Tysiące dramatów w Polsce. Przejmujące zimno w domach i likwidacja miejsc pracy. Jest pilny apel do premiera
Samorządowcy z dziewięciu polskich miast i gmin wyrażają rosnące obawy wobec planów przyspieszenia zamykania elektrowni węglowych, zwracając uwagę na ryzyko masowych zwolnień, trudności z zapewnieniem ciepła dla mieszkańców oraz możliwe załamanie się budżetów lokalnych. W dramatycznym apelu skierowanym do premiera Donalda Tuska oraz czterech ministrów jego rządu, domagają się pilnych rozmów dotyczących przyszłości regionów zależnych od sektora energetycznego.
Kozienice na Mazowszu: na razie brak alternatywy
Burmistrz Kozienic, Mariusz Prawda, będący inicjatorem listu, nie ukrywa niepokoju związanego z ewentualnym zamknięciem Elektrowni Kozienice. Elektrownia ta, będąca drugą największą elektrownią węglową w Polsce, jest głównym pracodawcą i filarem lokalnej gospodarki. Jak dowiadujemy się z pisma, zatrudnienie w elektrowni znajduje około 2 tysięcy osób, co stanowi prawie 20% wszystkich miejsc pracy w gminie. Dodatkowo, wiele firm kooperujących z elektrownią również może stracić źródło dochodów, co grozi destabilizacją sytuacji materialnej setek rodzin.
Skutki zamknięcia elektrowni wykraczają poza problem zatrudnienia. Kozienice czerpią aż jedną trzecią swojego budżetu z dochodów związanych z funkcjonowaniem elektrowni, a jej likwidacja mogłaby oznaczać drastyczny spadek wpływów do kasy miejskiej, hamując rozwój lokalny i ograniczając możliwości realizacji projektów infrastrukturalnych.
Zagrożenie dla dostaw ciepła
Niepokojący scenariusz rysuje się również w Trzebini, gdzie Elektrownia Siersza jest głównym dostawcą ciepła dla 6 tysięcy gospodarstw. Burmistrz Trzebini, Jarosław Okoczuk, wyraża zdziwienie i zaniepokojenie brakiem konsultacji z samorządami, obawiając się, że mieszkańcy pozostaną bez pewnego źródła ogrzewania. Choć w samej elektrowni pracuje prawie 200 osób, konsekwencje jej zamknięcia mogą dotknąć znacznie szerszego grona osób, w tym przedsiębiorców zajmujących się serwisem i dostawami dla elektrowni. Burmistrz szacuje, że zamknięcie elektrowni może wpłynąć pośrednio na około tysiąc mieszkańców miasta.
Radykalne przyspieszenie transformacji energetycznej
Zgodnie z aktualizacją Krajowego Planu na rzecz Energii i Klimatu (KPEiK), zamykanie elektrowni węglowych ma nastąpić szybciej, niż zakładano. Przykładem jest Elektrownia Dolna Odra, której działalność może zakończyć się już w 2026 roku, choć wcześniej planowano zamknięcie na lata 30. XX wieku. Obecnie ponad połowa energii elektrycznej w Polsce pochodzi z węgla, jednak według projektu KPEiK w 2030 roku udział ten ma spaść do 22%, a do 2040 roku wynieść zaledwie 1%. Tak gwałtowna transformacja wymaga znacznych nakładów i wsparcia, którego, zdaniem samorządowców, brakuje.
Istotnym problemem pozostaje kwestia alternatywnego zatrudnienia dla pracowników wyspecjalizowanych w pracy z węglem. Związkowcy z Elektrowni Kozienice zauważają, że na rynku pracy brak jest miejsc, które mogłyby zaoferować stanowiska o podobnym profilu i wynagrodzeniu. Inżynierowie i fachowcy, z których wielu posiada wąsko określone specjalizacje, mają niewielkie szanse na znalezienie podobnie płatnych miejsc pracy w najbliższej okolicy.
Związkowcy zwracają również uwagę na kwestię stabilności energetycznej. Podkreślają, że zamknięcie elektrowni węglowych może prowadzić do problemów z dostępem do energii w pochmurne, bezwietrzne dni, gdy produkcja energii odnawialnej jest ograniczona.
Samorządy chcą dialogu z rządem
„Nie chcemy czekać, aż nasze obawy się zrealizują” – piszą samorządowcy w liście do premiera. Pod apelem podpisali się przedstawiciele Gryfina, Jaworzna, Kozienic, Łazisk Górnych, Opola, Ostrołęki, Połańca, Rybnika i Trzebini, apelując o możliwość wspólnego głosu w kwestiach energetycznych. Szacuje się, że w 13 samorządach, w których znajdują się elektrownie węglowe, zagrożonych jest ponad 30 tysięcy miejsc pracy, a negatywne skutki transformacji mogą wpłynąć na życie 660 tysięcy mieszkańców. Samorządowcy podkreślają, że zyski wynikające z transformacji mogą ominąć lokalne społeczności, co przyczyni się do pogłębienia problemów społecznych.
Samorządowcy wskazują na niedostatek działań ze strony rządu, szczególnie jeśli chodzi o umożliwienie inwestycji w regionach objętych transformacją. Jak podkreślają, nawet kiedy uda się pozyskać inwestorów, proces jest opóźniany przez brak decyzji administracyjnych lub problemy z dostępem do terenów należących do Skarbu Państwa.
Konieczność natychmiastowych działań
Apelując o natychmiastowe spotkanie z przedstawicielami rządu, samorządowcy podkreślają, że bez pomocy z poziomu centralnego oraz precyzyjnego planu działania, ich regiony nie są w stanie podołać tak gwałtownym zmianom. Lokalne władze nie dysponują ani odpowiednimi środkami, ani narzędziami, by skutecznie przeprowadzić transformację. Jeśli rząd nie zareaguje odpowiednio, tysiące polskich rodzin mogą znaleźć się w trudnej sytuacji, co grozi długotrwałym kryzysem gospodarczym i społecznym.
Transformacja energetyczna to wyzwanie, które wymaga kompleksowego podejścia i ścisłej współpracy między rządem a samorządami. Polska, jako kraj o silnym uzależnieniu od węgla, stoi przed jednym z największych wyzwań w swojej historii gospodarczej. Modernizacja infrastruktury, rozwój technologii odnawialnych i poszukiwanie nowych źródeł finansowania to jedynie niektóre z aspektów, które muszą zostać uwzględnione w planie. Samorządy nie są jednak w stanie samodzielnie sprostać tym zadaniom bez wsparcia centralnego.
Obserwując kraje, które przeprowadziły transformację energetyczną, można zauważyć, że takie zmiany niosą ze sobą szereg korzyści, ale ich efekty są rozłożone w czasie i wymagają dużych inwestycji. Rząd powinien skupić się na budowaniu szerokiej strategii uwzględniającej potrzeby pracowników, którzy stracą miejsca pracy, oraz tworzeniu warunków do rozwoju nowych branż w regionach zagrożonych stagnacją.
Redaktor naczelny portalu. Absolwent Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego.