Ostatnia szansa dla wielu osób. Właściciele szturmują urzędy

Dwukrotny wzrost wniosków, gigantyczne kolejki i kary po 500 złotych dziennie dla gmin. Po czerwcu 2026 roku tysiące działek może stracić na zawsze prawo do zabudowy. Żadna gmina nie zdążyła jeszcze uchwalić wymaganego planu ogólnego.

Fot. Shutterstock / Warszawa w Pigułce

Polskie urzędy przeżywają prawdziwy kataklizm biurokratyczny. Właściciele działek masowo składają wnioski o warunki zabudowy, zdając sobie sprawę, że po 1 lipca 2026 roku może być za późno. Rewolucja w planowaniu przestrzennym oznacza koniec ery bezterminowych pozwoleń i może pozbawić prawa do budowy miliony nieruchomości.

Sytuacja jest dramatyczna nie tylko dla inwestorów, ale także dla samorządów. Urzędnicy pracują ponad siły, a terminy rozpatrywania spraw systematycznie się wydłużają. Za każdy dzień opóźnienia gmina płaci karę 500 złotych, która trafia do budżetu państwa, ale obciąża lokalne finanse.

Koniec bezterminowych wuzetek za rok

Od 1 stycznia 2026 roku kończy się era bezterminowych warunków zabudowy. Wszystkie decyzje wydane po tej dacie będą ważne jedynie przez pięć lat. Właściciel, który nie zrealizuje inwestycji w tym czasie, będzie musiał ponownie przechodzić całą procedurę.

Problem polega na tym, że może się okazać, iż ponowne uzyskanie pozwolenia będzie niemożliwe. Po 30 czerwca 2026 roku warunki zabudowy będą wydawane wyłącznie w gminach z uchwalonym planem ogólnym i tylko dla obszarów uzupełnienia zabudowy.

Właściciele nieruchomości doskonale rozumieją to ryzyko. Nawet ci, którzy planują budowę w odległej przyszłości, składają wnioski już teraz. Wydana obecnie decyzja może okazać się jedyną szansą na zachowanie prawa do budowy na długie lata.

Urzędy na granicy załamania

Skutkiem masowej mobilizacji właścicieli jest dwukrotny wzrost liczby wniosków o warunki zabudowy w porównaniu z ubiegłym rokiem. W niektórych gminach wzrost przekracza nawet sto procent. Gmina Świętajno odnotowała wzrost o 244 procent, Giżycko o 90 procent, a liczba wniosków przekroczyła tam 1100.

Samorządy desperacko próbują ratować sytuację. Zatrudniają dodatkowych pracowników na umowy czasowe, podpisują kontrakty z zewnętrznymi urbanistami oraz zlecają część zadań wyspecjalizowanym firmom konsultingowym. Koszt obsługi pojedynczej decyzji wzrósł do kilkuset złotych.

System kar paraliżuje gminy

Szczególnie bolesnym problemem są kary finansowe za przekroczenie ustawowych terminów. Za każdy dzień opóźnienia w wydaniu decyzji o warunkach zabudowy gmina musi zapłacić pięćset złotych. System kar obowiązuje od 3 stycznia 2022 roku i dotyczy wszystkich wniosków złożonych po tej dacie.

Kary nie trafiają do kieszeni wnioskodawców, ale zasila nimi budżet państwa. To jednak samorządy ponoszą koszty, często sięgające dziesiątek tysięcy złotych miesięcznie. Każdy brak dokumentu w składanej dokumentacji cofa sprawę o kolejne tygodnie, pogłębiając chaos w urzędach.

Wnioskodawca może uruchomić procedurę karania, składając odpowiednie żądanie do wojewody za pośrednictwem organu wydającego decyzję. W praktyce oznacza to dodatkową presję na urzędników, którzy i tak pracują ponad możliwości.

Żadna gmina nie zdążyła

Dotychczasowe studia uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego, na podstawie których wydawano warunki zabudowy, stracą ważność po wprowadzeniu nowych przepisów. Gminy muszą opracować całkowicie nowe plany ogólne, co jest procesem długotrwałym i kosztownym.

Na koniec kwietnia 2025 roku żadna z 2479 gmin nie uchwaliła jeszcze planu ogólnego, a zaledwie kilkadziesiąt opublikowało jego projekt. To dramatyczna sytuacja w kontekście zbliżającego się terminu.

Plan ogólny to dokument obejmujący całą gminę, który zastąpi obecne studium. Będzie aktem prawa miejscowego, z którym zgodne muszą być wszystkie przyszłe decyzje o warunkach zabudowy. Główna różnica polega na tym, że nowy plan będzie miał moc wiążącą, podczas gdy obecne studium ma charakter jedynie kierunkowy.

Drastyczne ograniczenia nadchodzą

Po wejściu nowych przepisów w życie warunki zabudowy będą wydawane tylko dla obszarów uzupełnienia zabudowy określonych w planie ogólnym. Taki obszar może zostać wyznaczony tylko wtedy, gdy znajduje się na nim co najmniej pięć budynków, gdzie każdy musi znajdować się w odległości nie większej niż sto metrów od innego budynku.

W praktyce oznacza to, że szansę na uzyskanie warunków zabudowy będą mieli jedynie inwestorzy dysponujący nieruchomością „otoczoną” przez już istniejącą zabudowę. Budowa na „surowym korzeniu”, z dala od innych domów, może stać się praktycznie niemożliwa.

Gminy nie mają obowiązku wyznaczania obszarów uzupełnienia zabudowy. Mogą istnieć samorządy, które nie zdecydują się na określenie takich stref w planie ogólnym. Na obszarze takiej gminy nie będzie można wydawać warunków zabudowy w ogóle.

Samorządy próbują się bronić

Niektóre samorządy już teraz próbują ograniczyć napływ wniosków, zawieszając lub ograniczając wydawanie warunków zabudowy. Pionierem jest Wrocław, ale eksperci prawni uważają takie działania za bezprawne i łatwe do zakwestionowania w sądzie.

Związek Gmin Warmińsko-Mazurskich zwrócił się do Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji z apelem o wprowadzenie zmian w ustawie. Samorządowcy postulują możliwość zawieszenia postępowań o wydanie decyzji na czas trwania procedury sporządzania planu ogólnego.

Dr Agnieszka Grabowska-Toś, ekspertka ds. nieruchomości, uważa, że warto się zastanowić nad zawieszeniem możliwości naliczania kar za niewydanie decyzji w ustawowym terminie. „Ministerstwo Rozwoju i Technologii, przygotowując reformę, powinno było przewidzieć, że urzędy będą miały znacznie więcej pracy” – ocenia.

Walka z czasem trwa

Obecna sytuacja to prawdziwy wyścig z czasem. Każdy tydzień może mieć kluczowe znaczenie dla powodzenia przyszłych planów budowlanych. Właściciele działek, którzy planują jakąkolwiek inwestycję, składają wnioski o warunki zabudowy już teraz.

Postępowania o wydanie decyzji o warunkach zabudowy wszczęte do 31 grudnia 2025 roku będą toczyć się według dotychczasowych przepisów. Oznacza to, że nawet jeśli decyzja zostanie wydana po wprowadzeniu nowych zasad, ale wniosek złożono wcześniej, inwestor zachowa bezterminowe prawo do budowy.

Początkowo przepisy miały wejść w życie 1 stycznia 2026 roku, ale termin przesunięto o pół roku. Nowelizacja ustawy wydłużyła gminom czas na opracowanie planów ogólnych do 30 czerwca 2026 roku. To jednak nie rozwiązało problemu z napływem wniosków.

Ostatni dzwonek dla marzeń o domu

Wydana dziś „wuzetka” może okazać się bezcennym dokumentem w nowej rzeczywistości planistycznej. W miejscowościach, gdzie nowy plan ogólny nie powstanie na czas lub nie przewiduje zabudowy na konkretnej działce, wydawanie warunków zabudowy zostanie całkowicie wstrzymane.

Rewolucja w planowaniu przestrzennym już się rozpoczęła. Ci, którzy nie zabezpieczą swoich praw do czasu wejścia nowych przepisów, mogą zostać z pustymi rękami na długie lata. To może oznaczać definitywną utratę możliwości realizacji marzeń o własnym domu.

Czas na działanie się kończy. Każdy dzień zwłoki może okazać się kosztowny nie tylko dla gmin płacących kary. Dla właścicieli działek może oznaczać utratę możliwości zabudowy na lata, a może nawet na zawsze.

Mimo chaosu panującego w urzędach i wydłużających się terminów, lepiej poczekać kilka miesięcy na decyzję niż ryzykować całkowitą blokadę możliwości zabudowy. System, który ma uporządkować polską przestrzeń, może na lata zamrozić tysiące inwestycji i pozbawiać Polaków prawa do realizacji życiowych planów.

Obserwuj nas w Google News
Obserwuj
Capital Media S.C. ul. Grzybowska 87, 00-844 Warszawa
Kontakt z redakcją: Kontakt@warszawawpigulce.pl

Copyright © 2023 Niezależny portal warszawawpigulce.pl  ∗  Wydawca i właściciel: Capital Media S.C. ul. Grzybowska 87, 00-844 Warszawa
Kontakt z redakcją: Kontakt@warszawawpigulce.pl