Nowy zakaz czy stary problem? Politycy znów dzielą opinię publiczną. Tym razem chodzi o szkoły!
Temat wzbudza emocje i wraca regularnie, szczególnie gdy dotyczy dzieci, szkół i nowych technologii. Dla jednych to konieczność, dla innych niepotrzebne zamieszanie. Spór wykracza jednak poza szkolne korytarze i sięga głębiej – do naszych codziennych nawyków, relacji i oczekiwań wobec kolejnego pokolenia.

Fot. Warszawa w Pigułce
Hołownia chce zakazu, Nowacka studzi emocje
Pomysł zakazu używania smartfonów w szkołach podstawowych powraca – tym razem za sprawą marszałka Sejmu Szymona Hołowni, który publicznie opowiada się za wprowadzeniem takiego ograniczenia. Jego zdaniem, telefon w rękach dziecka może być nie tylko źródłem wiedzy, ale też niebezpiecznym narzędziem, które utrudnia rozwój społeczny i emocjonalny.
– Z jakichś powodów zbanowaliśmy alkohol, narkotyki i noże w szkołach. Smartfon może być równie niebezpieczny – stwierdził Hołownia podczas sejmowego spotkania poświęconego temu tematowi.
Minister edukacji: problem jest gdzie indziej
Na postulat Hołowni zareagowała minister edukacji Barbara Nowacka, która zwróciła uwagę, że w praktyce zakazy już funkcjonują – i to skutecznie. Jak poinformowała w TVN24, 60 proc. szkół podstawowych w Polsce ma już wewnętrzne regulaminy ograniczające używanie smartfonów. Kluczowe – jak zaznaczyła – jest porozumienie między rodzicami, nauczycielami i samymi uczniami.
– To się bardzo sprawdza – powiedziała. – Ale problem pojawia się później, bo dzieci nadrabiają czas ekranowy w domach.
Smartfony nie tylko w plecaku
Nowacka podkreśliła, że uzależnienie od telefonów to problem społeczny, a nie tylko szkolny. – Robienie sobie selfie w niebezpiecznych miejscach, ciągłe wpatrywanie się w ekran – to dotyczy nie tylko młodzieży, ale i dorosłych – mówiła. Jej zdaniem, to właśnie brak konsekwencji w zachowaniu dorosłych sprawia, że zakazy w szkołach nie rozwiązują całości problemu.
– Uzależniony od telefonu dorosły nie jest wiarygodny dla młodego człowieka – zaznaczyła szefowa MEN.
Zakaz czy edukacja?
Ministerstwo stawia raczej na edukację cyfrową i świadome korzystanie z technologii, niż odgórne zakazy. Nowacka podkreśliła, że należy uczyć dzieci „higieny cyfrowej”, a nie tylko odbierać im dostęp do urządzeń. To podejście – jak wynika z badań – przynosi lepsze efekty w dłuższej perspektywie.

Kocham Warszawę, podróże i gastronomię i to właśnie o nich najczęściej piszę.