Kierowcy myślą, że to legalne, a policja wlepia 3000 zł. Zimowa pułapka 2026
Poranny scenariusz w tysiącach polskich domów wygląda tak samo: budzik dzwoni za późno, kawa parzy się w biegu, a za oknem biało. Wychodzisz przed blok, a twoje auto przypomina wielką, białą bezę. Czas nagli, do pracy zostało 20 minut. W sezonie zimowym 2025/2026 policja wypowiedziała wojnę „mobilnym igloo”. To, co wydaje ci się oszczędnością czasu, w świetle prawa jest wykroczeniem, za które taryfikator przewiduje kary idące w tysiące złotych. Czy wiesz, że tafla lodu spadająca z twojego dachu ma siłę pocisku, który może zabić pieszego lub zniszczyć auto jadące za tobą?

Fot. Warszawa w Pigułce
Lenistwo kierowców w kwestii odśnieżania to problem stary jak motoryzacja, ale w ostatnich latach przybrał na sile wraz z modą na wysokie samochody typu SUV i Crossover. Trudniej sięgnąć na dach auta, które ma 1,70 metra wysokości, więc wielu kierowców po prostu tego nie robi. Efekt? Na drogach królują „czołgiści” – kierowcy, którzy widzą świat przez mały wizjer wydrapany w lodzie, ciągnący za sobą biały ogon śnieżnego pyłu.
W 2026 roku tłumaczenie „nie dosięgam” lub „spieszyłem się” nie robi na funkcjonariuszach drogówki żadnego wrażenia. Przepisy zostały zaostrzone, a sędziowie coraz częściej kwalifikują jazdę nieodśnieżonym autem nie jako zwykłe wykroczenie porządkowe, ale jako stworzenie zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu lądowym. A to otwiera drogę do kar, które mogą zrujnować miesięczny budżet.
Artykuł 66. – biblia zimowego kierowcy
Wielu kierowców szuka w Kodeksie drogowym przepisu, który mówi wprost: „zakaz jazdy ze śniegiem na dachu”. Takiego zdania tam nie znajdą, co daje im złudne poczucie bezkarności. Jednak podstawa prawna, z której korzysta policja, jest znacznie szersza i bardziej pojemna.
Mowa o Artykule 66 ust. 1 ustawy Prawo o ruchu drogowym. Przepis ten nakłada na kierującego obowiązek utrzymania pojazdu w takim stanie, aby korzystanie z niego:
- nie zagrażało bezpieczeństwu osób nim jadących lub innych uczestników ruchu;
- nie naruszało porządku ruchu na drodze;
- zapewniało dostateczne pole widzenia kierowcy.
Pojazd z czapą śniegu na dachu łamie wszystkie te punkty naraz. Śnieg sypiący się podczas jazdy ogranicza widoczność kierowcom z tyłu (naruszenie porządku). Zjazd bryły lodu na przednią szybę przy hamowaniu odbiera widoczność tobie (zagrożenie bezpieczeństwa). Sprawa jest więc czysta: jazda „bałwanem” jest nielegalna.
Dwa scenariusze katastrofy. Fizyka nie wybacza
Dlaczego policja tak surowo podchodzi do tego tematu? Bo śnieg na dachu to nie jest kwestia estetyki, ale śmiertelnego zagrożenia. Są dwa momenty, w których „oszczędzone 5 minut” mści się na kierowcy:
1. Gwałtowne hamowanie („Lawina na maskę”)
Jedziesz spokojnie, dach masz ośnieżony. Samochód się nagrzał, więc warstwa śniegu stykająca się z blachą dachu lekko stopniała, tworząc wodną poduszkę. Cała „czapa” traci przyczepność. Nagle musisz gwałtownie zahamować przed przejściem dla pieszych. Siła bezwładności sprawia, że kilkadziesiąt kilogramów mokrego, ciężkiego śniegu zsuwa się błyskawicznie na twoją przednią szybę.
W ułamku sekundy tracisz widoczność. Wycieraczki są bezradne – często łamią się pod ciężarem takiej masy. Jesteś ślepy, a samochód wciąż się toczy. To prosty przepis na potrącenie pieszego lub wjechanie w tył innego auta.
2. Przyspieszanie („Lodowy pocisk”)
Scenariusz częstszy na trasach szybkiego ruchu. Zostawiłeś na dachu zlodowaciałą skorupę. Wyjeżdżasz na obwodnicę, przyspieszasz do 90 km/h. Pęd powietrza podrywa taflę lodu, która odrywa się i leci w tył. Dla kierowcy jadącego za tobą to jak uderzenie cegłówką. Lód rozbija przednią szybę, niszczy maskę, a w skrajnych przypadkach może przebić szkło i zranić pasażerów. W takiej sytuacji jesteś sprawcą wypadku.
3000 złotych mandatu. Jak to możliwe?
Przejdźmy do finansów, bo to one działają na wyobraźnię najmocniej. W 2026 roku taryfikator mandatów jest bezwzględny.
- Wariant „Lajtowy”: Zatrzymuje cię patrol, bo śnieg zasłania tablice rejestracyjne i światła, a na dachu masz białą puchową kołderkę. Policjant uznaje to za wykroczenie przeciwko porządkowi. Mandat: do 500 zł i 6 punktów karnych.
- Wariant „Hard”: Podczas jazdy z twojego dachu spada bryła lodu i zmusza innego kierowcę do gwałtownego manewru (nawet jeśli nie doszło do zderzenia). Policjant kwalifikuje to jako „stworzenie zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym” (art. 86 Kodeksu wykroczeń). W tym momencie kwota mandatu szybuje w górę. Minimalna grzywna to często 1000 zł, a górna granica w postępowaniu mandatowym to 3000 złotych.
Do tego dochodzi 12 lub nawet 15 punktów karnych. Dla młodego kierowcy jeden nieodśnieżony dach może oznaczać pożegnanie z prawem jazdy.
Problem kierowców ciężarówek – „Bomba na naczepie”
Szczególną grupą ryzyka są kierowcy tirów i aut dostawczych. Na płaskiej powierzchni naczepy może zalegać nawet tona lodu i wody. Gdy taki kolos rusza, spadające tafle lodu są śmiertelnie niebezpieczne. W sieci pełno jest nagrań, na których lód z naczepy masakruje osobówki jadące z tyłu.
Kierowcy zawodowi skarżą się na brak infrastruktury (specjalnych ramp do odśnieżania na parkingach MOP), ale prawo jest nieugięte. Kierowca ma obowiązek przygotować pojazd do drogi. Jeśli nie ma rampy, musi radzić sobie drabiną. Mandaty dla „truckerów” za nieodśnieżoną naczepę są zazwyczaj z górnej półki widełek.
Ubezpieczenie? Możesz mieć problem
Warto wspomnieć o konsekwencjach ubezpieczeniowych. Jeśli lód z twojego dachu uszkodzi inne auto, szkoda zostanie pokryta z twojego OC. Oznacza to jednak utratę zniżek i wyższą składkę w kolejnym roku.
Gorzej, jeśli masz Autocasco (AC) i sam uszkodzisz swoje auto przez własne lenistwo (np. lód z dachu zsunie się na maskę i połamie wycieraczki, które porysują szybę). Ubezpieczyciel może uznać to za rażące niedbalstwo. W Ogólnych Warunkach Ubezpieczenia (OWU) często znajduje się zapis, że polisa nie obejmuje szkód powstałych w wyniku zaniedbania podstawowych obowiązków kierowcy. Jazda nieodśnieżonym autem definitywnie się do nich zalicza. Wtedy za naprawę zapłacisz z własnej kieszeni.
Nie zapomnij o tablicach i światłach!
Skupiając się na dachu, nie można pominąć detali. W warunkach chlapy pośniegowej, tylna tablica rejestracyjna i tylne światła brudzą się błyskawicznie. Przepisy wymagają, by tablice były czytelne, a światła widoczne.
Jazda z zaklejoną śniegiem tablicą to mandat 500 zł. Jazda z niewidocznymi światłami – 300 zł. Zsumujmy: nieodśnieżony dach (500-3000 zł) + brudne tablice (500 zł) + brudne światła (300 zł). Jeden poranny wyjazd może kosztować więcej niż wartość starego samochodu.
HCU – Co to oznacza dla Ciebie? Poradnik „Czysty Dach”
Zamiast ryzykować mandat i życie innych, wdróż te 4 proste zasady w zimowym sezonie 2026:
1. Kup porządną miotłę
Mała skrobaczka do szyb to za mało. Kup w markecie budowlanym zwykłą miotłę ze średnio-twardym włosiem (lub specjalną szczotkę samochodową na teleskopowym kiju). Dzięki niej zrzucisz śnieg z dachu SUV-a w 30 sekund, nie mocząc rękawiczek.
2. Wstań 10 minut wcześniej
To banał, ale kluczowy. Śnieg nie znika magicznie. Jeśli wiesz, że w nocy padało, ustaw budzik wcześniej. Pośpiech to najgorszy doradca. Odpal silnik, włącz ogrzewanie szyb i w tym czasie zrób rundkę wokół auta z miotłą.
3. Kolejność ma znaczenie
Zawsze zaczynaj odśnieżanie od dachu. Jeśli najpierw wyczyścisz szyby, a potem zrzucisz śnieg z dachu, będziesz musiał robić to dwa razy. Logika i grawitacja są po twojej stronie – pracuj z góry na dół.
4. Nie skrob na siłę lodu z lakieru
Jeśli na dachu masz przymarzniętą warstwę lodu, nie skrob jej ostrym plastikiem – porysujesz lakier. Usuń luźny śnieg, a resztę załatwi ogrzewanie wnętrza w trakcie pierwszych kilometrów (lód odspoi się od blachy). Ale pamiętaj – zanim wyjedziesz na drogę szybkiego ruchu, upewnij się, że tafla nie odleci!
Pamiętaj: Jesteś odpowiedzialny za każdy kawałek lodu, który odpada od twojego samochodu. Traktuj odśnieżanie dachu nie jak przykry obowiązek, ale jak element dbania o bezpieczeństwo własne i innych. 3000 złotych lepiej wydać na ferie niż na mandat.
Redaktor naczelny portalu. Absolwent Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Zawodowo interesuje się prawem i ekonomią.