Groźne kontrole ruszyły. Wystarczy jeden błąd, by stracić majątek
Dla wielu właścicieli domów deszczówka to darmowy sposób na podlewanie ogrodu czy mycie auta. Jednak niewielu wie, że niewłaściwe obchodzenie się z wodą opadową może zakończyć się wysoką grzywną, a w skrajnych przypadkach – sprawą karną. Kontrole się nasilają, a nieświadomość nie chroni przed konsekwencjami.

Fot. Pixabay
W czym tkwi problem?
Choć wydaje się to absurdalne, kluczową sprawą jest to, gdzie trafia deszczówka. Coraz więcej osób odprowadza ją bezpośrednio do kanalizacji sanitarnej, czyli tej samej, która służy do odprowadzania ścieków. I tu pojawia się problem – taka praktyka jest nielegalna i bardzo szkodliwa dla infrastruktury. Systemy nie są przystosowane do przyjmowania nadmiaru wód opadowych, przez co łatwiej o awarie, zalania i dodatkowe koszty dla wszystkich mieszkańców.
Przepisy są jasne – i coraz bardziej egzekwowane
Zgodnie z ustawą o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę i odprowadzaniu ścieków, wprowadzanie wód opadowych do kanalizacji sanitarnej jest zabronione. Kary? Grzywna do 10 tys. zł, przymus natychmiastowego usunięcia nieprawidłowości, a nawet odpowiedzialność karna w przypadku uporczywego łamania przepisów.
Samorządy nie tylko informują – coraz częściej kontrolują. Przykłady z Olsztyna, Gdyni czy Jaworzna pokazują, że nawet połowa sprawdzanych posesji łamie przepisy. I nie ma znaczenia, czy właściciel wiedział, czy nie.
Co robić, by nie dostać mandatu?
Zamiast ryzykować, warto zainwestować w legalne i ekologiczne rozwiązania – zbiorniki retencyjne. Pozwalają one bezpiecznie gromadzić wodę z dachu i wykorzystywać ją do codziennych prac w ogrodzie, bez naruszania prawa. Coraz więcej miast oferuje dofinansowania do takich instalacji, więc to również opłacalna opcja finansowo.
Warto też pamiętać, że urzędnicy mają prawo wejść na posesję i sprawdzić, gdzie trafia deszczówka – nawet bez wcześniejszego zawiadomienia. Zignorowanie zaleceń może tylko pogorszyć sytuację.
Nie daj się zaskoczyć
Choć może się to wydawać drobiazgiem, kwestia zagospodarowania wody opadowej jest dziś jednym z kluczowych tematów lokalnej gospodarki wodnej. Dla jednych to tylko krople z nieba – dla urzędników i operatorów kanalizacji to realny problem. A dla nieświadomego właściciela posesji – potencjalnie kosztowna pomyłka.
W czasach rosnących kosztów życia i większej presji na ochronę środowiska, lepiej nie lekceważyć nawet pozornie błahych przepisów. Bo deszczówka może okazać się nie tylko źródłem wody, ale i… problemów.

Kocham Warszawę, podróże i gastronomię i to właśnie o nich najczęściej piszę.