Sąsiad może zmusić Cię do oddania psa. Ogromne kary, a wystarczy tylko nagranie
Kilkugodzinne szczekanie to podstawa do tysięcznych kar. Polskie sądy coraz ostrzej reagują na właścicieli, którzy nie radzą sobie ze swoimi zwierzętami. Ostatnie wyroki nie pozostawiają złudzeń – coraz częściej właściciele płacą i chodzą do behawiorysty.

Fot. Pixabay
Właścicielka owczarka niemieckiego z Elbląga dostała wyrok sądowy za to, że jej pies szczekał w przydomowym ogrodzie. Warszawianka trzymająca dziewięć psów została ukarana za wielogodzinne wycie i szczekanie swoich pupili. Sąd we Wrocławiu wprost stwierdził, że pies szczekający przez trzynaście godzin dziennie to błąd wychowawczy właściciela. Te sprawy pokazują, jak radykalnie zmieniło się podejście polskich sądów do konfliktu między miłośnikami zwierząt a ich sąsiadami pragnącymi ciszy.
Prawo nie uznaje już „psiej natury” za wymówkę
Podstawą prawną dla sądowych wyroków jest artykuł 144 Kodeksu cywilnego, który zabrania działań zakłócających korzystanie z nieruchomości sąsiednich „ponad przeciętną miarę”. Ten pozornie nieostry przepis zyskuje coraz ostrzejszą interpretację w polskich sądach. Granicę przekroczenia wyznaczają lokalne warunki i przeznaczenie nieruchomości, ale sędziowie przestają przyjmować naturalność szczekania jako usprawiedliwienie.
Sąd Okręgowy we Wrocławiu w kwietniu 2024 roku bezlitośnie ocenił sytuację właściciela psa, który szczekał od dziewiątej rano do dziesiątej wieczorem. Według sądu nie trzeba być biegłym, żeby wiedzieć, że nieustające szczekanie – „stanowi poważny problem mogący mieć różne podłoże, takie jak frustracja czy lęk przed samotnością”. Wrocławski sąd podkreślił, że tolerowanie takiego zachowania pozostaje w sprzeczności z zasadami współżycia społecznego.
Kluczowe dla nowoczesnego orzecznictwa jest uznanie, że odpowiedzialność właściciela wykracza poza proste posiadanie zwierzęcia. Sędziowie oczekują aktywnego przeciwdziałania problemowemu zachowaniu, włącznie z wizytami u behawiorysty czy inwestycją w specjalistyczny sprzęt wyciszający mieszkanie.
Grzywny za dzienne szczekanie sięgają pięciu tysięcy
Właściciele hałaśliwych psów odpowiadają najczęściej na podstawie artykułu 51 Kodeksu wykroczeń za zakłócanie spokoju publicznego. Wymiar kar oscyluje między 20 a 5000 złotych grzywny, ale sądy mogą również odstąpić od wymierzenia kary lub wręcz przeciwnie, orzekać areszty lub ograniczenie wolności. Spektrum kar jest więc ogromne. Istotne jest to, że przepisy nie ograniczają się wyłącznie do ciszy nocnej między 22:00 a 6:00 – uporczywy hałas można zgłaszać także w ciągu dnia.
Sąd w Warszawie w 2021 roku rozpatrywał sprawę właścicielki dziewięciu psów, których hałas szczekania i wycia przez kilka miesięcy, po kilka godzin dziennie, zakłócał spokój mieszkańcom bloku. Sąd Rejonowy w Płocku wprost sformułował obowiązek właściciela: pies musi być tak wychowany i utrzymywany, by nie hałasował pod nieobecność domowników. Jednocześnie podkreślił, że do uciążliwości nie jest potrzebna liczba skarżących się – wystarczy, że hałas przeszkadza choćby jednej osobie.
Tysiące złotych odszkodowania za krzywdę moralną
Poza karami grzywny właściciele muszą liczyć się z cywilnymi roszczeniami odszkodowawczymi. Sąd Apelacyjny w Białymstoku nakazał wypłatę 1000 złotych zadośćuczynienia za naruszenie dóbr osobistych przez długotrwałe immisje. W innej sprawie ten sam sąd obniżył żądane odszkodowanie za uciążliwości związane z hałasem do 20 tysięcy złotych, choć dotyczyła działalności przemysłowej.
Polskie prawo pozwala na kumulację roszczeń – poszkodowani sąsiedzi mogą jednocześnie domagać się ochrony własności na podstawie artykułu 144 KC oraz zadośćuczynienia za naruszenie dóbr osobistych według artykułu 24 KC. To oznacza podwójną podstawę prawną dla finansowych konsekwencji niewłaściwego trzymania zwierząt.
Szkoda może wyrażać się zarówno w utracie wartości nieruchomości, jak i w cierpieniu moralnym spowodowanym koniecznością znoszenia uciążliwości. W praktyce oznacza to, że długotrwałe szczekanie może kosztować właściciela psa kilka tysięcy złotych rocznie.
Sędziowie odrzucają usprawiedliwienia
Współczesne orzecznictwo pokazuje, że sądy przestały być wyrozumiałe dla wymówek właścicieli psów. Sąd we Wrocławiu odrzucił argumenty obrony, że pies nie szczekał „nieustannie” w słownikowym znaczeniu tego słowa. Ustalił, że szczekanie „z różną częstotliwością z pewnymi kilkuminutowymi przerwami” przez cały dzień wystarczy do uznania wykroczenia.
Nie ma również znaczenia lokalizacja nieruchomości. Nawet jeśli dom stoi w dzielnicy przemysłowej lub właściciel ma wszystkie niezbędne pozwolenia administracyjne, nie wyłącza to automatycznie bezprawności działania. Zgodność z decyzjami urzędowymi nie przesądza o wyłączeniu odpowiedzialności, jeżeli dojdzie do przekroczenia przeciętnej miary immisji.
Sędziowie przestali również akceptować bierność właścicieli. Samo posiadanie psa w odpowiednich warunkach nie wystarczy – właściciel musi aktywnie przeciwdziałać problemowemu zachowaniu. Zakup specjalistycznego sprzętu ultradźwiękowego, zmiana lokalizacji kojca czy konsultacje z behawiorystą to działania, których sądy oczekują od odpowiedzialnych właścicieli.
Wspólnoty mieszkaniowe zyskują narzędzia kontroli
Rosnąca liczba problemów z hałaśliwymi zwierzętami skłania wspólnoty mieszkaniowe do wprowadzania regulaminów ograniczających sposób trzymania psów. Typowe zapisy obejmują zakaz przetrzymywania zwierząt na balkonach lub zobowiązania właścicieli do przeciwdziałania zakłócaniu spokoju współlokatorów.
Sąd Najwyższy w wyroku z 2009 roku ustalił, że właściciele lokali nie mogą podejmować uchwał całkowicie zakazujących posiadania zwierząt, gdyż ingerowałoby to w prawa odrębnej własności lokali. Jednocześnie Sąd Rejonowy w Warszawie uznał za naruszenie prawa własności uchwałę limitującą liczbę zwierząt do dwóch kotów i dwóch psów na lokal.
W praktyce oznacza to, że wspólnoty mogą regulować sposób trzymania zwierząt, ale nie mogą całkowicie zakazać ich posiadania. Mogą natomiast wprowadzać szczegółowe zasady dotyczące godzin wyprowadzania, miejsc przebywania czy obowiązków właścicieli w zakresie zapobiegania hałasowi.
Tolerancja dla psiego hałasu systematycznie maleje
Zmieniająca się praktyka sądowa ma wyraźny efekt edukacyjny i odstraszający. Właściciele psów zaczynają zdawać sobie sprawę, że prawo do posiadania zwierząt nie jest bezwzględne i kończy się tam, gdzie zaczyna się prawo sąsiadów do spokoju w swoich domach.
W dobie rosnącej gęstości zabudowy mieszkaniowej i większej świadomości prawnej mieszkańców, tolerancja dla długotrwałego szczekania systematycznie maleje. Sądy coraz częściej uznają, że wielogodzinne ujadanie to nie naturalność, tylko efekt niewłaściwej opieki nad zwierzęciem.
Dla właścicieli psów oznacza to konieczność poważnego podejścia do wychowania i opieki nad swoimi pupilami. Ignorowanie problemowego zachowania może skończyć się wielotysięcznymi kosztami sądowymi i odszkodowawczymi. W skrajnych przypadkach sądy mogą nakazać działania, które praktycznie zmuszą do pozbycia się zwierzęcia.
Rosnąca liczba wyroków przeciwko nieodpowiedzialnym właścicielom pokazuje, że era tolerancji dla psiego hałasu definitywnie się kończy. Ci, którzy chcą zachować swoich czworonożnych przyjaciół, muszą zadbać o to, by nie uprzykrzali życia swoim sąsiadom.
Redaktor naczelny portalu. Absolwent Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego.