Miała niemal dawkę śmiertelną. Kompletnie pijana Ukrainka spacerowała z roczną córeczką
Policjanci z Wydziału Dochodzeniowo – Śledczego komisariatu na Targówku przedstawili zarzut karny 34-letniej kobiecie, która mając prawie 4 promile alkoholu w wydychanym powietrzu spacerowała ze swoją roczną córeczką. Nieodpowiedzialna matka trafiła do stołecznej izby wytrzeźwień, jej dziecko do szpitala. O jego dalszym losie zadecyduje sąd rodzinny i nieletnich. Za narażenie córeczki na niebezpieczeństwo 34-latce może grozić nawet do 5 lat pozbawienia wolności. Nadzór nad tym postępowaniem prowadzi Prokuratura Rejonowa Warszawa Praga-Północ.
Niepokojącą informację o prawdopodobnie pijanej matce i jej znajomym, którzy opiekowali się małą dziewczynką otrzymali policjanci z wydziału wywiadowczo – patrolowego komisariatu na Targówku w ubiegły piątek, kilka minut przed godziną 16.00.
Policjanci niezwłocznie udali się w rejon przystanku autobusowego przy ulicy Bazyliańskiej, gdzie miała być widziana para z dzieckiem w wózku. Tam ich nie zastali. Jednak świadek wskazał im kierunek, w którym odeszli.
Przy ulicy Wybrańskiej, na wysokości numeru 25 mundurowi zauważyli opisane osoby. Wylegitymowali ich. Od 34-letniej obywatelki Ukrainy wyczuli silny zapach alkoholu, mówiła ona bełkotliwie. Policjanci sprawdzili jej trzeźwość. Alkomat wykazał, że miała prawie 4 promile alkoholu w wydychanym powietrzu.
Gdy sprawdzili dane towarzyszącego jej 44-latka w policyjnym systemie okazało się, że Sąd Rejonowy dla Warszawy Pragi-Północ wydał nakaz jego doprowadzenia do aresztu śledczego ze względu na orzeczoną karę 96 dni pozbawienia wolności za niedopełnienie obowiązku alimentacyjnego. Policjanci zatrzymali 44-latka i przekazali innemu patrolowi, który przewiózł go do komisariatu przy ulicy Chodeckiej, by sporządzić niezbędną dokumentację procesową i wykonać dyspozycję sądu.
Kobieta tłumaczyła mundurowym, że po kłótni z partnerem spakowała rzeczy swoje i dziecka i opuściła mieszkanie. Udała się do znajomego, lecz go nie zastała, dlatego spacerowała w okolicy z roczną córką.
Policjanci próbowali skontaktować się ze znajomym kobiety, jednak bezskutecznie. Zdecydowali o przewiezieniu jej i dziecka do komisariatu. Tam ponownie poddali kobietę badaniu alkomatem, który wykazał prawie 3,5 promila alkoholu w wydychanym powietrzu.
Opiekę nad dziewczynką przejęli z zaangażowaniem dzielnicowi. Ponieważ dziecko miało bose stópki, policjantka ubrała je stosownie do panującej temperatury, przebrała w czyste i suche ubranka, a także przewinęła.
Policjanci przekazali pijaną matkę patrolowi straży miejskiej, który przewiózł ją do stołecznej izby wytrzeźwień. Na miejsce wezwali również załogę pogotowia, aby przetransportować dziecko do szpitala. Tam też policjanci się zjawili. W oczekiwaniu na sprawdzenie stanu zdrowia dziewczynki zajmowali się nią. Przekazali również personelowi wszystkie niezbędne informacje związane z tą interwencją. W konsekwencji dziewczynka została w szpitalu.
O tej sprawie policjanci z Wydziału ds. Nieletnich i Patologii północnopraskiej komendy powiadomili Sąd Rodzinny i Nieletnich, by zdecydował o dalszym losie dziecka.
W sobotę 34-letnia matka dziecka została przesłuchana. Policjanci z komisariatu przy ulicy Chodeckiej przedstawili jej zarzut dotyczący narażenia dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, za co może jej grozić kara do 5 lat pozbawienia wolności.
Z zawodu językoznawca i tłumacz języka angielskiego. W redakcji od samego początku.