Nowy podatek uderzy w większość Polaków. To nawet 1200 zł rocznie!
Unia Europejska szykuje plan ograniczenia emisji gazów cieplarnianych. W jego ramach Bruksela planuje wprowadzić nowy podatek od ogrzewania. Na celowniku znaleźli się użytkownicy węgla, gazu, ekogroszku i oleju opałowego. Eksperci alarmują – rachunki za ogrzewanie mogą poszybować w górę nawet o 1200 złotych rocznie.
To efekt unijnego pakietu „Fit for 55”, który zakłada redukcję emisji CO2 o 55% do 2030 roku i osiągnięcie neutralności klimatycznej do 2050. W ramach tych działań, już od 2005 roku funkcjonuje system handlu uprawnieniami do emisji (EU ETS), który obejmuje energochłonne sektory przemysłu, produkcję energii i lotnictwo. Teraz przyszedł czas na ogrzewanie budynków.
Reforma EU ETS zakłada, że objęte nim sektory będą musiały ograniczyć emisje aż o 62% do 2030 roku w porównaniu z poziomem z 2005. Co więcej, między 2026 a 2034 rokiem stopniowo wycofywane będą darmowe uprawnienia do emisji. A to nie koniec złych wieści. Trwają prace nad systemem ETS II, który uderzy bezpośrednio w kieszenie właścicieli domów i mieszkań ogrzewanych tradycyjnymi paliwami.
ETS II ma ruszyć już 1 stycznia 2027 roku. Oznacza to, że za emisję CO2 z pieców na węgiel, gaz, ekogroszek czy olej opałowy trzeba będzie słono zapłacić. Opłata zostanie doliczona do cen energii, co może drastycznie podnieść koszty ogrzewania.
Ile zapłacą Polacy?
Szacunki nie napawają optymizmem. Przeciętne gospodarstwo domowe emituje około 6 ton CO2 rocznie. Jeśli opłata wyniesie 45 euro za tonę (a taki poziom jest rozważany), roczny rachunek wzrośnie o jakieś 270 euro, czyli 1200 złotych. Dokładne stawki poznamy dopiero w lipcu 2026, tuż przed wejściem systemu w życie.
Jest jednak iskierka nadziei. Porozumienie w sprawie reformy EU ETS zakłada, że w przypadku wyjątkowo wysokich cen energii, start ETS II może zostać opóźniony do 2028 roku. To próba ochrony gospodarstw domowych przed nagłym szokiem cenowym. Pytanie tylko, czy rok zwłoki wystarczy, by się przygotować na podwyżki.
Nowy podatek od ogrzewania to element szerszej układanki, jaką jest walka ze zmianami klimatu. Cel jest szczytny, ale metody budzą kontrowersje. Czy rzeczywiście najlepszym sposobem na ograniczenie emisji jest uderzenie po kieszeni zwykłych obywateli? Szczególnie w kraju takim jak Polska, gdzie węgiel wciąż króluje w domowych piecach?
Redaktor naczelny portalu. Absolwent Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego.