Szokujący list do redakcji. Rodzice drżą ze strachu o swoje życie!

Napisała do nas Pani Kasia, której syn ma zaburzenia ze spektrum autyzmu sprzężone z z zaburzeniami opozycyjno-buntowniczymi. Rodzice są bezsilni boją się o swoje życie i chcą pomocy dla swojego dziecka. 

„Szanowni Państwo jestem Mamą 15 letniego syna chorego na autyzm , syn o kilku lat jest pod opieką psychiatry , W dniu dzisiejszym syn po raz kolejny dostał ataku agresji w wobec nas domowników zaczął nas bić ( w piątek 28 pażdziernika złamał wychowawczyni palec chodzi do szkoły specjalnej na ul . Karolkową ) groził mężowi śmiercią wezwaliśmy karetkę i karetką został przetransportowany na izbę przyjęć Oddziału Psychiatrycznego W Konstancinie , tam kilkukrotnie próbował mnie uderzyć pielęgniarka oraz sanitariusz próbowali go powstrzymać . lekarz po 10 minutowej rozmowie z synem stwierdził że nie przejawia agresji i nie widzi podstaw aby go zostawić na oddziale , twierdząc że teraz jest zmęczony pobytem na izbie i dlatego jest rozdrażniony gdzie zaznaczam że groził mężowi śmiercią , chciał mnie uderzyć , maż ma podrapaną całą twarz .

Po 5 godzinach na izbie przyjęć przyszła pani doktor z kartą informacyjną na pytanie co my mamy robić jako rodzice gdyż boimy się o swoje życie oraz żę może nam zrobić krzywdę podczas powrotu do domu samochodem pani doktor stwierdziła że powie nam jak jej kiedyś jej policjant kiedy sąsiad wystrzelił jej dziecku petardę pod nogami , stało się coś komuś nie więc nie ma tematu i sprawy . po czym czekaliśmy ponad półtorej godziny na receptę której nie otrzymaliśmy , dostaliśmy informację że dostaniemy kod recepty , do godziny 16 nie otrzymaliśmy kodu recepty , kiedy zadzwoniliśmy do szpitala otrzymaliśmy informację że lekarzy już nie ma gdyż poszli do domu , a obecni lekarze teraz w szpitalu nie wypiszą nam recepty na lek podany w karcie informacyjnej ze szpitala , kazano nam zadzwonić jutro zostawiając nasze dziecko bez lekarstw oraz żadnej pomocy .” – pisze Pani Karolina.