Porozumienie z górnikami zawarte. Jak zwykle zapłaci Warszawa
Mimo nieco przewrotnego tytułu sprecyzujmy: zapłacą wszyscy, a Warszawa w szczególności – jako najludniejsze polskie miasto, w którym mają siedziby największe spółki w kraju.
Z podatników robi się „jaja”. Premier Kopacz mówi, że po tym porozumieniu wszyscy będziemy mogli obejrzeć spokojnie narciarskie skoki. SKOKI?! W skokach to ja mam kredyt. Mam też dwójkę dzieci i nikt, powtarzam NIKT ani rząd, ani premier Kopacz ani Skarb Państwa na nich nie zarobi ani nie dołoży. Nikt nie użala się nad tym, że stracę pracę i nie będę miał za co spłacić długów i nie opłacę rachunków. Mimo to nie wychodzę na ulicę, nie palę opon i nie obrażam ludzi. Nie robię protestów, nie szydzę z pracowników umysłowych i nie grożę rządzącym. Nikt nie powie mi też: wracaj na wieś, bo moja wieś jest tutaj. Tutaj na cmentarzach Bródnowskim i Powązkowskim mam rodzinę. Tu leżą moi dziadkowie i pradziadkowie, moi przyjaciele i przodkowie. Nie mam gdzie wrócić. Tu jest mój dom, tutaj żyję i zarabiam.
Nie znamy nawet dokładnych szczegółów porozumienia, a w szczególności jednego, drobnego szczegółu: kto za to wszystko zapłaci? Polski węgiel, jako drogi leży na hałdach i leżał nadal będzie. W każdym normalnym kraju nierentowne spółki się zamyka. Ale spokojnie w końcu żyjemy w Polsce – najbogatszym kraju Europy. Podsumowując słowa premier Kopacz: mamy sukces. Sukces mają górnicy, bo nie stracą pracy. Rząd, bo ma święty spokój. Za ten sukces płacimy my. Dobranoc Warszawo.
Redaktor naczelny portalu. Absolwent Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego.