Straż jechała na interwencję. „Z tym potwornie głośnym rykiem syren i i światłami jak zorza polarna nagle STAJE”
Nasza Czytelniczka napisała do nas wiadomość, w której opisała, co stało się wczoraj wieczorem przy ul. Kochanowskiego. Jak pisze, straż musiała nagle się zatrzymać, mimo, że jechała na sygnałach.
Mieszkam na Bielanach, przy skrzyżowaniu ulic Kochanowskiego, Conrada, Reymonta, a ponieważ mam mieszkanie na ostatnim, 10 pietrze, to i widok z okna doskonały. Słyszę jadąca straż pożarna, ponieważ akurat jestem blisko wspomnianego okna to przystaje na moment i spoglądam co się dzieje.
Straż wyje niesamowicie, aż uszy bolą, sygnały świetlne, jakie wysyła rozświetlają niebo. Pędzi ulica Kochanowskiego, dojeżdża do skrzyżowania, częściowo na nie wjeżdża i… i co? I z tym potwornie głośnym rykiem syren i i światłami jak zorza polarna nagle STAJE. Staje, bo jeden idiota z drugim jadą jak gdyby nigdy nic, ruszają bo akurat maja zielone światło. Straż może poczekać, przecież jest niedziela godzina 22 i bardzo wszystkim się spieszy. Ps. Mam tylko nadzieje, ze coś takiego widziałam dwa razy w życiu – pierwszy i ostatni!
Redaktor naczelny portalu. Absolwent Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego.