Przez ten jeden, zapomniany przepis Urząd Skarbowy może zapukać do Twoich drzwi. Wystarczy jedna sprzedana w sieci rzecz
Wszyscy mówią o dyrektywie DAC7, raportowaniu przez platformy sprzedażowe i limitach transakcji. Tymczasem w polskim prawie podatkowym od lat istnieje „cichy przepis”, o którym większość sprzedających na Vinted, OLX czy Allegro Lokalnie nie ma pojęcia. Myślisz, że jeśli sprzedasz mniej niż 30 rzeczy w roku, jesteś bezpieczny? Błąd. Wystarczy jedna transakcja wykonana w niewłaściwym czasie, by narazić się na kłopoty. Czy wiesz, jak liczyć kluczowy termin sześciu miesięcy?

Fot. Shutterstock
Internet huczy od poradników i newsów dotyczących tego, kiedy platformy takie jak Vinted czy OLX „doniosą” na nas do Skarbówki. Użytkownicy liczą sprzedane przedmioty, pilnują kwoty 2000 euro i żyją w przekonaniu, że dopóki nie wpadną w ramy dyrektywy DAC7, są dla fiskusa niewidzialni. To jedno z najbardziej niebezpiecznych złudzeń tego roku. Stare przepisy również obowiązują, a są one bardzo jasne. Jeśli myślisz, że sprzedaż nietrafionego prezentu czy elektroniki chwilę po zakupie to Twoja prywatna sprawa – musimy Cię wyprowadzić z błędu.
Pułapka „szybkiego zysku” – na czym polega problem?
Wyobraź sobie sytuację: kupujesz limitowane buty sportowe (tzw. drop) albo najnowszą konsolę do gier. Po dwóch miesiącach stwierdzasz, że jednak ich nie potrzebujesz, albo – co częste w przypadku dóbr luksusowych – ich wartość rynkowa wzrosła. Sprzedajesz przedmiot z zyskiem. Nie prowadzisz firmy, to była jednorazowa akcja. Czy musisz zapłacić podatek?
Większość Polaków odpowie: „Nie, przecież to moja prywatna rzecz, a nie sklep”. I tu właśnie urzędnicy skarbowi zacierają ręce. Zgodnie z art. 10 ust. 1 pkt 8 ustawy o PIT, odpłatne zbycie rzeczy ruchomych jest źródłem przychodu, jeśli następuje przed upływem pół roku, licząc od końca miesiąca, w którym nastąpiło nabycie. I tu uwaga! Nie jest to 6 miesięcy kalendarzowych o czym za chwilę.
Przepis ten jest bezlitosny w swojej prostocie. Nie ma tu „kwoty wolnej” znanej z działalności nierejestrowanej (gdzie limitem jest 75% minimalnego wynagrodzenia). Jeśli kupiłeś coś za 1000 zł, a po miesiącu sprzedałeś za 1200 zł – zarobiłeś 200 zł. I od tych 200 zł fiskus chce swoją dolę.
Magia dat – jak prawidłowo liczyć termin 6 miesięcy?
Tu dochodzimy do detalu, na którym „wykłada się” najwięcej podatników podczas kontroli. Wielu osobom wydaje się, że pół roku to po prostu 6 miesięcy kalendarzowych od daty na paragonie. Nic bardziej mylnego.
Ustawodawca wprowadził specyficzny mechanizm liczenia tego terminu. Okres sześciu miesięcy liczymy od końca miesiąca, w którym nastąpił zakup. Zobaczmy to na przykładzie:
- Kupiłeś telefon 2 stycznia.
- Koniec miesiąca zakupu to 31 stycznia.
- Termin półroczny zaczyna biec od 1 lutego.
- Możesz sprzedać telefon bez podatku (nawet z zyskiem!) dopiero po upływie 6 miesięcy od 1 lutego, czyli od 1 sierpnia.
Jeśli sprzedasz go w lipcu – nawet 30 lipca – i osiągniesz zysk, wpadasz w obowiązek podatkowy. Sprzedaż 2 stycznia (zakup) a sprzedaż 1 sierpnia (bezpieczny termin) dzieli w praktyce prawie 7 miesięcy, a nie 6. Ten niuans prawny jest nagminnie ignorowany, a w przypadku kontroli – nie do obronienia.
Zysk vs. Przychód – kiedy musisz płacić?
Warto uspokoić w tym miejscu osoby, które po prostu „wietrzą szafy”. Kluczem do opodatkowania w tym trybie jest wystąpienie dochodu. Dochód to różnica między przychodem (ceną sprzedaży) a kosztem uzyskania przychodu (ceną zakupu).
Scenariusz A: Kupiłeś rower za 2000 zł w marcu. W maju sprzedajesz go za 1500 zł. Jesteś 500 zł „na minusie”. W tym przypadku nie powstaje dochód do opodatkowania, ponieważ sprzedałeś rzecz taniej niż ją nabyłeś. Nie płacisz podatku, ale… technicznie rzecz biorąc, transakcja miała miejsce przed upływem pół roku.
Scenariusz B: Kupiłeś zestaw klocków LEGO za 800 zł w promocji w listopadzie. W grudniu (przed świętami) ten zestaw jest unikatem i sprzedajesz go na Allegro za 1200 zł. Zarobiłeś 400 zł. Ponieważ od zakupu nie minęło pół roku (liczone od końca listopada), te 400 zł stanowi Twój dochód, który musisz wykazać w rocznym zeznaniu PIT.
Dyrektywa DAC7 a rzeczywistość – dlaczego teraz jest to groźniejsze?
Wróćmy do dyrektywy DAC7. Dlaczego ten stary przepis o „pół roku” stał się nagle tak istotny? Ponieważ wcześniej Urząd Skarbowy nie miał narzędzi, by masowo wyłapywać takie drobne transakcje. Sprzedaż konsoli z zyskiem na OLX była praktycznie niewykrywalna, chyba że ktoś „życzliwy” złożył donos.
Teraz sytuacja się zmieniła. Platformy mają obowiązek raportować użytkowników, którzy przekroczą limity (30 transakcji lub 2000 euro). Jeśli Twoje dane trafią do Krajowej Administracji Skarbowej, systemy analityczne mogą (choć nie muszą) prześwietlić Twoją historię.
System może zadać proste pytanie: „Obywatel X sprzedał 5 przedmiotów o dużej wartości. Skąd je miał? Kiedy je kupił?”. Jeśli okaże się, że handlujesz towarem „świeżym”, kupionym chwilę wcześniej, i robisz to z zyskiem – masz problem. DAC7 jest jak reflektor, który oświetla ciemny pokój. Przepis o 6 miesiącach to pułapka na myszy, która stała w tym pokoju od zawsze. Teraz po prostu łatwiej w nią wpaść, bo jest jasno.
Działalność gospodarcza a sprzedaż prywatna – cienka czerwona linia
Jeszcze większe ryzyko pojawia się, gdy takich transakcji „przed upływem pół roku” jest więcej. Jeśli regularnie kupujesz rzeczy (nawet używane), by sprzedać je drożej po kilku tygodniach, Urząd Skarbowy może uznać, że wcale nie dokonujesz „odpłatnego zbycia rzeczy” jako osoba prywatna, ale prowadzisz niezarejestrowaną działalność gospodarczą.
Wtedy konsekwencje są znacznie poważniejsze. Nie chodzi tylko o podatek dochodowy (PIT). W grę wchodzi:
- Zaległe składki ZUS wraz z odsetkami.
- Zaległy podatek VAT (jeśli obroty były wysokie lub sprzedawałeś towary objęte obowiązkowym VAT-em, jak np. biżuteria czy części samochodowe).
- Kary za brak kasy fiskalnej.
Granica między „sprytnym zarabianiem na okazjach” a prowadzeniem biznesu jest płynna, a sądy administracyjne w Polsce często stają po stronie fiskusa, oceniając tzw. zorganizowany i ciągły charakter działań.
Jak rozliczyć taką sprzedaż i spać spokojnie?
Jeśli zdarzyło Ci się sprzedać coś z zyskiem przed upływem terminu 6 miesięcy, nie musisz panikować, ale musisz dopełnić formalności. Takiego dochodu nie zgłaszasz w trakcie roku. Rozliczasz go dopiero w rocznym zeznaniu podatkowym PIT-36 (uwaga: nie w standardowym PIT-37, który wypełnia większość pracowników etatowych!).
W formularzu PIT-36 szukasz rubryki „Inne źródła” i tam wpisujesz:
- Przychód (kwota, za którą sprzedałeś przedmiot).
- Koszty uzyskania przychodu (kwota, za którą go kupiłeś – musisz mieć dowód zakupu!).
- Dochód (różnica).
Od tej kwoty zapłacisz podatek na zasadach ogólnych (12% lub 32%, w zależności od Twoich innych dochodów). To legalizuje transakcję i zamyka temat ewentualnej kontroli.
Co to oznacza dla Twojego portfela?
To kluczowy moment na audyt swoich internetowych aktywności. Jeśli traktujesz portale aukcyjne jako sposób na „dorobienie” poprzez szybki obrót towarem, stąpasz po cienkim lodzie.
Co musisz zrobić już teraz?
- Sprawdź daty: Zanim wystawisz coś wartościowego na sprzedaż, znajdź dowód zakupu. Sprawdź, czy minęło pełne 6 miesięcy od końca miesiąca zakupu.
- Zachowuj paragony: Nawet jeśli kupujesz rzeczy używane z myślą o odsprzedaży, musisz mieć dowód poniesienia kosztu. Bez tego fiskus uzna, że cały przychód ze sprzedaży jest Twoim dochodem (koszt = 0 zł) i zapłacisz podatek od całej kwoty!
- Uważaj na inflację: Wzrost cen sprawia, że nawet używane rzeczy mogą być warte więcej niż w dniu zakupu (np. samochody, elektronika, markowe meble). Sprzedaż ich „za szybko” generuje obowiązek podatkowy.
Pamiętaj, ignorancja nie jest linią obrony. W dobie cyfryzacji Skarbówki, tłumaczenie „nie wiedziałem” jest najprostszą drogą do mandatu karnego skarbowego. Czasem lepiej poczekać ze sprzedażą te kilka dodatkowych tygodni, niż ryzykować konfrontację z urzędem za kilkaset złotych zysku.
Redaktor naczelny portalu. Absolwent Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Zawodowo interesuje się prawem i ekonomią.