Aktywiści chcą nocnego zakazu sprzedaży alkoholu w stolicy
Pod specjalną petycją zbierane są podpisy w sprawie zakazu sprzedawania wyrobów alkoholowych w godzinach nocnych. Projekt ten budzi spore kontrowersje

Fot. Facebook
Jak informował portal money.pl, niedawno władze Krakowa przyjęły uchwałę, która zakłada zakaz sprzedaży alkoholu na sklepach na terenie całego miasta od północy do godz. 5:30. W stolicy również trwają dyskusje nad takim rozwiązaniem. Stowarzyszenie Miasto Jest Nasze aktualnie zbiera podpisy pod petycją o powołanie konsultacji społecznych w sprawie nocnego zakazu sprzedawania alkoholu na terenie Warszawy.
Reprezentujący stowarzyszenie Bartosz Kozłowski wyjaśnia, że pomysł został utworzony w zeszłym roku, a w marcu tego roku została wystosowana petycja w tej kwestii do Rady Miasta, która odrzuciła ją bez podjęcia jakiejkolwiek dyskusji. Dodał on, że stowarzyszenie jednak się nie poddaje, gdyż widzi poparcie dla tego pomysłu wśród mieszkańców stolicy. Celem jest nakłonienie władz miasta do rozmowy na ten temat z warszawiakami. Zbiórka podpisów ruszyła w tym tygodniu, a zainteresowanie jest spore. Planowane jest zgromadzenie docelowo 1 tys. podpisów.
„Chodzi nam o to, żeby ograniczyć sprzedaż alkoholu na terenie Warszawy w godzinach od 22:00 do 6:00 rano. Tutaj chciałbym też podkreślić, że ten pomysł nie dotyczy na przykład lokali gastronomicznych, bo dla nas to jest zupełnie okej. Jeżeli ktoś chciałby na przykład w środę imprezować, to ma do tego miejsca, może to robić w domu, może to robić w jakimś lokalu. Natomiast chcielibyśmy właśnie ograniczyć to wychodzenie z domu o 1:00 nad ranem w czwartek po kolejne piwo, wino i tak dalej. Wyobraźmy sobie na przykład, jakie jest prawdopodobieństwo, że ja w ten czwartek o 1:00 w nocy wyjdę do sklepu po marchewkę – właściwie jest to nieprawdopodobne. Tak więc wyjście o tej pierwszej w nocy w czwartek… No coś jest nie w porządku z taką potrzebą. Naszym zdaniem należy to po prostu ograniczyć” – wyjaśnił przedstawiciel Miasto Jest Nasze.
Dodał, że są dwa rodzaje mieszkańców, którzy mają problem z nocną sprzedażą alkoholu. Pierwsi z nich, mieszkający obok całodobowych sklepów, w których można zakupić napoje alkoholowe, podają kwestię bezpieczeństwa oraz naruszania spokoju i ciszy nocnej. Drudzy natomiast zwracają uwagę na problem uzależnienia w społeczeństwie. Ponadto Kozłowski podał argument, że mniej nocnych wezwań służb miejskich pod sklepy alkoholowe to więcej możliwości działania policji i straży miejskiej w innych miejscach, gdzie będą potrzebni.
„Temat powstania „melin” się pojawia, natomiast trochę w to nie wierzę, tym bardziej, że możliwości zakupu będą tylko w taki bardziej cywilizowany sposób. Natomiast jeżeli pada argument, że jeśli zostanie wprowadzony zakaz sprzedawania alkoholu nocą, to powstaną miejsca, w których prawo będzie łamane, to też nie jest dla mnie argument. Po prostu od tego są służby, żeby prawo nie było łamane” – oznajmił.
natomiast zastepca rzecznika prasowego urzędu miasta stołecznego Warszawy, Jakub Leduchowski, stwierdził, że z pewnością jest to bardzo złożona kwestia. Wśród warszawiaków są przeciwnicy jak i zwolennicy tego pomysłu. Jedna grupa oczekuje swobody i możliwości zabawy, natomiast druga ciszy i spokoju. Leduchowski zaznaczył, że każdy ma swoje racje, jednak należy również pamiętać o przedsiębiorcach, dla których sprzedaż alkoholu to źródło dochodu.
Dodał, że warto mieć też na uwadze skutki takiej decyzji, np. pojawienie się miejsc, gdzie alkohol będzie można kupić nielegalnie. Taki problem powstał w miastach, które wprowadziły takie ograniczenie. Zaznaczył, że należy skupić się na zapewnieniu kultury spożywania alkoholu, ograniczaniu hałasu i zapewnianiu bezpieczeństwa, jednak, jeżeli do miasta wpłynie wniosek o przeprowadzenie konsultacji społecznych, to na pewno zostanie on rozpatrzony zgodnie z procedurą.
Źródło: eska.pl

Mam 28 lat i mieszkam w Warszawie od urodzenia.