Nietypowa interwencja na Dworcu Wschodnim. Zdenerwowany nastolatek podszedł do straży i stwierdził, że ktoś go goni
27 sierpnia wezwano Straż Miejską do śpiącego nietrzeźwego, który jechał autobusem linii 738 w kierunku Dworca Wschodniego. Gdy autobus dojechał na końcowy przystanek, strażnicy weszli do środka, by z kierowcą ustalić, co się właściwie stało. Wtedy podszedł do nich nastolatek, który stwierdził, że jest ścigany przez różne osoby.
Miał przyspieszony oddech i rozglądał się nerwowo, strażnicy próbowali go uspokoić, zapewniając, że mu pomogą. Młody człowiek nagle odepchnął kierowcę autobusu i rzucił się do ucieczki. Ponieważ istniało niebezpieczeństwo, że wpadnie pod samochód bądź zrobi sobie krzywdę w inny sposób, strażnicy ruszyli w pogoń, zatrzymując pobudzonego młodzieńca w hali dworca. Gdy nie było żadnego zagrożenia, jeden ze strażników poszedł sprawdzić, czy śpiący mężczyzna, do którego zostali wezwani, kwalifikuje się do odwiezienia na SODON – gdy stwierdzono, że nie, otrzymał polecenie opuszczenia autobusu.
Natomiast ujęty młodzieniec w kajdankach przyznał, że tego dnia brał dopalacze i jego miejscem pobytu jest ośrodek wychowawczy ponad 100 kilometrów od Warszawy. Gdy na miejsce przyjechało pogotowie, chłopcu zdjęto kajdanki, natomiast ratownicy poprosili strażników o asystę podczas drogi do szpitala i na miejscu podczas badań. Dopiero w szpitalu przybyła policja ustaliła, że nastolatek został wydalony z ośrodka o którym mówił i przeniesiony do innego.
O całym zdarzeniu został poinformowany ojciec chłopca.
Redaktor naczelny portalu. Absolwent Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego.