Nowe przepisy w Polsce. Nie spełnisz tego wymogu? Zapłacisz słono! Polacy pod presją nowych przepisów
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji zaprezentowało nowe przepisy, które wpłyną na bezpieczeństwo wszystkich obywateli. Od 23 grudnia 2024 roku żaden nowy dom ani mieszkanie nie zostaną oddane do użytku bez zamontowanych czujników dymu i tlenku węgla. Właściciele już istniejących budynków otrzymali kilka lat na dostosowanie się – termin końcowy to 1 stycznia 2030 roku.

Fot. Warszawa w Pigułce
Zabójca bez zapachu i koloru
Tlenek węgla, znany jako czad, jest jednym z najniebezpieczniejszych zagrożeń domowych. Nie da się go zauważyć – nie ma zapachu, smaku ani barwy, a powstaje przy spalaniu węgla, drewna czy gazu. Szczególnie niebezpieczny jest w sezonie grzewczym – co roku dochodzi przez niego do tragedii. Największym zagrożeniem są nocne zatrucia, gdy śpiący domownicy nie mają szans się obudzić i wezwać pomocy. Nawet niewielkie dawki wdychanego czadu mogą trwale uszkodzić mózg lub doprowadzić do śmierci.
Kogo obejmą przepisy i od kiedy?
Jako pierwsi z obowiązkiem montażu urządzeń zmierzą się deweloperzy i inwestorzy – wszystkie nieruchomości, które zostaną oddane po 23 grudnia 2024 roku, muszą mieć zainstalowane certyfikowane czujniki. Dla starszych budynków przewidziano dłuższy okres przejściowy – do 1 stycznia 2030 roku.
Inne terminy obowiązują obiekty noclegowe – właściciele hoteli, pensjonatów czy hosteli muszą wyposażyć je w czujniki do 30 czerwca 2026 r. Chodzi o bezpieczeństwo gości, którzy często nie znają układu budynku ani dróg ewakuacyjnych.
Jakie czujniki będą wymagane?
Nowe przepisy nie ograniczają się jedynie do nakazu instalacji. Określają też, jakie parametry muszą spełniać detektory. Czujniki dymu powinny być zgodne z normą PN-EN 14604, a urządzenia wykrywające tlenek węgla – z PN-EN 50291-1. To gwarantuje ich skuteczność i niezawodność w sytuacjach zagrożenia.
Ile to będzie kosztować?
Podstawowy czujnik to wydatek od 100 zł, ale bardziej zaawansowane modele – z Wi-Fi czy integracją ze smart home – kosztują nawet 500 zł. Średnio jedna rodzina będzie musiała przeznaczyć kilkaset złotych. To spory koszt, ale w porównaniu z utratą zdrowia lub życia – niewielki.
Kary będą dotkliwe
Osoby, które nie zainstalują urządzeń na czas, muszą liczyć się z karą – od 500 do 5000 zł. Wysokość mandatu będzie zależeć od skali naruszenia i typu budynku. Najwyższe grzywny mogą dotyczyć właścicieli bloków mieszkalnych, gdzie zagrożenie obejmuje wiele osób.
Statystyki są bezlitosne
Każdego roku dochodzi do setek zatruć czadem i tragicznych pożarów. Analizy jasno pokazują, że większość tych wypadków ma miejsce nocą i w domach bez czujników. Kraje, które wcześniej wprowadziły podobne obowiązki, odnotowały znaczący spadek liczby zgonów. Polska chce pójść tą samą drogą.
Kto będzie kontrolował i kto zapłaci?
Kontrolą wdrożenia przepisów zajmą się m.in. strażacy, inspektorzy budowlani i kominiarze. Ci ostatni będą sprawdzać obecność i sprawność czujników podczas corocznych przeglądów kominowych.
Właściciel mieszkania ponosi odpowiedzialność za montaż – nie najemca. Oznacza to, że nawet wynajmowane mieszkania będą musiały być odpowiednio zabezpieczone. Może to przełożyć się na niewielki wzrost czynszów, ale też zwiększy atrakcyjność i bezpieczeństwo lokalu.

Z zawodu językoznawca i tłumacz języka angielskiego. W redakcji od samego początku.