Milknie głos świąt. Zmarł Chris Rea, twórca ponadczasowego „Driving Home for Christmas”

Świat muzyki żegna jednego z najbardziej charakterystycznych artystów brytyjskiej sceny. Chris Rea nie żyje. Autor kultowego przeboju „Driving Home for Christmas” zmarł w wieku 74 lat. Informację o jego śmierci przekazała redakcja BBC, powołując się na oficjalne stanowisko rodziny muzyka.

Autorstwa Andrzej Barabasz (Chepry) – Praca własna, CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=18290699

Jak poinformował rzecznik bliskich artysty, Chris Rea odszedł spokojnie w szpitalu po krótkiej chorobie. W ostatnich chwilach towarzyszyła mu rodzina. Wiadomość ta poruszyła fanów na całym świecie, zwłaszcza że jego twórczość od dekad towarzyszy milionom ludzi, szczególnie w okresie świątecznym.

Chris Rea był artystą, którego styl trudno było pomylić z kimkolwiek innym. Charakterystyczny, chropowaty głos, bluesowe brzmienia i refleksyjne teksty sprawiły, że szybko zyskał rozpoznawalność i wierne grono słuchaczy. Choć największą popularność przyniósł mu świąteczny klasyk „Driving Home for Christmas”, jego dorobek był znacznie bogatszy i wykraczał daleko poza jeden utwór.

W trakcie wieloletniej kariery nagrał 25 albumów studyjnych, a wiele z jego piosenek na stałe zapisało się w historii muzyki popularnej. Utwory takie jak „The Road to Hell”, „On the Beach” czy „Fool (If You Think It’s Over)” stały się hymnami kolejnych pokoleń słuchaczy i do dziś regularnie pojawiają się w rozgłośniach radiowych na całym świecie.

Muzyka była obecna w jego życiu od najmłodszych lat, ale droga do sukcesu nie była łatwa. Rea długo szukał własnego brzmienia, konsekwentnie podążając w stronę bluesa i rocka, nawet wtedy, gdy trendy rynkowe skręcały w zupełnie inną stronę. Ta konsekwencja sprawiła jednak, że jego twórczość zachowała autentyczność i ponadczasowy charakter.

Prywatnie Chris Rea był człowiekiem bardzo rodzinnym. Przez wiele lat pozostawał w związku małżeńskim z Joan Lesley, z którą doczekał się dwóch córek. Mimo popularności stronił od medialnego rozgłosu i rzadko opowiadał o życiu prywatnym, skupiając się przede wszystkim na muzyce.

Ostatnie dekady jego życia naznaczone były poważnymi problemami zdrowotnymi. W 2000 roku zdiagnozowano u niego raka trzustki, co wymagało rozległej operacji i długiego leczenia. Wcześniej zmagał się także z chorobami układu pokarmowego, a w 2016 roku przeszedł udar. Mimo tych doświadczeń przez długi czas starał się pozostać aktywny artystycznie.

W pamięci fanów zapisał się również dramatyczny moment z końca 2017 roku, kiedy podczas koncertu w Oxfordzie zasłabł na scenie. Wydarzenie to doprowadziło do odwołania dalszej części trasy koncertowej i było dla wielu sygnałem, że stan zdrowia artysty jest poważny.

Co to oznacza dla fanów
Odejście Chrisa Rei to koniec pewnej epoki w muzyce. Jego utwory pozostaną jednak żywe, szczególnie „Driving Home for Christmas”, które co roku wraca na playlisty i do domów słuchaczy, niosąc ze sobą nostalgię, spokój i ciepło. Choć artysty nie ma już wśród nas, jego muzyka wciąż będzie towarzyszyć kolejnym pokoleniom, przypominając o drodze, emocjach i chwilach, które potrafił zamknąć w kilku prostych, ale poruszających dźwiękach.

Obserwuj nas w Google News
Obserwuj
Capital Media S.C. ul. Grzybowska 87, 00-844 Warszawa
Kontakt z redakcją: Kontakt@warszawawpigulce.pl

Copyright © 2023 Niezależny portal warszawawpigulce.pl  ∗  Wydawca i właściciel: Capital Media S.C. ul. Grzybowska 87, 00-844 Warszawa
Kontakt z redakcją: Kontakt@warszawawpigulce.pl