Niebezpieczna sytuacja z psem! Mężczyzna szuka świadków. Chce zgłosić sprawę na policję
Wiele osób posiadających psa potwierdzi, że spacery ze swoim pupilem bywają bardzo stresujące. Zwłaszcza, gdy spotkamy innego czworonoga i właściciela, którzy w razie konfliktu nie współpracują.
Fot. Pixabay
„Poszukiwani świadkowie zdarzenia!
W piątek 2/12/2022 o godzinie 16:15 znajdowałem się na skrzyżowaniu Poligonowej z Międzyborską z moim psem 4 letnią suczką Jackiem Russellem. Na przeciwko nas stał 60 letni krępy facet z młodym psem w typie wilka. Gdy się mijaliśmy na chodniku (dzieliło nas max 1 metr) moja suczka będąca na smyczy zaczęła szczekać na jego zwierzę. Właściciel krzyknął w moim kierunku bym zabrał psa, bo w przeciwnym wypadku, on spuści swojego ze smyczy. Po chwili wykonał to, co przed momentem oznajmił.
Pies zaatakował moją małą. Błyskawicznie udało mi się zabrać ją na ręce i odwrócić się od napastnika, który od tego momentu zaczął na mnie skakać (odwracałem się cały czas tyłem). Moje nawoływania długo nie przynosiły skutku. Mężczyzna pozostawał beznamiętnie obojętny, podczas, gdy pies cały czas nas atakował.
Wreszcie, gdy krzyknąłem, że zawołam policję, facet złapał swojego psa i oddalił się krzycząc, że mój musi mieć kaganiec. Psy na smyczy nie muszą mieć kagańca! Szczekanie jest częstą reakcją na drugiego czworonoga. To była sytuacja, która nie wymagała tak prymitywnej eskalacji. Zaznaczam, że z mojej strony sprawa do momentu ataku pozostawała pod całkowitą kontrolą.Trzymałem moją sukę na smyczy w odległości 30cm ode mnie i planowałem dynamicznie ich ominąć.
Uważajcie na tego faceta. Możliwe, że jego zachowanie sprowokowanej jest nieciekawymi doświadczeniami, ale nic nie usprawiedliwia takiej postawy.
Szukam świadków. Chcę zgłosić sprawę na policję.” – czytamy w ogłoszeniu.
Z zawodu językoznawca i tłumacz języka angielskiego. W redakcji od samego początku. Kocha koty i Warszawę.