Z ostatniej chwili! Rosja naruszyła przestrzeń powietrzną NATO. Maszynę zestrzelono
Estońskie wojsko potwierdziło, że 17 października doszło do poważnego incydentu w przestrzeni powietrznej kraju. Dwa niezidentyfikowane drony wleciały nad obszar przygraniczny z Rosją, w pobliżu bazy wojskowej Reedo. Jedna z maszyn została zestrzelona przez siły NATO, które natychmiast zareagowały po wykryciu intruza.

Fot. Warszawa w Pigułce
Drony nad Estonią – błyskawiczna reakcja NATO
Według źródeł wojskowych, drony pojawiły się w estońskiej przestrzeni powietrznej niespodziewanie i poruszały się w kierunku strategicznych obiektów wojskowych. Po kilku minutach jedna z maszyn została unieszkodliwiona przy pomocy nowoczesnego systemu antydronowego używanego przez siły NATO.
Operacja została przeprowadzona w rejonie bazy Reedo – jednej z najważniejszych placówek wojskowych w południowo-wschodniej Estonii. To właśnie tam stacjonują jednostki reagowania NATO, które odpowiadają za bezpieczeństwo powietrzne regionu bałtyckiego.
Tajemniczy intruz i brak szczątków
Jak poinformowało estońskie Ministerstwo Obrony, szczątków zestrzelonego drona nie udało się odnaleźć, mimo że w poszukiwaniach uczestniczyło wojsko, policja oraz straż graniczna. Służby podejrzewają, że maszyna mogła spaść po rosyjskiej stronie granicy lub została całkowicie zniszczona w powietrzu.
Estońskie władze nie podały, do kogo mogły należeć drony, jednak eksperci nie mają wątpliwości, że incydent ma charakter prowokacji lub testu obrony powietrznej NATO. Sprawa jest obecnie analizowana przez sojusznicze struktury wojskowe, a szczegółowe dane radarowe zostały przekazane do centrali w Brukseli.
Milczenie władz i narastające napięcie
Zaskakuje fakt, że o incydencie poinformowano opinię publiczną dopiero po kilkunastu dniach. Według nieoficjalnych doniesień medialnych, NATO zdecydowało się na wstrzymanie informacji do czasu pełnej analizy zdarzenia i weryfikacji danych radarowych.
Minister obrony Estonii Margus Tsahkna zapewnił, że sytuacja jest pod kontrolą, a przestrzeń powietrzna kraju pozostaje bezpieczna. – Wszystkie sojusznicze jednostki reagują natychmiast na każde naruszenie. Nasze systemy obronne działają w pełnej gotowości – podkreślił w rozmowie z mediami.
Seria incydentów w regionie
To nie pierwszy przypadek naruszenia estońskiej przestrzeni powietrznej w ostatnich tygodniach. We wrześniu trzy rosyjskie myśliwce MiG-31 wtargnęły od strony Zatoki Fińskiej, przebywając po estońskiej stronie granicy przez około 12 minut. Wówczas incydent został określony przez władze w Tallinnie jako „bezczelna prowokacja” i „test odporności sojuszu”.
W tym roku było to już piąte naruszenie przestrzeni powietrznej Estonii, co – zdaniem analityków – wpisuje się w szerszy wzorzec działań mających na celu sprawdzenie reakcji NATO i podważenie poczucia bezpieczeństwa w państwach bałtyckich.
Co dalej?
Eksperci od bezpieczeństwa wskazują, że takie incydenty mogą nasilać się w kolejnych miesiącach. Region bałtycki jest obecnie jednym z kluczowych punktów strategicznych NATO, a obecność wojsk sojuszniczych w Estonii, na Litwie i w Polsce pozostaje elementem odstraszania potencjalnych agresorów.
Choć oficjalnie nikt nie wskazuje sprawcy, źródła wojskowe nie mają wątpliwości, że drony mogły być częścią operacji rozpoznawczej pochodzącej z terytorium Rosji. NATO zapowiedziało zwiększenie patroli powietrznych i testy nowego systemu wczesnego ostrzegania w krajach bałtyckich.
Estonia pod szczególną ochroną
Po zestrzeleniu drona sojusznicy z NATO potwierdzili gotowość do natychmiastowego działania w przypadku kolejnych naruszeń. Wzmocniono także współpracę z Finlandią i Łotwą w ramach systemu nadzoru powietrznego.
Choć incydent zakończył się bez ofiar i strat materialnych, jego znaczenie polityczne jest ogromne. NATO wysłało wyraźny sygnał, że każde naruszenie granic państw członkowskich spotka się z natychmiastową reakcją.
Estończycy, żyjący w cieniu rosyjskiej granicy, coraz częściej mówią o narastającym napięciu. Dla nich październikowy incydent to przypomnienie, że wojna hybrydowa toczy się nie tylko w internecie – ale również nad ich głowami.

Z zawodu językoznawca i tłumacz języka angielskiego. W redakcji od samego początku.