Nietypowa metoda oszustów! Do ataków wykorzystują portale randkowe
Aplikacje randkowe od swojego pojawienia zyskały na olbrzymiej popularności, którą zwłaszcza mogliśmy zaobserwować w okresie pandemii. Użytkownicy cenią sobie w nich wygodę oraz możliwość poznania potencjalnych partnerów lub partnerki z wielu części Polski, a często nawet całego globu. Jednak niedawno aplikacje te przykuły uwagę również oszustów internetowych
Aplikacje randkowe zyskały gigantyczną popularność na niemalże całym świecie. Jak wynika z danych Business od Apps, w zeszłym roku aktywnie korzystało z nich aż 350 milionów użytkowników. Na podium znajduje się wszystkim znany już Tinder, natomiast na drugim miejscu plasują się Bumble oraz Hinge.
W Polsce działa również wiele innych aplikacji randkowych, takich jako chociażby Badoo, a także wiele dedykowanych konkretnym grupom społecznym, przykładowo osobom LGBT lub osobom wyznania katolickiego. Zgodnie z danymi Mediapanelu, w Polsce aplikacji randkowych używa 6 mln osób miesięcznie, a według raportu „Miłość w czasach Digital”, co trzeci użytkownik poznał bliską sobie osobę przez internet, a 86 proc. respondentów w wieku 18-43 lat zna parę, która poznała się w ten sposób.
Przy zakładaniu konta aplikacje zachęcają do dokładnego uzupełnienia profilu i podania poufnych danych takich jak wiek, religia, pochodzenie, poglądy polityczne, waga czy doświadczenia seksualne. Zwykle użytkownicy są proszeni również o dodanie swoich aktualnych zdjęć, co ma pomóc w lepszym dopasowaniu potencjalnych partnerów.
Niestety również na tym polu intensywnie działają cyberprzestępcy. Badacze z belgijskiego Uniwersytetu KU Leuven przeanalizowali 15 najpopularniejszych aplikacji randkowych, a ich wyniki zaprezentowane na konferencji Black Hat USA są niepokojące. Jak podano, podczas badań wykryto niemal 100 błędów w interfejsach API niektórych aplikacji randkowych.
Te natomiast pozwalają na dostęp do wrażliwych danych, które użytkownicy zgodzili się udostępnić z uwagi na chęć znalezienia swojej drugiej połówki. Jak wyjaśnia Kamil Sadkowski, analityk laboratorium antywirusowego ESET, dane te nie są widoczne dla zwykłych użytkowników, jednak hakerzy mogą pozyskać je bez większego wysiłku. Dodaje, że mogą one posłużyć cyberprzestępcom do stalkowania, szantażowania lub uzyskiwania kolejnych wrażliwych informacji na temat potencjalnych ofiar. Taka wiedza natomiast może być początkiem kolejnych przestępstw.
Ponadto aplikacje randkowe wymuszają włączenie udostępniania lokalizacji, argumentując, że pomaga to w znalezieniu partnera w okolicy. Należy zauważyć, że hakerzy potrafią ustalić dokładną lokalizację użytkownika dzięki metodzie trilateracji znaną geodetom. To również pozwala przestępcom na pozyskanie informacji o ofierze, które później mogą zostać wykorzystane w różnych celach. Niebezpieczne jest również zjawisko stalkingu, z którym boryka się coraz więcej osób prześladowanych przez natrętne i potencjalnie niebezpieczne osoby.
Należy zatem zakładając profil dokładnie zastanowić się, jakie informacje warto podać podczas uzupełniania profilu. Należy również ograniczyć aplikację do udostępniania jedynie przybliżonej lokalizacji. Dzięki takim działaniom przestępcy chcący zaatakować lub śledzić ofiarę, nie będą w stanie uzyskać więcej danych.
Mam 28 lat i mieszkam w Warszawie od urodzenia.