Śmierć czyha na chodniku
Wraz z wiosną rozpoczął się sezon na jednoślady, jak i na spacery.
Niestety ciężko jest pogodzić ruch pieszych, rowerzystów i hulajnóg na chodniku. Niestety już doszło do pierwszych tragedii.
Osobom dorosłym nie wolno zgodnie z prawem jechać chodnikiem (poza wyjątkowymi okolicznościami, np. fatalną pogodą). Z jezdni przeganiają ich jednak kierowcy samochodów, a nie wszędzie można dojechać ścieżką rowerową.
Władze niektórych miast, w tym Warszawy, prowadzą wspólnie ze Strażą Miejską specjane akcje edukacyjne, mające uświadomić prowadzącym jednoślady ich prawa.
Wśród rowerzystów dużo jest bowiem osób, które dopiero rozpoczynają swoją przygodę z tym środkiem lokomocji (nie rzadko korzystając np. z systemu rowerów miejskich), a dochodzi do nich też coraz więcej osób poruszających się na hulajnogach, w tym elektrycznych, których sieci też tworzone są w polskich miastach.
Niestety jak ciężko jest pogodzić wszystkich użytkowników z zasadami bezpipeczeństwa okazało się niedawno w Warszawie przy rondzie Waszyngtona na Pradze Południe.
Jadący chodnikiem rowerzysta potrącił pieszą, która w wyniku tego zderzenia zmarła w szpitalu. Teraz mężczyźnie grozi za to teraz 12 lat więzienia.
W trakcie postępowania okazało się, że rowerzysta jechał z prędkością wynoszącą około 20 km/h, czyli wolniej niż nierzadko jadą bardziej zaawansowane osoby.
Do tego dochodzi jeszcze kwestia jazdy w kaskach, które nie są wymagane, a jedynie zalecane, a bez wątpliwości mogą uratować zdrowie, albo nawet i życie.
Niestety częsty jest obraz nawet dzieci, które mkną na elektrycznych hulajnogach z maleńkimi kółeczkami z prędkością dochodzącą do 25 kk/h, co w przypadku nierówności na drodze może spowodować bardzo niebezpieczną sytuację.
To wszystko pokazuje, że tylko rozwaga, wzajemny szacunek, ale i znajomość prawa daje szansę na bezpieczne korzystanie z naszych ulic, ścieżek rowerowych i chodników.