Udostępniał kokainę koledze, a ten przekazywał ją dalej
Mokotowscy kryminalni zatrzymali dwóch 38-letnich mężczyzn i 44-letnią kobietę podejrzanych o posiadania znacznej ilości substancji psychoaktywnej oraz udzielania jej w celu osiągnięcia korzyści majątkowej. Funkcjonariusze łącznie zabezpieczyli ponad pół kilograma kokainy oraz pieniądze w kwocie około 4000 zł. Na wniosek policjantów i prokuratora mężczyźni zostali tymczasowo aresztowani. Wobec kobiety zastosowano policyjnych dozór. Grozi im kara do 10 lat więzienia.
Policjanci wiedzieli, że 38-letni mieszkaniec warszawskiego Mokotowa zajmuje się handlem narkotykami, głównie kokainą. Mężczyzna jeździł charakterystyczną błękitną skodą z ciemnymi felgami. Narkotyki miał przechowywać u swojego rówieśnika zamieszkałego kilka ulic dalej.
W dniu zatrzymania, kilka minut przed godziną 19:00, właściciel skody przyjechał swoim autem w okolice budynku mieszkalnego kolegi, u którego przechowywał nielegalny towar. Następnie wysiadł z samochodu i podszedł bliżej budynku.
Po chwili z bloku wyszedł mężczyzna w żółtej kurtce i czarnej czapce. Wsiał na rower stojący między blokami, podjechał do oczekującego na przesyłkę i ją przekazał. Następnie obaj się rozjechali. Każdy w swoją stronę.
Po obserwacji kryminalni odczekali, aż mężczyzna w żółtej kurtce, zajmujący się dostawą będzie wracał do mieszkania i złożyli mu wizytę. Funkcjonariusze zaskoczyli go na klatce schodowej. 38-latek niechętnie, ale zaprosił policjantów do środka. Zarzekał się przy tym, że nie posiada żadnych narkotyków. Mimo tego policjanci dokonali przeszukania w trakcie, którego w szafie znaleźli cztery worki foliowe ze zbrylonym białym proszkiem. Badanie narkotesterem potwierdziło, że to kokaina. Gospodarz mieszkania przyznał, że jedną taką torebkę przekazał swojemu koledze, jeżdżącemu błękitną skodą. Mężczyzna trafił do policyjnego aresztu.
Funkcjonariusze natomiast postanowili spotkać się z odbiorcą środków psychoaktywnych, który pojechał swoim autem do jednej z warszawskich galerii handlowych.
W garażu podziemnym znaleźli jego charakterystyczne auto. Po chwili podszedł do niego widziany wcześniej przez kryminalnych kierowca. W związku z podejrzeniem, że posiada on narkotyki policjanci dokonali jego zatrzymania i przeszukania samochodu, w którym znaleźli kilka kolejnych porcji kokainy.
Na miejscu pojawiła się również kobieta przedstawiająca się jako siostra zatrzymanego mężczyzny, która wykrzyczała policjantom, że wszystkie narkotyki należą do niej. Dodając, iż jest osobą medialną z dużymi możliwościami. Protestowała, artykułując, że „policjanci nie powinni się czepiać tych, co handlują kokainą tylko dopalaczami, bo to one naprawdę szkodzą”.
Wobec tego, że kobieta przyznawała się do posiadania narkotyków, również trafiła do policyjnego aresztu. Po drodze kryminalni przeszukali jeszcze mieszkanie właściciela skody, w którym znaleźli i zabezpieczyli kolejny, plastikowy woreczek z kokainą oraz pieniądze w kwocie około 3000 zł. Przebywająca tam partnerka zatrzymanego ani on sam nie potrafili wyjaśnić ich pochodzenia. Zatrzymywana wcześniej za posiadanie narkotyków kobieta również trafiła do policyjnego aresztu.
Łącznie policjanci zabezpieczyli ponad pół kilograma kokainy.
W kolejnych dniach właściciel skody usłyszał cztery prokuratorskie zarzuty posiadania znacznej ilości substancji psychoaktywnej oraz udzielania jej w celu osiągnięcia korzyści majątkowej. Na wniosek policjantów i prokuratora został tymczasowo aresztowany.
Jego wspólnikowi postawiono zarzuty posiadania znacznych ilości narkotyków. Sąd również zastosował wobec niego środek zapobiegawczy w postaci aresztu. Konkubina pierwszego z wymienionych także usłyszała zarzuty posiadania znacznych ilości środków odurzających. 44-latka będzie musiała meldować się trzy razy w tygodniu na komendzie w ramach policyjnego dozoru. Cała trójka może zostać skazana przez sąd na kary do 10 lat więzienia.
Natomiast siostra właściciela skody, zmieniła zdanie następnego dnia, twierdząc, że nie ma nic wspólnego z narkotykami. Do ich posiadania przyznawał się jej brat. Wobec braku dowodów, że mogła ona mieć jakiekolwiek powiązanie ze sprawą, wróciła do domu.
Z zawodu językoznawca i tłumacz języka angielskiego. W redakcji od samego początku.