Groźba nowego podatku od nieruchomości: Polacy mogą zapłacić nawet 10 tysięcy złotych rocznie za własne domy
Polskie rodziny stoją w obliczu potencjalnie dramatycznych zmian w systemie opodatkowania nieruchomości. Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) rekomenduje Polsce wprowadzenie podatku katastralnego, który mógłby fundamentalnie zmienić sposób naliczania danin od posiadanych nieruchomości. Zamiast obecnego systemu opartego na metrażu, podatek byłby liczony od wartości rynkowej nieruchomości, co dla wielu właścicieli oznaczałoby wielokrotny wzrost obciążeń finansowych.

Fot. Obraz zaprojektowany przez Warszawa w Pigułce wygenerowany w DALL·E 3.
Propozycja OECD zakłada wprowadzenie stawki podatku na poziomie 1 procenta wartości nieruchomości rocznie. W praktyce oznaczałoby to, że właściciel domu wartego 500 tysięcy złotych musiałby odprowadzać 5 tysięcy złotych podatku rocznie, a w przypadku nieruchomości wartej milion złotych – aż 10 tysięcy złotych. To radykalna zmiana w porównaniu z obecnym systemem, gdzie opłaty są znacznie niższe i przewidywalne.
Rekomendacja OECD nie jest odosobniona – podobne sugestie dla Polski wystosował wcześniej Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Organizacje międzynarodowe argumentują, że taki system lepiej odzwierciedlałby rzeczywistą wartość gruntów i byłby bardziej progresywny oraz wydajny. Z perspektywy rządu mógłby stanowić sposób na zmniejszenie deficytu budżetowego.
Jednak skutki społeczne wprowadzenia podatku katastralnego mogłyby być dramatyczne. Przede wszystkim uderzyłby on w klasę średnią, która często posiada nieruchomości w atrakcyjnych lokalizacjach, których wartość rynkowa jest wysoka, mimo że dochody właścicieli nie zawsze odpowiadają tej wartości. Szczególnie dotkliwie mogłoby to dotknąć emerytów i rencistów mieszkających w centrach miast.
Podatek katastralny mógłby również znacząco wpłynąć na rynek nieruchomości. Wyższe koszty posiadania mieszkań i domów mogłyby skłonić część właścicieli do sprzedaży, co mogłoby doprowadzić do zwiększonej podaży na rynku i potencjalnego spadku cen. Jednocześnie mogłoby to zwiększyć popyt na tańsze nieruchomości w mniej atrakcyjnych lokalizacjach.
Wprowadzenie takiego podatku mogłoby też zmienić strukturę społeczną polskich miast. Wysokie opłaty w centrach mogłyby wymusić przeprowadzki na peryferia, prowadząc do gentryfikacji i pogłębienia nierówności społecznych. Mogłoby to również wpłynąć na międzypokoleniowy transfer majątku, utrudniając dziedziczenie nieruchomości przez osoby o niższych dochodach.
Nowy system podatkowy mógłby również wpłynąć na decyzje inwestycyjne Polaków. Wyższe koszty posiadania nieruchomości mogłyby zniechęcać do inwestowania w ten sektor, kierując kapitał w stronę innych form oszczędzania i inwestowania. To z kolei mogłoby mieć daleko idące konsekwencje dla całego rynku nieruchomości i sektora budowlanego.
Istnieje również ryzyko, że wprowadzenie podatku katastralnego mogłoby prowadzić do wzrostu cen najmu, gdyż właściciele próbowaliby przerzucić zwiększone koszty na najemców. To z kolei mogłoby pogorszyć sytuację mieszkaniową młodych ludzi i rodzin o niższych dochodach.
Skutki społeczne i ekonomiczne takiej zmiany mogłyby być długotrwałe i głębokie. Podatek katastralny mógłby zmienić nie tylko strukturę własnościową nieruchomości w Polsce, ale także wpłynąć na mobilność społeczną, wzorce oszczędzania i inwestowania oraz jakość życia wielu polskich rodzin. Kluczowe będzie znalezienie równowagi między potrzebami budżetowymi państwa a możliwościami finansowymi obywateli.
źródło: Forsal.pl/Warszawa w Pigułce

Z zawodu językoznawca i tłumacz języka angielskiego. W redakcji od samego początku.