Armagedon na pasie startowym tuż przed Sylwestrem. Samoloty krążą nad Mazowszem, a potem uciekają do innych miast. Pasażerowie są wściekli

Dla tysięcy Polaków ten wieczór miał wyglądać zupełnie inaczej. Powroty do domu na Nowy Rok, wizyty u rodziny czy wyloty na sylwestrowe imprezy zamieniły się w logistyczny koszmar. 30 grudnia 2025 roku zapisze się w historii podwarszawskiego lotniska w Modlinie jako dzień przegranej walki z żywiołem. Intensywne opady śniegu w połączeniu z porywistym wiatrem sprawiły, że pas startowy stał się ślizgawką, na której lądowanie graniczy z samobójstwem. Służby lotniskowe dwoją się i troją, ale natura jest bezlitosna. Efekt? Masowe przekierowania rejsów. Pasażerowie, którzy mieli wylądować pod Warszawą, budzą się właśnie w Łodzi, Katowicach czy Krakowie, nie wiedząc, jak i kiedy dotrą do swoich bliskich.

Fot. Warszawa w Pigułce

Natura sparaliżowała Modlin. Śnieg zasypuje pas szybciej, niż pługi go zbierają

Mazowiecki Port Lotniczy Warszawa-Modlin to miejsce specyficzne. Położone na otwartej przestrzeni, często zmaga się z mgłami, ale tym razem przeciwnikiem jest śnieżyca połączona z silnym wiatrem bocznym. To zabójcza mieszanka dla operacji lotniczych. O ile sam śnieg można odgarnąć, o tyle wiatr nawiewający biały puch z powrotem na oczyszczoną nawierzchnię sprawia, że praca służb utrzymania ruchu przypomina walkę z wiatrakami.

Wieczorem 30 grudnia warunki pogorszyły się drastycznie. Współczynnik hamowania na pasie spadł do poziomów, przy których piloci – dbając o bezpieczeństwo pasażerów i załogi – nie mogą podjąć ryzyka przyziemienia. Procedury w lotnictwie są zero-jedynkowe: jeśli warunki przekraczają limity bezpieczeństwa, samolot nie ląduje. Decyzja kapitana jest ostateczna i niepodważalna, nawet jeśli oznacza to ruinę planów dla setek osób na pokładzie.

Służby lotniskowe w Modlinie pracują w trybie ciągłym. Kolumny pługów wirnikowych i oczyszczarek chemicznych wyjeżdżają na pas non-stop, próbując „czarną nawierzchnię” utrzymać choćby przez kilkanaście minut, by umożliwić start lub lądowanie. Niestety, przy tak intensywnych opadach i wietrze, jest to zadanie karkołomne. W efekcie lotnisko co chwilę jest zamykane dla operacji, a samoloty wchodzą w tzw. holding (oczekiwanie w powietrzu), by ostatecznie odlecieć na lotniska zapasowe.

Zamiast Warszawy – Katowice i Łódź. Dramat pasażerów Wizzair

Najbardziej poszkodowani są pasażerowie tanich linii lotniczych, które stanowią trzon ruchu w Modlinie. Wieczorne raporty brzmią jak scenariusz filmu katastroficznego o podróżach. Systemy śledzenia lotów pokazują maszyny krążące nad Mazowszem, które po kilkudziesięciu minutach tracą nadzieję i obierają kurs na inne miasta.

Konkretne przypadki z wieczora 30 grudnia mrożą krew w żyłach podróżnych:

  • Lot W6 1402 z Bergamo: Samolot pełen turystów wracających z nart lub włoskich wakacji miał wylądować w Modlinie o 18:50. Zamiast tego, maszyna została przekierowana do Łodzi. Choć to „tylko” 130 km, dla pasażerów oznacza to godziny spędzone w autokarach zastępczych (o ile zostaną podstawione sprawnie).
  • Lot W6 1406 z Palermo: Tu sytuacja jest jeszcze gorsza. Samolot z Sycylii nie wylądował na Mazowszu, lecz został skierowany aż do Katowic-Pyrzowic. To prawie 300 kilometrów od celu podróży! Pasażerowie zamiast szykować się do snu we własnych łóżkach w Warszawie, lądują na Śląsku w środku nocy.
  • Loty z Wielkiej Brytanii i Włoch: Wcześniej problemy dotknęły maszyn lecących z Londynu, Bari czy Mediolanu. One również nie zdołały usiąść w Modlinie. Część z nich wylądowała w Krakowie, a część w Poznaniu. Rozrzut geograficzny jest ogromny.

Dramat dotyczy nie tylko przylotów. Lotnisko to system naczyń połączonych. Jeśli samolot nie wyląduje, to nie zabierze też pasażerów oczekujących w terminalu na wylot. Już wiadomo, że odwołany został rejs Wizzair 1421 do Kiszyniowa. Setki osób koczują w terminalu, a ich szanse na spędzenie Sylwestra w Mołdawii właśnie stopniały do zera.

Logistyka klęski. Co dzieje się z ludźmi po lądowaniu w innym mieście?

Przekierowanie lotu to gigantyczne wyzwanie logistyczne dla przewoźnika. Gdy samolot ląduje w Katowicach zamiast w Modlinie, linia lotnicza ma obowiązek przetransportować pasażerów do miejsca docelowego. W teorii brzmi to prosto: podstawiamy autokary i jedziemy. W praktyce, w przeddzień Sylwestra, znalezienie na szybko kilku wolnych autokarów i kierowców gotowych na nocną trasę graniczy z cudem.

Pasażerowie często są zmuszeni czekać na lotnisku zapasowym przez wiele godzin na transport naziemny. Atmosfera w takich momentach jest napięta. Zmęczenie, stres, płaczące dzieci i brak informacji to standardowy obrazek przy masowych dywersjach. Do tego dochodzą warunki drogowe – autokary jadące z Katowic czy Krakowa do Warszawy również muszą zmierzyć się z tą samą śnieżycą, która zamknęła lotnisko. Podróż, która samolotem trwa godzinę, zamienia się w 8-godzinną wyprawę przez zaśnieżoną Polskę.

Dlaczego Chopina działa, a Modlin nie?

Wielu pasażerów zadaje sobie pytanie: dlaczego samoloty nie są kierowane na główne lotnisko w Warszawie, czyli na Okęcie? Odpowiedź jest złożona. Po pierwsze, Lotnisko Chopina również zmaga się z pogodą i ma ograniczone „sloty” (możliwości przyjęcia dodatkowych maszyn w krótkim czasie). Po drugie, tanie linie lotnicze, takie jak Wizzair czy Ryanair, mają podpisane umowy z konkretnymi lotniskami i agentami obsługi naziemnej.

Lądowanie na „drogim” Okęciu to dla taniego przewoźnika ostateczność i ogromne koszty. Często łatwiej i taniej jest im skierować maszynę do bazy w Katowicach czy Gdańsku, gdzie mają swoje zaplecze techniczne i obsługowe, niż prosić o zgodę na lądowanie na zapchanym Chopinie. Dla pasażera jest to jednak marne pocieszenie, gdy widzi światła Warszawy z okna, a pilot ogłasza: „Lecimy do Poznania”.

Prawo w obliczu siły wyższej. Czy należy się odszkodowanie?

W takich sytuacjach telefony na infoliniach się urywają. Pasażerowie żądają odszkodowań. Niestety, prawo lotnicze w przypadku pogody jest dość brutalne dla klienta. Złe warunki atmosferyczne (śnieżyca, wiatr, mgła) są traktowane jako „siła wyższa” (nadzwyczajne okoliczności), na którą przewoźnik nie ma wpływu.

Oznacza to, że pasażerom nie przysługuje ryczałtowe odszkodowanie w wysokości 250-400 euro, które normalnie należy się za opóźniony lub odwołany lot z winy linii. Nie oznacza to jednak, że linia jest zwolniona ze wszystkich obowiązków. Przewoźnik nadal ma tzw. obowiązek opieki. Musi zapewnić napoje i posiłki adekwatne do czasu oczekiwania, umożliwić kontakt ze światem (e-mail, telefon), a w razie konieczności noclegu – zapewnić hotel i transport do niego. Oraz, co najważniejsze, musi dowieźć pasażera do celu – czy to autokarem, czy innym lotem, gdy pogoda się poprawi.

Co to oznacza dla Ciebie?

Jeśli Twoi bliscy mają dziś lądować w Modlinie lub sam wybierasz się w podróż w najbliższych godzinach, sytuacja wymaga od Ciebie natychmiastowego działania:

  • Sprawdź status lotu online: Nie jedź na lotnisko w ciemno. Użyj aplikacji do śledzenia lotów (np. FlightRadar24) lub strony internetowej lotniska Modlin. Jeśli widzisz, że samolot z miasta wylotu wystartował z opóźnieniem lub krąży w kółko, przygotuj się na najgorsze.
  • Monitoruj pocztę i SMS-y: Linie lotnicze wysyłają informacje o przekierowaniach na dane kontaktowe podane przy rezerwacji. To tam najszybciej dowiesz się, czy lądujesz w Modlinie, czy w Katowicach.
  • Przygotuj się na odbiór z innego miasta: Jeśli czekasz na kogoś, kto właśnie został przekierowany do Łodzi czy Krakowa, być może szybciej będzie, jeśli wyjedziesz po niego samochodem (o ile warunki drogowe pozwalają), niż czekanie na autokar zorganizowany przez linię. Transport zastępczy może formować się godzinami.
  • Znaj swoje prawa, ale bądź realistą: Jeśli Twój lot odwołano, domagaj się przebukowania na najbliższy możliwy termin lub zwrotu pieniędzy. Pamiętaj jednak, że przy „pogodowym armagedonie” wszystkie loty będą pełne, a hotele w okolicy lotniska szybko się zapełnią. Czasem lepiej wziąć zwrot pieniędzy i wrócić do domu pociągiem, niż koczować na terminalu.
  • Zachowaj paragony: Jeśli linia lotnicza nie zapewni Ci posiłku czy napoju podczas wielogodzinnego oczekiwania, kup je sam, ale weź paragon. Będziesz mógł ubiegać się o zwrot tych kosztów w ramach reklamacji (obowiązek opieki).

Wieczór 30 grudnia w Modlinie to lekcja pokory wobec natury. Zima w lotnictwie nie wybacza błędów, a dzisiejszy paraliż to smutne przypomnienie, że nawet najnowocześniejsze maszyny są bezradne wobec gęstego śniegu i silnego wiatru.

Obserwuj nas w Google News
Obserwuj
Capital Media S.C. ul. Grzybowska 87, 00-844 Warszawa
Kontakt z redakcją: Kontakt@warszawawpigulce.pl

Copyright © 2023 Niezależny portal warszawawpigulce.pl  ∗  Wydawca i właściciel: Capital Media S.C. ul. Grzybowska 87, 00-844 Warszawa
Kontakt z redakcją: Kontakt@warszawawpigulce.pl