Czasami niewiele trzeba do szczęścia. Dzieci z domów dziecka uroniły niejedną łzę. Następne będą domy opieki!
Salon Rozczochrany Harry przy ul. Sokołowskiej 11 na Woli wpadł na nietypowy pomysł. Zorganizował akcję darmowego strzyżenia i manicure dla dziewczynek i chłopców ze stołecznych domów dziecka. Panie mają pełne ręce roboty, a dzieci pełny uśmiech na twarzy.
Prowadzenie biznesu w którym kluczową rolą jest kontakt z ludźmi to duża odpowiedzialność. Zwłaszcza, kiedy prowadzi się salon fryzjerski i kosmetyczny. Wtedy efekty wykonanej usługi można ocenić do razu.
To nie tylko odpowiedzialność przed klientami, ale także ludźmi, którzy tworzą z nami pewną społeczność lokalną na osiedlu, dzielnicy i w mieście. Sąsiedzi Salonu Rozczochrany Harry jeszcze nie wiedzą jakie wspaniałe rzeczy czasami się tu odbywają.
- Fot. Materiały prasowe
- Fot. Materiały prasowe
- Fot. Materiały prasowe
Monika Sitko, właścicielka salonu wpadła na pomysł, by podarować coś osobom, które czują się samotne. Wybór padł na domy dziecka i domy spokojnej starości. Jak tłumaczy nam właścicielka nie chodzi tu o zwykłe strzyżenie, ale również o podarowaniu drugiemu człowiekowi odrobiny ciepła, swojego czasu, zainteresowania, atencji i rozmowy, której tak potrzebuje.
„Na pomysł wpadłam, kiedy któregoś dnia natknęłam się na artykuł o dzieciach z domu dziecka, gdzie było napisane, że dzieci mają dużo ubrań i zabawek, ale brakuje im rodzicielskiej opieki, zainteresowania i takich zwyczajnych rzeczy jakie my mamy na co dzień” – mówi nam Monika Sitko, właścicielka „Rozczochranego Harry’ego”.
„Może to być właśnie wyjście do fryzjera czy kosmetyczki. Dla nas to codzienność, dla innych, często pewna forma święta. Po rozmowie z zespołem Rozczochranego, stwierdziłyśmy, że zorganizujemy akcję” – dodaje.
Dzieci, zwłaszcza dziewczynki były żywo zainteresowane pracą kosmetyczek i fryzjerek.
- Fot. Materiały prasowe
- Fot. Materiały prasowe
- Fot. Materiały prasowe
„Natalia i Patrycja mówiły, że dziewczynki były bardzo zainteresowane ich pracą, tym jak wykonują różne zabiegi, jak przygotowują paznokcie do malowania, na fotelu fryzjerskim u Karoliny i Gosi dzieci opowiadały o swoich planach na przyszłość, o nauce i codziennym życiu i… podjadały ciasteczka zrobione przez Karolinę” – śmieje się właścicielka.
Jak widać było po zorganizowanej akcji dzieci były radosne i uśmiechnięte. Na pierwszy ogień poszły domy dziecka, jednak to nie koniec akcji, bowiem już po pierwszej serii pomaganie innym i uśmiech na twarzy dzieci nakręcił zespół do dalszego działania.
Dzieci bowiem zgłosiło się tyle, że tego typu spotkania będą jeszcze przynajmniej dwa. To nie wszystko. Właścicielka już zapowiada, że raz w miesiącu, warszawski salon będzie wyjeżdżał do domów dziecka z innych miast oraz do domów opieki.
„Jestem dumna i dziękuję moim pracownikom za mocne zaangażowanie i wielkie serca jakie okazały dzieciom. Takich pracowników życzę każdemu pracodawcy” – Dodaje Monika Sitko
Redaktor naczelny portalu. Absolwent Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego.