Katastrofa w Biebrzańskim Parku Narodowym! Skandaliczne przypuszczenia: celowe podpalenie?

Ogień, który zatrzymał oddech Biebrzańskiego Parku Narodowego. W ostatnią niedzielę marca 2025 roku ciszę Biebrzańskiego Parku Narodowego przerwał groźny trzask płomieni. Trzcinowiska i torfowiska – ostoje dzikiego ptactwa i symbol polskiej przyrody – stanęły w ogniu. W ciągu zaledwie kilku godzin żywioł pochłonął prawie 90 hektarów cennych terenów chronionych.

Fot. Shutterstock

To nie był zwykły pożar. To był dramat, który zatrzymał oddech nie tylko parku, ale i opinii publicznej. Bitwa z ogniem – wyścig z czasem i żywiołem. Ogień rozprzestrzeniał się w zastraszającym tempie. Napędzany przez suchą ściółkę, torf i wiatr, objął tereny między powiatami augustowskim a sokólskim. Front pożaru miał długość aż 300 metrów – zagrożone były nie tylko unikalne siedliska przyrodnicze, ale również pobliskie domy.

Na miejsce ruszyły wszystkie możliwe siły: 126 strażaków, 32 wozy gaśnicze, samoloty, śmigłowiec i specjalistyczne pojazdy terenowe typu Sherp. W akcji użyto też dronów do monitorowania obszaru i lokalizacji ognisk zapalnych. Z żywiołem walczyli też mieszkańcy, leśnicy i służby parku – wszyscy ramię w ramię, bez chwili wytchnienia.

Ludzki błąd czy celowy atak na przyrodę?

Dyrektor Biebrzańskiego Parku Narodowego nie ukrywa: wszystko wskazuje na to, że to człowiek był przyczyną tragedii. Czy przez lekkomyślność, czy celowe podpalenie – to wykaże śledztwo. Ale jedno jest pewne: mimo ostrzeżeń i kampanii informacyjnych, pożary w parku wybuchają regularnie, a ich skutki są tragiczne.

Wystarczy przypomnieć wydarzenia z 2020 roku, gdy w wyniku podpaleń spłonęło ponad 5,5 tysiąca hektarów. Historia się powtarza – i to niestety za sprawą ludzkiej ignorancji.

Torfowa pułapka – zagrożenie pod ziemią

Pożar objął tereny torfowe, które – choć z pozoru ugaszone – mogą tlić się pod powierzchnią jeszcze przez tygodnie. Strażacy nieustannie monitorują obszar, bo jedno poruszenie, jeden podmuch wiatru – i wszystko może zacząć się od nowa. To właśnie wilgotność gleby, a właściwie jej brak, sprawia, że torfowiska stają się tykającą bombą ekologiczną.

Alarm z Biebrzy – czy wyciągniemy wnioski?

Wiosną 2025 roku w samym tylko regionie Biebrzy doszło do kilkuset pożarów i prób zaprószenia ognia. To statystyki, które mrożą krew w żyłach – zwłaszcza że park jest jednym z ostatnich bastionów dzikiej natury w Europie.

To nie tylko problem lokalny. To ostrzeżenie dla całej Polski – że bez działań prewencyjnych, edukacji i zmiany świadomości społecznej, stracimy to, co najcenniejsze. Bo jak ostrzegają pracownicy parku: „To nie tylko walka z ogniem, ale z ludzką nieświadomością i lekkomyślnością”.

Płomienie ucichły, ale zagrożenie pozostaje

Dzięki szybkiej i skoordynowanej akcji służb oraz opadom deszczu, ogień udało się opanować. Ale teren nadal jest patrolowany – bo nad Biebrzą, wśród popiołów i osmalonych trzcin, unosi się nie tylko dym, ale i pytanie: czy tym razem czegoś się nauczymy?

 

 

Źródło: PAP/warszawawpigulce.pl 

Obserwuj nas w Google News
Obserwuj
Capital Media S.C. ul. Grzybowska 87, 00-844 Warszawa
Kontakt z redakcją: Kontakt@warszawawpigulce.pl

Copyright © 2023 Niezależny portal warszawawpigulce.pl  ∗  Wydawca i właściciel: Capital Media S.C. ul. Grzybowska 87, 00-844 Warszawa
Kontakt z redakcją: Kontakt@warszawawpigulce.pl