Licealistka z Warszawy chce uratować ukochanego żubra przed ostrzałem!

Kilka dni temu Polskę obiegł dramatyczny apel licealistki z Warszawy, wołający o pomoc w ocaleniu żubra Mruka. Maja od lat odwiedzała zagrodę w Kiermusach i bardzo związała się z tamtejszym stadem, a najbardziej właśnie z Mrukiem.  To dzięki niej cała Polska dowiedziała się o mającym się rozegrać dramacie zwierząt.

Fot. Ratujemyzwierzaki

„Sześć lat temu pierwszy raz pojechaliśmy do Kiermus. Gdy poszliśmy do ,,Ostoi żubra” i zobaczyłam Mruka, to była miłość od pierwszego wejrzenia. Patrzyłam na niego z podziwem i już wtedy wiedziałam, że będę go kochać do końca życia. Jednak nie było łatwo zdobyć jego zaufanie. Przychodziłam do niego tak często, jak tylko mogłam. On jednak zawsze trzymał się na dystans i wpatrywał się we mnie swoimi wielkimi oczami.

Tak naprawdę nasza przyjaźń zaczęła się wtedy, gdy postanowiłam, że nadam mu imię. Właściwie sam je sobie nadał. Zapytałam go pewnego dnia ,,Jak masz na imię?”. Nie oczekiwałam odpowiedzi. Natomiast on obrócił łeb i wydał z siebie głośny pomruk, który nie przypominał niczego, co dotychczas słyszałam. Nie potrafię dokładnie opisać tego dźwięku, ale to właśnie od tamtej pory Mruk stał się Mrukiem. Później, za każdym razem, gdy przyjeżdżaliśmy do Kiermus, pierwsze co robiłam, to szłam, by się z nim przywitać. W końcu nadszedł dzień, w którym po raz pierwszy Mruk podszedł do mnie i dał się pogłaskać. Trudno opisać to uczucie.

Wtedy wiedziałam, że już na zawsze będę za niego odpowiedzialna. To wielkie zwierzę zaufało mi na tyle, abym mogła go dotknąć. Teraz zawsze, gdy go wołam, podchodzi do siatki i wita się ze mną. Liże mnie, albo pcha łeb, prosząc o głaskanie. Często w pobliżu stoją dzieci z rodzicami. Mruk to dla nich wielka atrakcja. Podchodzą i gdy widzą, że go głaszczę, robią to samo. Mruk jest bardzo łagodny i cierpliwy. Nic więc dziwnego, że gdy mama powiedziała mi o artykule, który mówi o odstrzale Mruka, okropnie się przejęłam. Nie jest on bowiem dla mnie zwykłym żubrem. To mój przyjaciel, który sam nie mógłby się uratować. Musiałam więc wziąć sprawy w swoje ręce.” – pisze Maja.

„W Kiermusach koło Tykocina znajduje się prywatna hodowla żubrów, którą założono ponad 10 lat temu. Hodowca wystąpił o zgodę na odstrzał trzech z nich. Po publikacji tej informacji w mediach, która wywołała lawinę telefonów od prywatnych osób, wycofał się z tej decyzji. W wywiadzie, którego hodowca udzielił Gazecie Współczesnej, czytamy, że „żubr będzie żył. Sprawa jest już nieaktualna”. Po tych słowach osoby, którym los Mruka nie był obojętny, odetchnęły z ulgą.

Jednak dokumenty oraz działania, jakie podejmuje obecnie hodowca, przeczą złożonej przez niego deklaracji. Właściciel hodowli w Kiermusach podtrzymał wniosek do Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska o wydanie zezwolenia na odstępstwo od umyślnego zabicia 3 osobników, podyktowanego likwidacją hodowli żubrów i sprzedażą firmy. Wg dokumentów hodowlanych są nimi Katiusza, Katja oraz Powijak urodzony w 2008 roku. Powijak to właśnie Mruk, ulubieniec Mai. Generalny dyrektor ochrony środowiska wystąpił do podmiotów mogących przyjąć żubry, o złożenie deklaracji co do dania im domu. Dwie dziewczynki, Katiusza i Katja, znajdą dom w Dzikiej Zagrodzie w Jabłonowie, natomiast Powijak, zwany w mediach Mrukiem, który jest starym samcem, nie ma szansy na dołączenie do istniejącego stada.

Mruk może żyć, ale jego los leży w naszych rękach. Dlatego pilnie potrzebna jest pomoc w postawieniu wymaganej przepisami zagrody. We współpracy ze Stowarzyszeniem BENEK, które miało już pod bezpośrednią opieką żubra i zaoferowało ponowne przyjęcie pod swoje skrzydła tych pięknych zwierząt, podjęliśmy się walki o życie Mruka, na którego hodowca wydał wyrok śmierci. Jest miejsce, by wybudować Mrukowi bezpieczny dom i tym samym ocalić jego życie, ale potrzebne są środki, by to zrobić.

Wspólnie chcemy wybudować azyl dla żubrów, bo Mruk nie jest jedynym, który pilnie potrzebuje domu. W kolejce czekają już dwa kolejne żubry, tym razem młode samce, dla których też nie ma miejsca w hodowli.

Szacowany koszt postawienia jednej, półhektarowej zagrody to 53 tysiące złotych (ogrodzenie, wiaty, paśniki). Dla trzech zwierząt kwota się potraja. Potrzebne będą też środki na opłacenie specjalistycznego transportu. Prosimy, pomóżcie uratować Mruka i jego kolegów. Szansa jest jedna, drugiej nie będzie.” – pisze fundacja Centaurus:

LINK do zbiórki: https://www.ratujemyzwierzaki.pl/mruk

Capital Media S.C. ul. Grzybowska 87, 00-844 Warszawa
Kontakt z redakcją: [email protected]

Copyright © 2023 Niezależny portal warszawawpigulce.pl  ∗  Wydawca i właściciel: Capital Media S.C. ul. Grzybowska 87, 00-844 Warszawa
Kontakt z redakcją: [email protected]