możesz się cieszyć, że uciążliwy obowiązek się kończy.
Po trzecie: Uważaj na „wizyty kontrolerów”.
W okresie przejściowym często pojawiają się oszuści podający się za kontrolerów abonamentu. Pamiętaj, że prawdziwy kontroler musi być upoważnionym pracownikiem Centrum Obsługi Finansowej Poczty Polskiej i posiadać legitymację służbową. W obliczu zamieszania medialnego łatwo dać się nabrać naciągaczom.
Rok 2026 miał być rokiem końca abonamentu. Może się jednak okazać rokiem wielkiego legislacyjnego sporu i braku porozumienia na szczytach władzy.
Redaktor naczelny portalu. Absolwent Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Zawodowo interesuje się prawem i ekonomią.