Leżał przy kiosku, wyglądał jak chory. Chwilę później wyszło na jaw, kim naprawdę jest
Niecodzienne zdarzenie na Dolnym Mokotowie. W piątek rano przechodnie zauważyli mężczyznę leżącego na chodniku obok kiosku. Obok niego leżały kule ortopedyczne, a zaniepokojeni mieszkańcy sądzili, że potrzebuje pilnej pomocy medycznej. Szybko jednak okazało się, że sytuacja jest zupełnie inna, niż mogłoby się wydawać.

Fot. Warszawa w Pigułce
Zgłoszenie o „nieprzytomnym” mężczyźnie
Około godziny 10 strażnicy miejscy z II Oddziału Terenowego zostali wezwani na Dolny Mokotów. Zgłoszenie dotyczyło mężczyzny, który miał stracić przytomność. Gdy funkcjonariusze dotarli na miejsce, zastali 54-latka siedzącego na ziemi, z kulami u boku.
Zamiast objawów choroby strażnicy szybko zauważyli coś innego – od mężczyzny wyraźnie czuć było alkohol. Był zdezorientowany i nie potrafił powiedzieć, co się stało. Dla bezpieczeństwa wezwano pogotowie ratunkowe oraz powiadomiono policję.
Badanie ujawniło zaskakującą prawdę
Ratownicy medyczni po przebadaniu mężczyzny stwierdzili, że jego stan nie wymaga hospitalizacji – był po prostu nietrzeźwy. Funkcjonariusze przygotowywali się więc, by przewieźć go do Stołecznego Ośrodka dla Osób Nietrzeźwych. Wtedy policjanci sprawdzili jego dane w systemie.
Okazało się, że 54-latek nie tylko był pijany, ale też poszukiwany przez mokotowski wydział kryminalny. Na mężczyźnie ciążył nakaz doprowadzenia.
Zamiast do ośrodka – trafił prosto na komisariat
Zamiast do izby wytrzeźwień, mężczyzna został przekazany policjantom i przewieziony do Komendy Rejonowej Policji Warszawa II przy ulicy Malczewskiego. Tam miał dojść do siebie, zanim funkcjonariusze przystąpią do dalszych czynności.
Z pozoru zwykłe zgłoszenie, które skończyło się zatrzymaniem
Cała interwencja pokazuje, jak pozornie rutynowe wezwanie może zakończyć się w zaskakujący sposób. Dzięki czujności strażników miejskich i współpracy z policją, poszukiwany mężczyzna trafił w ręce funkcjonariuszy.
Jak podkreślają mundurowi, podobne przypadki zdarzają się coraz częściej – osoby poszukiwane próbują ukrywać się w dużych miastach, a ich zatrzymanie bywa dziełem przypadku.

Z zawodu językoznawca i tłumacz języka angielskiego. W redakcji od samego początku.