Zażądał za krótki kurs 650 zł. Na komisariacie czekała go „niespodzianka”
Obywatelka Wietnamu wsiadła do pojazdu przypominającego taksówkę i poprosiła o kurs do Raszyna. Jakież było jej zdziwienie, gdy przewoźnik zażądał za kurs 650 zł.
Do zdarzenia doszło we wtorek około godziny 14. Niezrzeszony przewoźnik miał wykonać kurs spod hali Banacha do Raszyna.
Odległość wynosi niecałe 8 km, a za przejazd zażądał 650 zł. Gdy kobieta odmówiła, zawiózł ją na policję i powiedział dyżurnemu, że nie chce zapłacić.
Jak opisuje warszawska Wyborcza, Wietnamka zadzwoniła do znajomego mówiącego po polsku. Oboje tłumaczyli, że padła ofiarą naciągacza. Wtedy policjant poprosił kierowcę o paragon i dokumenty poświadczające pozwolenie na przewóz osób. Przewoźnik w tej sytuacji zrezygnował z roszczenia.
To jednak nie koniec jego kłopotów. Kierowca bowiem został zobowiązany do dostarczenia dokumentacji z działalności.
Działalność taka nazywana „okazjonalnym przewozem osób” jest legalna o ile na szybie widnieje naklejka z cennikiem. Uważajcie, by zawsze przed wejściem do pojazdu sprawdzić ile kosztuje przejazd za jeden kilometr.
Redaktor naczelny portalu. Absolwent Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego.