Zaczęło się. Miliony podpisały na siebie wyrok. Nowy drakoński podatek wyniesie nawet kilkanaście tysięcy miesięcznie. Zapłaci niemal każdy Polak, niektórzy nawet więcej

Miliony polskich rodzin stoją przed rewolucją, której większość jeszcze nie dostrzega. Za niecałe 3 lata rachunki za ogrzewanie zaczną rosnąć w tempie, jakiego nie widzieliśmy od dekad. Nie przez wojnę, nie przez drożyznę surowców, ale przez unijny system opłat za emisję CO2. Eksperci wyliczyli, że przeciętne gospodarstwo domowe zapłaci w najbliższych latach od kilku do kilkudziesięciu tysięcy złotych ekstra. A to dopiero początek kosztów – na horyzoncie czeka wymiana całego systemu grzewczego za kwoty porównywalne z ceną nowego samochodu.

Fot. Shutterstock / Warszawa w Pigułce

Liczby, które bolą już przy pierwszym czytaniu

Raport ekspertów Wandy Buk i Marcina Izdebskiego nie pozostawia wątpliwości – Polska znajdzie się wśród krajów, które najboleśniej odczują nowy system. Przeciętna rodzina z kotłem gazowym wyda dodatkowo 6338 złotych w pierwszych 3 latach działania ETS2. To średnio około 2100 złotych rocznie. Do końca 2035 łączny rachunek urośnie do 24018 złotych.

Gorzej wypadają gospodarstwa ogrzewające się węglem. Tam dodatkowe koszty wyniosą 10311 złotych do 2030 i 39074 złote do 2035. Średnio to prawie 3300 złotych rocznie w pierwszych latach, a później jeszcze więcej.

Najgorzej mają mieszkańcy starych domów bez termomodernizacji. Dla nich sam ETS2 może oznaczać dodatkowe wydatki rzędu 45-77 tysięcy złotych w perspektywie najbliższych 11 lat. To kwoty odbierające sen właścicielom nieruchomości, którzy już dziś ledwo wiążą koniec z końcem.

Dlaczego akurat Polska? Kombinacja dwóch czynników: długie, mroźne zimy wymagające intensywnego ogrzewania oraz najwyższy w Europie udział węgla i gazu w ogrzewaniu domów. W Hiszpanii czy Portugalii ETS2 będzie odczuwalny, ale nieporównywalnie mniej dotkliwy.

Rząd wywalczył rok, ale to za mało

Polskie władze próbowały zatrzymać lawinę. Minister Paulina Hennig-Kloska w maju 2025 otwarcie mówiła o walce o przesunięcie całego systemu. Polska postulowała opóźnienie o 3 lata – do 2030. Plan zakładał, że Społeczny Fundusz Klimatyczny działałby normalnie, ale sam mechanizm handlu emisjami zostałby wstrzymany.

Nie udało się. Bruksela zgodziła się tylko na przesunięcie o 1 rok. System ETS2 ruszy w 2028 zamiast w 2027. To połowiczny sukces – dodatkowy rok na przygotowania, rok na wdrożenie programów wsparcia, rok dla tych, którzy mają jeszcze fundusze na modernizację.

Ale to wciąż stanowczo za mało. Polskie rodziny potrzebowałyby dekady, nie lat, żeby bez dramatycznych skutków społecznych przejść przez tak głęboką transformację energetyczną.

Program Czyste Powietrze odwrócił się plecami do gazu

Historia ostatnich miesięcy pokazuje, jak szybko zmienia się polityka energetyczna. Do końca 2024 program Czyste Powietrze dotował wymianę węglowych kopciuchów na nowoczesne kotły gazowe. Tysiące rodzin skorzystało – gaz wydawał się złotym środkiem między ekologią a rozsądkiem ekonomicznym.

Styczeń 2025 przyniósł koniec wsparcia dla samodzielnych kotłów gazowych. Ostatni, którzy złożyli wnioski w listopadzie 2024, jeszcze dostali dotacje. Reszta została z niczym. Od 31 marca 2025 program w nowej odsłonie całkowicie wykluczył paliwa kopalne z dofinansowania.

Teraz państwo stawia wyłącznie na bezemisyjność: pompy ciepła, kotły na biomasę, fotowoltaikę. Osoby, które w ciągu ostatnich kilku lat kupiły nowoczesne kotły gazowe klasy 5 – często za 15-20 tysięcy złotych – znalazły się w pułapce. Ich urządzenia będą działać jeszcze 10-15 lat, ale każdy rok będzie coraz droższy. A gdy przyjdzie czas wymiany, żadnej dotacji na podobny kocioł już nie będzie.

Wymiana systemu grzewczego to inwestycja jak kupno auta

Moment prawdy nadejdzie, gdy stary kocioł się zepsuje lub gdy opłaty za emisję staną się nie do zniesienia. Wtedy właściciele domów zmierzą się z kosztami, których większość sobie nie wyobraża.

Sama pompa ciepła z montażem to wydatek 50-80 tysięcy złotych. Ale to tylko początek łańcucha kosztów. Stara instalacja centralnego ogrzewania zaprojektowana pod węgiel czy gaz zwykle nie nadaje się do pompy ciepła bez przeróbek. Trzeba wymienić grzejniki na większe – kolejne 15-25 tysięcy złotych. Przebudowa instalacji CO to dalsze 10-20 tysięcy.

Dom musi być dobrze ocieplony, inaczej pompa będzie nieefektywna. Docieplenie ścian, dachu, wymiana okien – łatwo wydać 20-40 tysięcy złotych, często więcej. Suma robi wrażenie: kompleksowe przejście na pompę ciepła może kosztować 80-150 tysięcy złotych.

I tu pojawia się najgorsza wiadomość dla tych, którzy myślą o zaoszczędzeniu na fotowoltaice. Pompa ciepła bez własnych paneli słonecznych generuje rachunki za prąd rzędu 12-18 tysięcy złotych rocznie. To niewiele mniej niż dzisiejsze koszty gazu czy węgla. Instalacja fotowoltaiczna to kolejne 25-35 tysięcy złotych, ale bez niej cała inwestycja w pompę ciepła traci ekonomiczny sens.

Systemy hybrydowe jako Plan B

Nie wszystko stracone. Istnieje droga środka, o której mało kto wie. Systemy hybrydowe łączą stary kocioł gazowy lub węglowy z pompą ciepła. To kompromis między pełną wymianą a pozostaniem przy starym systemie.

Jak to działa? Pompa ciepła pracuje przez większość sezonu grzewczego – do temperatury około minus 5-10 stopni. W te najbardziej mroźne dni, gdy pompa staje się mało wydajna, automatycznie włącza się stary kocioł jako źródło szczytowe. W efekcie 70-80% sezonu ogrzewczego obsługuje pompa, a kocioł dokłada się tylko w najzimniejsze tygodnie.

Korzyści są realne. Koszty eksploatacji spadają o 30-50% w porównaniu z samym kotłem. System hybrydowy wciąż kwalifikuje się do dotacji – w przeciwieństwie do samych kotłów. Może być instalowany nawet po 2030. Zapewnia komfort cieplny nawet przy ekstremalnych mrozach. A co najważniejsze – jest znacznie tańszy niż pełne przejście na pompę.

Typowa instalacja hybrydowa kosztuje około 60 tysięcy złotych. Z dotacjami, które mogą sięgać 30 tysięcy złotych, właściciel domu płaci z własnej kieszeni około 30 tysięcy. To wciąż sporo, ale o połowę mniej niż przy pełnej wymianie.

Skąd weźmiemy 50 miliardów na ratowanie rodzin?

Unia Europejska wie, że ETS2 będzie społeczną bolączką. Dlatego powołała Społeczny Fundusz Klimatyczny z budżetem 86,7 miliarda euro na lata 2026-2032. Polska, jako główna ofiara nowego systemu, jest też głównym beneficjentem funduszu.

Możemy liczyć na 11,4 miliarda euro. Po obecnym kursie to około 50 miliardów złotych. To ogromna kwota, która teoretycznie pozwoli wesprzeć setki tysięcy gospodarstw domowych. Teoretycznie, bo diabeł tkwi w szczegółach.

Minister Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz zapowiada, że środki ruszą od 2026. Mają finansować „okres przejściowy między przestarzałą energetyką a nowoczesnym systemem”. Fundusz wesprze gospodarstwa domowe, mikroprzedsiębiorstwa i użytkowników transportu najbardziej narażonych na ubóstwo energetyczne.

Według raportu Europejskiego Biura ds. Środowiska jedna trzecia pieniędzy z funduszu wystarczyłaby na dofinansowanie 20 milionów pomp ciepła w całej UE. To pozwoliłyby objąć wsparciem wszystkie gospodarstwa w trudnej sytuacji finansowej w 9 krajach, w tym w Polsce.

Równolegle działa program Moje Ciepło z budżetem 600 milionów złotych, oferujący dotacje 7-21 tysięcy złotych na pompy ciepła w nowych domach. Pytanie brzmi: czy te wszystkie programy wystarczą i czy trafią do tych, którzy najbardziej potrzebują?

Kierowcy też nie uciekną przed podwyżkami

ETS2 to nie tylko ogrzewanie. System uderzy równie mocno w każdego posiadacza samochodu. Już w 2028 (po przesunięciu o rok) ceny paliw pójdą w górę o 29 groszy na litrze benzyny, 35 groszy na dieslu i 21 groszy na LPG.

Dla przeciętnej rodziny z dwoma samochodami – benzyną z przebiegiem 5 tysięcy kilometrów rocznie i dieslem z przebiegiem 20 tysięcy kilometrów – to dodatkowy koszt przekraczający 1000 złotych rocznie. Tylko za paliwo, bez uwzględnienia innych kosztów związanych z transportem.

To dopiero początek. Komisja Europejska przewiduje, że już w 2029 ceny uprawnień przekroczą pierwotnie zakładany pułap 45 euro za tonę i dojdą do 50 euro. Po połączeniu systemów ETS1 i ETS2 w 2031 ceny zrównają się z cenami przemysłowymi – w 2023 średnia wynosiła prawie 84 euro za tonę.

Przy takich cenach opłaty za paliwa mogą wzrosnąć do 54 groszy za litr benzyny i 65 groszy za diesel. To już nie są marginalne podwyżki – to istotny składnik rachunku domowego dla każdego, kto dojeżdża samochodem do pracy.

Mieszkańcy bloków też zapłacą, choć jeszcze o tym nie wiedzą

Większość Polaków mieszkających w blokach żyje w błogim przekonaniu, że ETS2 to problem właścicieli domów jednorodzinnych. Ta iluzja może kosztować ich bardzo drogo. Mieszkańcy bloków zapłacą równie dużo, czasem nawet więcej – tylko nikt ich o tym jasno nie informuje.

Opłaty przyjdą ukryte w rachunkach za ogrzewanie. Koszty trafią do lokatorów przez dwa kanały. Pierwszy – ciepłownie miejskie. Każda elektrociepłownia, która spala węgiel czy gaz, będzie musiała kupować uprawnienia do emisji w ramach ETS2. Te koszty automatycznie przerzuci na odbiorców końcowych.

Dla mieszkania o wielkości 70 metrów kwadratowych podłączonego do sieci miejskiej oznacza to wzrost kosztów o 100-150 złotych miesięcznie od 2028. Na początku. Po połączeniu systemów w 2031 rachunki mogą podskoczyć jeszcze bardziej.

Drugi kanał to kotłownie wspólnotowe. Bloki z własnymi kotłowniami stoją przed jeszcze trudniejszym wyzwaniem. Wymiana przestarzałego kotła na niskoemisyjny system kosztuje od kilkuset tysięcy do miliona złotych. Te wydatki wspólnota rozdzieli między wszystkich właścicieli mieszkań proporcjonalnie do metrażu.

Właściciel 60-metrowego mieszkania może być zobowiązany wyłożyć 15-30 tysięcy złotych na swoją część modernizacji. Można rozłożyć na raty, ale to oznacza wzrost opłat wspólnotowych o 300-500 złotych miesięcznie przez kilka lat.

Do tego dochodzi problem, o którym mało kto mówi. Od czerwca 2025 zakończyły się rządowe dopłaty dla ciepłowni systemowych. Przez lata państwo sztucznie zaniżało ceny ciepła, wyrównując różnicę z budżetu. Teraz mieszkańcy ujrzą prawdziwy koszt produkcji ciepła z węglowych elektrowni. Dla przeciętnego lokalu to dodatkowe 1000-3000 złotych rocznie jeszcze przed wejściem ETS2. Większość mieszkańców już poczuło podwyżki, a to dopiero początek.

Zebrania wspólnot mieszkaniowych staną się polem sporów

Rozłożenie kosztów modernizacji rodzi napięcia, jakich wspólnoty jeszcze nie widziały. Emeryci z minimalnymi świadczeniami nie są w stanie zapłacić kilkunastu tysięcy złotych za swoją część inwestycji. Osoby planujące sprzedaż mieszkania za rok protestują – dlaczego mają płacić za coś, z czego nie skorzystają?

Najemcy lokali komunalnych w budynkach wspólnot nie mają prawa głosu, ale ktoś musi pokryć ich część kosztów. Młode rodziny z kredytem hipotecznym i małymi dziećmi twierdzą, że nie stać ich na dodatkowe obciążenie. Starsi właściciele mówią, że już wystarczająco dużo wpłacili przez lata do funduszu remontowego.

Zebrania wspólnot zamieniają się w areny konfliktów między pokoleniami, grupami dochodowymi i różnymi wizjami przyszłości budynku. Decyzje nie zapadają miesiącami. Każde kolejne zebranie kończy się kłótnią, a projekty modernizacji leżą w szufladach.

Im dłużej wspólnota odkłada decyzję, tym gorsza będzie sytuacja. Działanie w ostatniej chwili, gdy opłaty już drastycznie wzrosną, oznacza brak czasu na znalezienie najlepszych ofert i maksymalne wykorzystanie dotacji. To z kolei prowadzi do jeszcze wyższych kosztów dla mieszkańców.

Istnieją programy wsparcia – Ciepłe Mieszkanie daje wspólnotom do 375 tysięcy złotych dotacji, Premia Termomodernizacyjna pokrywa do połowy kosztów kredytu. Problem w tym, że nawet z dotacjami mieszkańcy muszą wyłożyć znaczną część z własnej kieszeni. Większość wspólnot nie ma zgromadzonych rezerw na funduszu remontowym.

Duże zmiany na horyzoncie. Co to oznacza dla Ciebie? Trzeba się będzie dostosować

Jeśli ogrzewasz się gazem lub węglem – zacznij odkładać już teraz 400-600 złotych miesięcznie na przyszłą wymianę systemu. Kocioł młodszy niż 10 lat prawdopodobnie przeżyje do około 2035-2040, co daje czas na przygotowanie się finansowo. Ale nie czekaj biernie – sprawdzaj programy dotacyjne, które mogą pojawić się w latach 2026-2027.

Miesięczne koszty życia wzrosną już od 2028 o około 100-200 złotych z tytułu samych opłat ETS2. Jednocześnie powinieneś odkładać kolejne kilkaset złotych na przyszłą wymianę. Jeśli nie zaczniesz oszczędzać teraz, za kilkanaście lat może cię czekać konieczność wzięcia kredytu na kwotę sięgającą 100 tysięcy złotych.

Jeśli masz kocioł starszy niż 10 lat – rozważ już teraz przejście na system hybrydowy, póki można otrzymać dotacje. Jeśli urządzenie często się psuje lub generuje wysokie rachunki, nie warto czekać. System hybrydowy może obniżyć koszty o połowę i zapewnić zgodność z przyszłymi przepisami przy znacznie niższych kosztach niż pełna wymiana.

Jeśli mieszkasz w starym, nieocieplonym domu – jesteś w grupie największego ryzyka. Twoim priorytetem powinna być termomodernizacja jeszcze przed wymianą kotła. Bez dobrego ocieplenia żaden nowy system grzewczy nie będzie efektywny. Sprawdź programy termomodernizacyjne – ulga termomodernizacyjna może zwrócić część kosztów przez PIT.

Jeśli mieszkasz w bloku – nie myśl, że to cię nie dotyczy. Śledź uchwały wspólnoty, angażuj się w decyzje o modernizacji kotłowni. Im szybciej wspólnota podejmie decyzję i skorzysta z dotacji, tym mniej będziesz musiał zapłacić. Czekanie oznacza wyższe koszty i mniej możliwości wsparcia.

Jeśli jesteś właścicielem lokalu w budynku z kotłownią wspólnotową – przygotuj się na konieczność wyłożenia 15-30 tysięcy złotych w najbliższych latach. Zacznij odkładać już teraz. Alternatywą będą wysokie opłaty wspólnotowe przez kilka lat, które uderzą w domowy budżet tak samo mocno.

Gdy kocioł się zepsuje – pamiętaj, że nie ma przymusu natychmiastowej wymiany na pompę ciepła. Możesz go naprawić lub kupić nowy gazowy czy węglowy. To prawdopodobnie ostatni, jaki będzie można kupić legalnie w Polsce. Będziesz nim ogrzewać dom w czasie, gdy opłaty za emisję będą systematycznie rosły. Musisz świadomie podjąć decyzję: wydać teraz więcej na bezemisyjny system czy płacić stopniowo rosnące opłaty przez następne 15 lat.

Najważniejsza rada – nie panikuj, ale też nie ignoruj zbliżających się zmian. Masz jeszcze kilkanaście lat na przygotowanie się do tej transformacji, ale już teraz warto zacząć systematyczne oszczędzanie i planowanie modernizacji. Bez odpowiedniego przygotowania finansowego może to oznaczać prawdziwą katastrofę dla budżetu rodzinnego.

Śledź na bieżąco informacje o programach dotacyjnych. Wanda Buk i Marcin Izdebski w swoim raporcie prognozują, że środki z ETS2 będą przeznaczone na wsparcie obywateli w wymianie kotłów. Nowe, hojne programy mogą pojawić się, gdy system już zacznie działać i władze zobaczą skalę problemu społecznego.

Będzie drożej

System ETS2 to największa transformacja energetyczna w historii Polski. Od 2028 (po przesunięciu o rok) każda rodzina ogrzewająca dom gazem czy węglem poczuje wzrost kosztów. W perspektywie do 2035 mówimy o dodatkowych wydatkach rzędu 24-39 tysięcy złotych tylko z tytułu opłat za emisję. Do tego dojdą koszty wymiany systemu grzewczego, które mogą przekroczyć 100 tysięcy złotych.

Polska jest największym beneficjentem Społecznego Funduszu Klimatycznego (11,4 miliarda euro, około 50 miliardów złotych), ale nie wiadomo, czy wsparcie dotrze do wszystkich potrzebujących. Systemy hybrydowe mogą być rozwiązaniem przejściowym, łączącym stary kocioł z pompą ciepła przy kosztach o połowę niższych niż pełna wymiana.

Mieszkańcy bloków błędnie zakładają, że problem ich nie dotyczy – zapłacą równie dużo przez rachunki za ciepło i koszty modernizacji wspólnotowych kotłowni. Kierowcy odczują podwyżki na stacjach paliw, początkowo o około 30-35 groszy na litrze, później znacznie więcej.

Kluczem do przetrwania tej transformacji jest wcześniejsze przygotowanie finansowe – odkładanie 400-600 złotych miesięcznie, monitorowanie programów dotacyjnych i podejmowanie świadomych decyzji o modernizacji zanim będzie za późno.

Obserwuj nas w Google News
Obserwuj
Capital Media S.C. ul. Grzybowska 87, 00-844 Warszawa
Kontakt z redakcją: Kontakt@warszawawpigulce.pl

Copyright © 2023 Niezależny portal warszawawpigulce.pl  ∗  Wydawca i właściciel: Capital Media S.C. ul. Grzybowska 87, 00-844 Warszawa
Kontakt z redakcją: Kontakt@warszawawpigulce.pl