Gazowy dramat w UE: magazyny niemal puste! Zima może zakończyć się tragedią
Gazowy alarm w środku lata, cała Europa może nie przetrwać zimy bez racjonowania? Magazyny są prawie puste. Unia Europejska zmierza w stronę energetycznego kryzysu. W połowie lipca średni poziom zapełnienia magazynów gazu wynosi zaledwie 63,5 proc.
W analogicznym okresie ubiegłych lat wynosił ponad 72 proc. Eksperci nie mają złudzeń – jeśli tempo uzupełniania zapasów się nie zmieni, zimą może zabraknąć surowca.
Zgodnie z unijnymi przepisami państwa członkowskie powinny do listopada osiągnąć 90-procentowy poziom zapasów. Tymczasem najwięksi konsumenci gazu wciąż są daleko od celu. To może oznaczać dramatyczne konsekwencje dla milionów gospodarstw domowych i przemysłu.
Niemcy, Holandia i Polska na granicy ryzyka
Największe zaniepokojenie wywołują dane z Niemiec, które mają zapełnione magazyny jedynie w 55,8 proc. Holandia notuje jeszcze gorszy wynik – 52,6 proc. Nawet Polska, która do niedawna chwaliła się największymi rezerwami, dziś osiąga tylko 69 proc. i pozostaje daleko poniżej swojej pięcioletniej średniej (81,3 proc.).
Sytuacja wygląda lepiej we Włoszech i Hiszpanii, gdzie poziom zapasów sięga odpowiednio 75,9 i 75,5 proc. Ale i tam nie można mówić o pełnym bezpieczeństwie. Brakuje bufora w przypadku nagłego skoku zużycia lub dłuższych przestojów w dostawach.
Energetyczna niepewność uderza w stabilność kontynentu
W ostatnich miesiącach Europa musiała częściej sięgać po gaz do produkcji energii elektrycznej, zwłaszcza gdy produkcja z odnawialnych źródeł spadała. To spowodowało przyspieszone zużycie surowca z magazynów.
Eksperci ostrzegają, że kolejne fale upałów i zmienne warunki atmosferyczne mogą dodatkowo osłabić system. Jeśli w sierpniu i wrześniu nie uda się znacząco zwiększyć poziomu zapasów, jesienią może dojść do szokowych wzrostów cen i ponownego wprowadzenia awaryjnych środków zarządzania kryzysowego.
Państwa UE rozważają poluzowanie reguł. To niepokojący sygnał
W Brukseli pojawiły się głosy, by znieść lub zmodyfikować obowiązek osiągnięcia 90 proc. wypełnienia przed sezonem zimowym. W kuluarach mówi się o „realizmie gospodarczym” i „nieprzewidywalnych warunkach pogodowych”. Dla wielu to jednak sygnał alarmowy – jeśli Unia zaczyna rozważać złagodzenie standardów, znaczy to, że sytuacja jest poważna.
Część krajów, w tym Niemcy, prowadzi rozmowy o elastyczniejszych zasadach zakupów i wspólnych przetargach na LNG. Inni stawiają na intensyfikację dostaw z Norwegii i Algierii. Ale czasu jest coraz mniej.
Polska nie jest wyjątkiem. Ryzyko dotyczy również nas
Mimo relatywnie wysokiego poziomu zapasów, Polska wciąż znajduje się poniżej własnej normy. Zimą 2024/2025 roku kraj skutecznie poradził sobie z popytem, ale obecna dynamika nie gwarantuje powtórzenia sukcesu. PGNiG i operatorzy infrastruktury zapewniają, że pracują nad zwiększeniem importu i dywersyfikacją źródeł. Pytanie brzmi: czy zdążą?
Europa w wyścigu z czasem. Każdy dzień opóźnienia to nowe ryzyko
W sytuacji, gdy kolejne kraje nie zbliżają się do założonych limitów, a nieprzewidywalna pogoda może gwałtownie zmienić zapotrzebowanie, presja na rządy rośnie. Zamiast spokojnych przygotowań do sezonu grzewczego, Unia wchodzi w fazę gaszenia energetycznego pożaru.
Zimą może dojść do sytuacji, w której nie wystarczy tylko płacić więcej. Może po prostu zabraknąć gazu – i wtedy do gry wejdą mechanizmy awaryjne, ograniczenia dla przemysłu, a może nawet racjonowanie. To już nie prognoza – to realny scenariusz, który staje się coraz bardziej prawdopodobny.
Źródło: forsal.pl/warszawawpigulce.pl

Ekspert ds. ekonomii i tematów społecznych. Kocha Warszawę i nowe technologie.