Masz akt własności i klucze, a pójdziesz siedzieć. Wejście do własnego mieszkania to przestępstwo

Kupiłeś mieszkanie za oszczędności życia lub na kredyt, który będziesz spłacać przez 30 lat. Wynająłeś je, by rata „spłacała się sama”. Nagle najemca przestaje płacić. Telefon milczy, drzwi zamknięte. Co robisz? Instynkt podpowiada: „To moje mieszkanie, mam zapasowe klucze, wchodzę sprawdzić, co się dzieje”. STOP. W momencie, w którym przekręcasz klucz w zamku własnego lokalu przeciwko woli najemcy, stajesz się przestępcą. Polski Kodeks Karny w art. 193 stawia sprawę brutalnie jasno: naruszenie miru domowego dotyczy każdego, kto wdziera się do cudzego miejsca zamieszkania. Dla sądu i policji „cudze” oznacza w tym przypadku „wynajmowane”. Właściciel, który siłowo próbuje odzyskać swoją własność, ryzykuje rokiem więzienia, a dzicy lokatorzy zyskują potężną broń w sądzie.

Fot. Warszawa w Pigułce

To jeden z największych paradoksów polskiego prawa, który doprowadza właścicieli nieruchomości do szału i poczucia bezsilności. Prawo własności (święte w teorii) zderza się tutaj z prawem posiadania i ochrony miru domowego. W tym starciu, w trybie doraźnym, niemal zawsze wygrywa lokator – nawet ten, który od miesięcy nie zapłacił ani grosza, zdewastował lokal i zmienił zamki. Policja wezwana na miejsce interwencji przez przerażonego właściciela, często… wyprowadza właściciela w kajdankach, pouczając go o drodze sądowej (eksmisji), która trwa latami.

Czym jest „Mir Domowy”? To nie własność, to spokój

Artykuł 193 Kodeksu Karnego brzmi: „Kto wdziera się do cudzego domu, mieszkania, lokalu, pomieszczenia albo ogrodzonego terenu albo wbrew żądaniu osoby uprawnionej miejsca takiego nie opuszcza, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.”

Kluczowe jest tu zrozumienie słowa „osoba uprawniona”. Wbrew logice właściciela, w trakcie trwania umowy najmu (a nawet po jej wygaśnięciu, dopóki lokator fizycznie tam przebywa), osobą uprawnioną do decydowania o tym, kto wchodzi do środka, jest NAJEMCA. Przekazując klucze lokatorowi, właściciel dobrowolnie wyzbywa się części swoich praw – prawa do swobodnego korzystania z lokalu. Od tej chwili to najemca jest gospodarzem. Chroni go „mir domowy”, czyli prawo do nieskrępowanego, wolnego od ingerencji osób trzecich korzystania z mieszkania.

Zapasowe klucze: Narzędzie zbrodni

Wielu wynajmujących zachowuje komplet kluczy „na wszelki wypadek”. To zrozumiałe (awaria, pożar). Jednak użycie tych kluczy w celu:

  • Sprawdzenia czystości,
  • Upomnienia się o czynsz,
  • Wystawienia walizek lokatora za drzwi,

…jest traktowane jako wdarcie się. Sąd Najwyższy wielokrotnie orzekał, że „wdarcie się” nie musi oznaczać wyważenia drzwi łomem. Otwarcie drzwi oryginalnym kluczem, gdy lokator sobie tego nie życzy (lub nie ma go w domu), wypełnia znamiona przestępstwa. Jeśli wejdziesz pod nieobecność lokatora, a on ma w domu kamerkę (co jest coraz częstsze) – ma nagranie, z którym idzie prosto na komisariat.

Piekło właściciela: Lokator nie płaci, a ty nie możesz wejść

Najczarniejszy scenariusz, który rozgrywa się w tysiącach polskich bloków, wygląda tak: Lokator przestaje płacić. Wypowiadasz mu umowę. Termin mija, a on nie wychodzi. Z prawnego punktu widzenia, umowa wygasła, więc on zajmuje lokal bezprawnie. Logika podpowiada: „Skoro zajmuje bezprawnie, to nie ma tytułu prawnego, więc mogę wejść”. Błąd. Nawet dziki lokator, zajmujący lokal bez umowy, jest jego posiadaczem. Posiadanie jest stanem faktycznym podlegającym ochronie. Dopóki komornik (na podstawie wyroku sądu) go nie usunie, on tam „mieszka”. Właściciel, który wchodzi do środka, zmienia zamki, wynosi rzeczy lokatora na klatkę – popełnia samowolę i przestępstwo naruszenia miru.

Co gorsza, wchodzi tu kolejny paragraf – art. 191 § 1a Kodeksu Karnego (utrudnianie korzystania z lokalu), za który grozi już do 3 lat więzienia. Odcięcie prądu, zdejmowanie drzwi, wymiana zamków – to wszystko są metody, za które właściciele dostają wyroki skazujące, niszcząc sobie życie (karalność uniemożliwia pracę w wielu zawodach).

Kiedy właściciel MOŻE wejść? (Wyjątki są wąskie)

Czy to oznacza, że oddając klucze, tracisz kontrolę nad mieszkaniem całkowicie? Nie, ale twoje prawa są ściśle reglamentowane przez Ustawę o ochronie praw lokatorów.

Możesz wejść do wynajętego mieszkania tylko w dwóch sytuacjach:

Awaria wywołująca szkodę (Art. 10 ustawy): Jeśli z mieszkania cieknie woda i zalewa sąsiadów, ulatnia się gaz lub wybuchł pożar – masz prawo wejść (nawet wyważając drzwi), by ratować mienie. Ale uwaga! Jeśli lokatora nie ma, musisz wejść w asyście policji lub straży miejskiej i zabezpieczyć lokal po wyjściu.

Przegląd okresowy (Art. 10 ust. 3): Masz prawo dokonać przeglądu stanu lokalu i wyposażenia. ALE – tylko po wcześniejszym ustaleniu terminu z lokatorem. Nie możesz przyjść z zaskoczenia. Jeśli lokator uporczywie odmawia terminu – pozostaje ci… pozew do sądu o nakazanie udostępnienia lokalu.

Eksmisja „na własną rękę” to samobójstwo prawne

W internecie pełno jest rad typu: „Wyczekaj aż wyjdzie po bułki, wejdź, wymień zamki i nie wpuszczaj”. To najgorsza możliwa rada. Jeśli to zrobisz, lokator wzywa policję. Pokazuje funkcjonariuszom umowę (nawet starą) i swoje rzeczy w środku (szczoteczkę do zębów, ubrania). Policja ma obowiązek przywrócić „stan posiadania”. Funkcjonariusze mogą nakazać ci otworzyć drzwi i wpuścić go z powrotem. Jeśli tego nie zrobisz, lokator wnosi do sądu cywilnego pozew o przywrócenie posiadania (który wygra błyskawicznie) oraz zawiadomienie do prokuratury o naruszenie miru.

Działania firm „negocjacyjnych” czy „eksmisyjnych”, które polegają na dokwaterowaniu „karków” do mieszkania, balansują na granicy prawa. Często kończą się one zarzutami o stalking lub groźby karalne.

Co to oznacza dla ciebie? Zabezpiecz się PRZED, a nie PO

Jako właściciel jesteś na słabszej pozycji w starciu z nieuczciwym najemcą. Musisz być sprytniejszy przed podpisaniem umowy.

1. Tylko Najem Okazjonalny

To jedyna skuteczna tarcza. Umowa najmu okazjonalnego (podpisana u notariusza) zawiera oświadczenie najemcy o dobrowolnym poddaniu się egzekucji i wskazanie adresu, do którego się wyprowadzi. Dzięki temu, w razie problemów, omijasz wieloletni proces sądowy o eksmisję. Idziesz prosto do sądu po klauzulę wykonalności (trwa to kilka tygodni) i od razu do komornika. To jedyna legalna droga na szybkie usunięcie lokatora, bez ryzyka, że to ty pójdziesz siedzieć za naruszenie miru.

2. Precyzyjne zapisy o wizytacjach

Wpisz w umowę (zwykłą też) harmonogram wizyt kontrolnych. Np. „Właściciel ma prawo do wizytacji lokalu raz w miesiącu, w pierwszy poniedziałek miesiąca, w godzinach 18:00-20:00”. Podpisując umowę, lokator wyraża na to zgodę. To ułatwia sprawę, choć siłowe wejście nadal jest ryzykowne.

3. Nie używaj zapasowych kluczy „po cichu”

Nigdy nie wchodź do mieszkania pod nieobecność lokatora, by „tylko sprawdzić”. Jeśli nic się nie dzieje (nie ma awarii), jest to przestępstwo. Jeden nierozważny ruch może zmienić cię z ofiary oszusta w oskarżonego w procesie karnym.

Własność to potężne prawo, ale „mir domowy” to prawo człowieka do intymności. W polskim systemie, dopóki sąd nie powie inaczej, dom jest azylem tego, kto w nim śpi – nawet jeśli nie płaci za ten przywilej ani grosza.

Obserwuj nas w Google News
Obserwuj
Capital Media S.C. ul. Grzybowska 87, 00-844 Warszawa
Kontakt z redakcją: Kontakt@warszawawpigulce.pl

Copyright © 2023 Niezależny portal warszawawpigulce.pl  ∗  Wydawca i właściciel: Capital Media S.C. ul. Grzybowska 87, 00-844 Warszawa
Kontakt z redakcją: Kontakt@warszawawpigulce.pl