Co naprawdę strącono nad Polską? Dron z ładunkiem, rakieta bojowa czy… głowica z betonu?

Nocna akcja nad Polską przerodziła się w jeden z najpoważniejszych incydentów ostatnich miesięcy. Sojusznicze samoloty NATO odpaliły aż trzy rakiety w kierunku rosyjskich obiektów, które mogły stanowić realne zagrożenie. Według ustaleń „Rzeczpospolitej” jeden z dronów mógł być uzbrojony, a konsekwencje operacji odczuli także mieszkańcy Wyryk, gdzie jedna z rakiet spadła na dom.

Fot. Warszawa w Pigułce

Polska odpowiedziała ogniem na rosyjskie drony. Wystrzelono trzy rakiety, jeden z celów mógł być uzbrojony

Według ustaleń „Rzeczpospolitej”, w nocy z 9 na 10 września polskie i sojusznicze samoloty NATO poderwane przeciwko rosyjskim dronom wystrzeliły w sumie trzy rakiety. Dotąd oficjalnie informowano jedynie o jednym pocisku, który spadł na dom w miejscowości Wyryki. Nowe ustalenia wskazują jednak, że sytuacja była dużo poważniejsza, a wojsko działało w trybie natychmiastowym wobec realnego zagrożenia.

Sytuacja w Wyrykach: więcej rakiet niż podawano

Z nieoficjalnych informacji wynika, że w rejonie Wyryk wystrzelono trzy rakiety. Źródła cytowane przez „Rzeczpospolitą” podkreślają, że użycie pocisków było konieczne i wynikało z rozwoju sytuacji operacyjnej. „Wojsko zniszczyło to, co uznało za duże zagrożenie, i zrobiło to bardzo szybko” – przekazano gazecie.

Dotychczas opinia publiczna wiedziała jedynie o jednej rakiecie, która spadła na zabudowania mieszkalne. Najnowsze doniesienia pokazują jednak, że akcja była szersza, a w regionie mogło dojść do poważniejszej konfrontacji z rosyjskimi bezzałogowcami.

Co naprawdę zestrzelono?

Największe pytanie wciąż pozostaje bez odpowiedzi – jaki obiekt był celem ataku? Ani Ministerstwo Obrony Narodowej, ani prokuratura prowadząca śledztwo nie ujawniają szczegółów. Według „Rzeczpospolitej”, mogło chodzić o:

  • rosyjski dron z ładunkiem wybuchowym,
  • rakietę z głowicą bojową,
  • albo pocisk z tzw. głowicą betonową, czyli treningową – podobną do tej, jaką odnaleziono w kwietniu 2023 roku pod Bydgoszczą.

Źródła gazety wykluczają jednak możliwość, by kosztowne pociski kierowane zostały odpalone do makiet rosyjskich dronów, tzw. „geranów”. To sugeruje, że zagrożenie było traktowane przez polskie i sojusznicze wojsko niezwykle poważnie.

Cisza oficjalnych instytucji

Zarówno MON, jak i prokuratura unikają odpowiedzi na pytania dotyczące szczegółów operacji. To milczenie dodatkowo podsyca spekulacje o tym, że celem mogły być obiekty zdolne do przenoszenia realnych ładunków bojowych.

Szerszy kontekst

Nocne incydenty wpisują się w szereg prowokacyjnych działań Rosji w regionie. W ostatnich miesiącach notowane były liczne przypadki naruszania przestrzeni powietrznej przez rosyjskie drony i samoloty wzdłuż wschodniej flanki NATO – w Polsce, Estonii czy Rumunii. Eksperci ostrzegają, że takie działania mają na celu testowanie gotowości obronnej Sojuszu oraz wywoływanie napięć politycznych i społecznych.

Incydent w Wyrykach pokazuje, że Polska i sojusznicy nie zamierzają pozostawać bierni wobec takich zagrożeń. Sytuacja jednak dowodzi także, że każde poderwanie maszyn NATO w reakcji na rosyjskie prowokacje niesie ze sobą ryzyko eskalacji i nieprzewidzianych konsekwencji dla ludności cywilnej.

Obserwuj nas w Google News
Obserwuj
Capital Media S.C. ul. Grzybowska 87, 00-844 Warszawa
Kontakt z redakcją: Kontakt@warszawawpigulce.pl

Copyright © 2023 Niezależny portal warszawawpigulce.pl  ∗  Wydawca i właściciel: Capital Media S.C. ul. Grzybowska 87, 00-844 Warszawa
Kontakt z redakcją: Kontakt@warszawawpigulce.pl