Katastrofa zbliża się do Polski. Dotknie to każdego Polaka

W czasie gdy dzwony alarmowe biją na trwogę w sprawie przyszłości demograficznej Polski, na mapie kraju pojawia się promyk nadziei. Wbrew ogólnokrajowemu trendowi wymierania, istnieje 233 wyjątkowych miejscowości, które zdołały zachować dodatni przyrost naturalny. Te demograficzne twierdze, rozsiane po kraju niczym zielone wyspy na pustyni, stanowią fascynujący przypadek do analizy dla demografów, ekonomistów i socjologów. Ich sukces może zawierać klucz do powstrzymania demograficznej katastrofy, która nieuchronnie zbliża się do Polski.

Fot. Obraz zaprojektowany przez Warszawa w Pigułce wygenerowany w DALL·E 3.

Dane Głównego Urzędu Statystycznego nie pozostawiają złudzeń – sytuacja demograficzna kraju jest dramatyczna. W 2024 roku w Polsce urodziło się zaledwie 272 tysiące dzieci, podczas gdy zmarło ponad 410 tysięcy osób. Ta przepaść między liczbą narodzin a zgonów, wynosząca blisko 140 tysięcy, oznacza, że co roku z mapy Polski znika miasto wielkości Radomia. Jeśli ten trend się utrzyma, do 2050 roku populacja kraju może skurczyć się nawet o 4,5 miliona mieszkańców, co stanowi równowartość całego województwa śląskiego.

Szczególnie niepokojący jest fakt, że współczynnik dzietności w Polsce spadł do alarmującego poziomu 1,26 dziecka na kobietę, podczas gdy dla zapewnienia prostej zastępowalności pokoleń potrzebne jest minimum 2,1. Oznacza to, że każde kolejne pokolenie Polaków jest o prawie 40 procent mniej liczne od poprzedniego. Jednocześnie społeczeństwo starzeje się w zastraszającym tempie – obecnie na każde 100 osób w wieku produkcyjnym przypada 37 emerytów, a do 2060 roku liczba ta może wzrosnąć nawet do 70.

W tym demograficznym pejzażu rozpaczy, jak wykazała szczegółowa analiza przeprowadzona przez Business Insider Polska, istnieje jednak 233 miejscowości, które zdołały przełamać negatywny trend. Te demograficzne oazy są rozsiane po całym kraju, choć zdecydowanie najwięcej z nich znajduje się w czterech województwach: mazowieckim, pomorskim, wielkopolskim i małopolskim. Co ciekawe, nie są to ani wielkie metropolie, ani typowo wiejskie gminy, lecz najczęściej niewielkie lub średniej wielkości miejscowości położone w bezpośrednim sąsiedztwie dużych ośrodków miejskich.

Charakterystycznym przykładem takiej miejscowości jest podwarszawski Lesznowola, gdzie przyrost naturalny wynosi imponujące 6,2 na 1000 mieszkańców. Podobnie dodatnie wskaźniki notują podpoznańskie Dopiewo (5,8), podgdańskie Żukowo (5,5) czy podkrakowskie Niepołomice (4,9). Te liczby są szczególnie imponujące w kontekście średniej krajowej wynoszącej minus 3,8. Co łączy te miejscowości i dlaczego właśnie tam młodzi Polacy decydują się na zakładanie i powiększanie rodzin?

Wbrew powszechnym przekonaniom, kluczowym czynnikiem sprzyjającym wyższej dzietności nie są wcale najwyższe wynagrodzenia. Gdyby tak było, na czele rankingu miejscowości z dodatnim przyrostem naturalnym znajdowałyby się Warszawa, Wrocław czy Kraków, gdzie zarobki są najwyższe. Tymczasem w samej Warszawie przyrost naturalny jest ujemny, a dodatnie wskaźniki notują jedynie niektóre dzielnice, głównie obrzeżne, jak Białołęka czy Wilanów.

Analiza danych GUS oraz raporty socjologiczne wskazują na trzy kluczowe czynniki sprzyjające wyższej dzietności: niskie bezrobocie, umiarkowane ceny nieruchomości oraz dogodny dojazd do dużych ośrodków miejskich. Ta kombinacja zapewnia młodym rodzinom zarówno bezpieczeństwo ekonomiczne, jak i możliwość posiadania własnego, odpowiednio przestronnego mieszkania czy domu, przy jednoczesnym dostępie do atrakcyjnego rynku pracy w pobliskim mieście.

W miejscowościach takich jak podwrocławska Kąty Wrocławskie, podpoznańskie Komorniki czy podgdańska Pruszcz Gdański stopa bezrobocia utrzymuje się na niezwykle niskim poziomie, często poniżej 2 procent. W praktyce oznacza to, że to pracodawcy muszą konkurować o pracowników, a nie odwrotnie. Ta sytuacja przekłada się na względnie wysokie poczucie stabilności zawodowej, co jest jednym z kluczowych czynników branych pod uwagę przy podejmowaniu decyzji o powiększeniu rodziny.

Równie istotnym czynnikiem są ceny nieruchomości. W centralnych dzielnicach Warszawy czy Krakowa ceny mieszkań osiągają astronomiczne poziomy, przekraczające niekiedy 20 tysięcy złotych za metr kwadratowy. Dla porównania, w oddalonych o kilkanaście kilometrów miejscowościach podmiejskich, ceny te są często o połowę niższe. Ta różnica sprawia, że młoda rodzina za tę samą kwotę może nabyć mieszkanie o dwa razy większej powierzchni lub dom z ogrodem zamiast ciasnego mieszkania w bloku.

Dobrym przykładem jest porównanie stołecznego Mokotowa i oddalonego o 30 kilometrów Piaseczna. W pierwszym przypadku średnia cena mieszkania o powierzchni 70 metrów kwadratowych przekracza 1,2 miliona złotych, podczas gdy w Piasecznie podobne mieszkanie można nabyć za około 700 tysięcy. Ta różnica 500 tysięcy złotych często przesądza o możliwości zakupu własnego lokum, co bezpośrednio wpływa na decyzje o założeniu lub powiększeniu rodziny.

Trzecim kluczowym czynnikiem jest dostępność komunikacyjna. Miejscowości z dodatnim przyrostem naturalnym są zazwyczaj dobrze skomunikowane z pobliskimi metropoliami, czy to poprzez sprawną sieć dróg, czy rozbudowany transport publiczny. Przykładem mogą być Koleje Mazowieckie, które umożliwiają sprawne przemieszczanie się między Warszawą a okolicznymi miejscowościami, takimi jak Legionowo, Otwock czy Pruszków. Podobnie działa Szybka Kolej Miejska w Trójmieście czy Poznańska Kolej Metropolitalna.

Fenomen miejscowości podmiejskich jako demograficznych twierdz nie jest zjawiskiem przypadkowym, ale wynika z głębokich przemian społeczno-ekonomicznych, jakie zaszły w Polsce w ostatnich dekadach. Proces suburbanizacji, czyli przenoszenia się mieszkańców dużych miast na ich obrzeża, nabrał szczególnego przyspieszenia po wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej w 2004 roku. Wzrost zamożności społeczeństwa, rozwój infrastruktury drogowej finansowany ze środków unijnych oraz rosnące aspiracje mieszkaniowe Polaków sprawiły, że posiadanie domu z ogrodem w spokojnej okolicy, przy jednoczesnym zachowaniu dostępu do miejskiego rynku pracy, stało się realną opcją dla znacznie szerszej grupy społeczeństwa.

Warto zauważyć, że wśród 233 miejscowości z dodatnim przyrostem naturalnym znajdują się nie tylko klasyczne przedmieścia dużych miast, ale również mniejsze ośrodki miejskie położone w rejonach o silnej tożsamości kulturowej i religijnej. Dotyczy to zwłaszcza niektórych rejonów Podhala, Kaszub czy Podkarpacia, gdzie wciąż silne są tradycyjne wartości rodzinne. W miejscowościach takich jak małopolska Jabłonka, podkarpacka Łańcut czy kaszubska Sierakowice przyrost naturalny utrzymuje się na dodatnim poziomie nie tylko dzięki korzystnym czynnikom ekonomicznym, ale również za sprawą kulturowo uwarunkowanego modelu rodziny wielodzietnej.

Przykład 233 miejscowości opierających się demograficznemu załamaniu dostarcza cennych wskazówek dla decydentów odpowiedzialnych za politykę ludnościową kraju. Przede wszystkim pokazuje, że same transfery finansowe, takie jak program 800+, są niewystarczające do odwrócenia negatywnych trendów demograficznych. Równie istotne jest stworzenie odpowiednich warunków strukturalnych, obejmujących dostępność mieszkań, stabilność zatrudnienia oraz rozwiązania ułatwiające godzenie życia zawodowego z rodzinnym.

Szczególnie palącym problemem pozostaje kwestia mieszkaniowa. Według danych Eurostatu, Polska należy do krajów Unii Europejskiej o najwyższym odsetku młodych dorosłych (25-34 lata) mieszkających z rodzicami – wskaźnik ten sięga 45 procent. Dla porównania, w krajach skandynawskich czy Holandii nie przekracza on 10 procent. Ten fakt ma bezpośrednie przełożenie na decyzje prokreacyjne – trudno myśleć o założeniu rodziny, mieszkając wciąż z rodzicami lub wynajmując niepewne i drogie mieszkanie.

Rządowe programy mieszkaniowe, takie jak „Mieszkanie na start” czy „Kredyt 0%”, choć zmierzają w dobrym kierunku, są wciąż niewystarczające wobec skali problemu. Eksperci postulują bardziej systematyczne podejście, obejmujące zarówno bezpośrednie wsparcie dla nabywców pierwszego mieszkania, jak i działania zwiększające podaż mieszkań, takie jak uproszczenie procedur budowlanych, uwolnienie gruntów pod budownictwo czy rozwój budownictwa społecznego.

Równie istotnym elementem jest rozwój infrastruktury transportowej, umożliwiającej sprawne przemieszczanie się między mniejszymi miejscowościami a dużymi ośrodkami miejskimi. Inwestycje w sieci kolei podmiejskich, takie jak planowana rozbudowa SKM w Warszawie czy Kolei Metropolitalnej w Krakowie, mogą znacząco zwiększyć atrakcyjność miejscowości podmiejskich jako miejsc do życia, przy jednoczesnym zachowaniu dostępu do miejskiego rynku pracy.

Nie mniej ważne są rozwiązania ułatwiające godzenie życia zawodowego z rodzinnym. Dotyczy to zarówno dostępności żłobków i przedszkoli, jak i elastycznych form zatrudnienia, takich jak praca zdalna czy ruchomy czas pracy. Pandemia COVID-19 pokazała, że wiele zawodów można wykonywać równie efektywnie z domu, co otworzyło nowe możliwości dla rodziców małych dzieci. Utrwalenie tych rozwiązań w kulturze organizacyjnej polskich firm może mieć pozytywny wpływ na decyzje prokreacyjne.

Analiza sytuacji demograficznej Polski nie pozostawia złudzeń – bez zdecydowanych działań kraj zmierza w kierunku demograficznej katastrofy, której skutki będą odczuwalne przez kolejne pokolenia. Spadająca liczba osób w wieku produkcyjnym przy jednoczesnym wzroście liczby emerytów oznacza rosnące obciążenie systemu emerytalnego, opieki zdrowotnej i pomocy społecznej. Według prognoz ekonomistów, utrzymanie obecnych trendów demograficznych może oznaczać spadek dynamiki wzrostu PKB o 1-1,5 punktu procentowego rocznie, co w perspektywie dekad przełoży się na znaczący spadek poziomu życia Polaków.

Doświadczenia krajów, które wcześniej stanęły w obliczu podobnych wyzwań demograficznych, takich jak Japonia czy Włochy, pokazują, że odwrócenie negatywnych trendów jest niezwykle trudne, a skutki zapaści demograficznej mogą być długotrwałe i bolesne. Tym bardziej cenny jest przykład 233 polskich miejscowości, które zdołały zachować dodatni przyrost naturalny pomimo niesprzyjających warunków ogólnokrajowych.

Te demograficzne twierdze mogą stanowić swego rodzaju laboratoria dobrych praktyk, których analiza i upowszechnienie mogłyby przyczynić się do poprawy sytuacji w całym kraju. Szczególnie wartościowe wydają się doświadczenia samorządów, które aktywnie wspierają młode rodziny poprzez lokalne programy mieszkaniowe, rozbudowę infrastruktury opiekuńczo-edukacyjnej czy tworzenie przyjaznych rodzinom przestrzeni publicznych.

Przykładem godnym naśladowania jest podkrakowska gmina Niepołomice, która dzięki konsekwentnej polityce przyciągania inwestorów zdołała stworzyć tysiące miejsc pracy na lokalnym rynku, jednocześnie inwestując w rozbudowę sieci przedszkoli, szkół i terenów rekreacyjnych. Podobnie podmiejskie Ożarów Mazowiecki czy Komorniki pod Poznaniem łączą dynamiczny rozwój gospodarczy z polityką sprzyjającą młodym rodzinom, co przekłada się na utrzymanie dodatniego przyrostu naturalnego.

Warto również zwrócić uwagę na rolę organizacji pozarządowych i inicjatyw społecznych w tworzeniu środowiska przyjaznego rodzinom. W wielu miejscowościach z dodatnim przyrostem naturalnym działają aktywne stowarzyszenia rodzin, kluby mam czy nieformalne grupy sąsiedzkie, które organizują wzajemną pomoc w opiece nad dziećmi, wymieniają się doświadczeniami czy organizują lokalne wydarzenia integracyjne. Ta oddolna aktywność, choć trudno mierzalna w statystykach, ma istotny wpływ na jakość życia rodzin z dziećmi i pośrednio na decyzje prokreacyjne.

Demograficzne wyzwania stojące przed Polską wymagają kompleksowych i długofalowych działań, wykraczających poza kadencje pojedynczych rządów czy lokalnych samorządów. Konieczne jest wypracowanie ponadpartyjnego konsensusu w sprawie polityki rodzinnej i mieszkaniowej, który zapewni stabilność i przewidywalność rozwiązań niezależnie od zmian politycznych. Doświadczenia krajów skandynawskich, gdzie takie porozumienie udało się osiągnąć, pokazują, że konsekwentna i długofalowa polityka wspierająca rodziny może przynieść pozytywne efekty demograficzne.

Przykład 233 polskich miejscowości z dodatnim przyrostem naturalnym dowodzi, że demograficzna zapaść nie jest nieuchronnym przeznaczeniem Polski. Przy odpowiednich warunkach strukturalnych, obejmujących dostępne mieszkalnictwo, stabilny rynek pracy i rozwiązania ułatwiające godzenie życia zawodowego z rodzinnym, Polacy nadal decydują się na zakładanie i powiększanie rodzin. Kluczem do odwrócenia negatywnych trendów demograficznych w skali całego kraju jest zrozumienie i upowszechnienie czynników, które sprawiają, że te demograficzne twierdze wciąż się rozwijają, podczas gdy reszta kraju demograficznie wymiera.

Czas działa na niekorzyść Polski – każdy rok zwłoki w podjęciu skutecznych działań demograficznych pogłębia problem i utrudnia jego rozwiązanie w przyszłości. Jednak przykład 233 miejscowości opierających się demograficznej zapaści daje nadzieję, że przy odpowiedniej woli politycznej i mądrym wykorzystaniu dostępnych zasobów, Polska może jeszcze uniknąć najczarniejszego scenariusza demograficznego. To od decyzji podejmowanych dziś zależy, czy te demograficzne twierdze pozostaną wyjątkami na mapie wymierającego kraju, czy też staną się zwiastunami demograficznego odrodzenia całej Polski.

źródło: Portal Samorządowy/Warszawa w Pigułce

Obserwuj nas w Google News
Obserwuj
Capital Media S.C. ul. Grzybowska 87, 00-844 Warszawa
Kontakt z redakcją: Kontakt@warszawawpigulce.pl

Copyright © 2023 Niezależny portal warszawawpigulce.pl  ∗  Wydawca i właściciel: Capital Media S.C. ul. Grzybowska 87, 00-844 Warszawa
Kontakt z redakcją: Kontakt@warszawawpigulce.pl